Kategorie
Opowiadania

K i S 13

Stała na łące, w blasku południowego słońca. Na ramieniu miała kosz, do którego zbierała polne kwiaty. Pochylając się, aby zebrać jeszcze kilka kwiatów, zerknęła na południe i wtedy wydało jej się, że ktoś tam stoi. Wyprostowała się i obróciła w tamtym kierunku. Z początku myślała, że to blask słońca odbija się od czegoś, czego nie widziała, ale potem zobaczyła postać w bieli, z koroną na głowie. Postać skinęła na nią ręką. Nastolatka odruchowo ruszyła za nią. Postać prowadziła ją na wschód. Była daleko, więc dziewczyna nie mogła przyjrzeć się jej dokładnie. Szły tak jakiś czas. Nie potrafiła stwierdzić, jak długo, ale po kilkunastu krokach zorientowała się, dokąd idą. Podążały w kierunku rzeki. Szum wody stawał się głośniejszy. Po kilku kolejnych krokach tajemnicza postać skręciła na południe w stronę gór. Mniej więcej pół godziny później dotarły do groty i źródła i tam przewodniczka się zatrzymała. Była to piękna kobieta, ale nie najpiękniejsza. Biała pani spojrzała w oczy nastolatce i przemówiła czystym, melodyjnym głosem.
– Dziecko, musisz coś dla mnie zrobić. Proszę cię, inaczej twój kraj znajdzie się w niebezpieczeństwie. –
– Co mogę dla pani zrobić? Dlaczego pani mówi, że mój kraj znajdzie się w niebezpieczeństwie? – Spytała dziewczyna z niepokojem w głosie.
– Musisz odnaleźć kryształ światła. –
– Co takiego? –
– Musisz odnaleźć kryształ światła. – Powtórzyła kobieta.
– Co to jest kryształ światła i gdzie mogę go znaleźć? –
– Jesteś strażniczką Ilgerionu i nie wiesz? – Zdziwiła się piękna pani.
– Nie wiem proszę pani, rodzice nigdy nie mówili nam o krysztale światła. Skąd pani o nim wie i kim pani jest? –
– Jestem królową dziecko. Pierwszą królową tego kraju. Mój mąż ukrył gdzieś kryształ światła. Sama go o to prosiłam dawno, bardzo dawno temu. Ostrzegałam go, że nie może nikomu powiedzieć o jego istnieniu ani o miejscu, w którym zamierza go zostawić, jednak on zdradził tę tajemnicę naszym synom. Uznał, że powinni o tym wiedzieć, chociaż ja bałam się powiedzieć o tym nawet im. Ten kryształ ma wielką moc i musi trafić do kogoś, kto będzie wiedział, jak go użyć. Istnieje tylko jedna osoba, która będzie umiała to zrobić. Kiedy ją ujrzysz, zorientujesz się, że to ona. –
– Jak mam znaleźć tę osobę? –
– Przyjdzie do ciebie. –
– Kiedy? –
– Już niedługo. Bądź cierpliwa i czekaj. Kiedy znajdziesz kryształ, ukryj go i nie rozmawiaj o nim z nikim oprócz strażników i tej, do której ma trafić. Zapamiętaj. –
– Zrozumiałam. Czy nie byłoby lepiej, gdybym nie zdradzała tej informacji? Powiedziała pani, że mąż miał zachować jego istnienie w tajemnicy. –
– Zezwalam ci na ujawnienie tej tajemnicy tylko tym, którzy muszą o niej wiedzieć. Tak, jego istnienie jest sekretem, ale teraz moc kryształu będzie wam potrzebna. –
– Zrobię tak, jak pani mówi. Obiecuję. –
– Przyjmuję twoją obietnicę. Nie zawiedź mnie. – Po tych słowach piękna królowa zniknęła.
Leslie otworzyła oczy i rozejrzała się. Była w swoim pokoju. Uniosła głowę z poduszki, wsparła się na ręce i wyjrzała przez okno. Na zewnątrz panował mrok. W jej głowie wirowały obrazy ze snu. "Kim była ta królowa? Dlaczego mi się śniła? Czym jest ten kryształ światła i dlaczego ta piękna pani o nim wspominała? Dlaczego chciała go chronić? Czy nie powinnam zachować tej tajemnicy dla siebie? Dlaczego ta kobieta mówiła, że moc kryształu będzie nam potrzebna? Do czego mielibyśmy jej użyć? Gdzie mam go szukać, skoro nawet ta królowa nie wiedziała, gdzie jest? Kogo mam zapytać? Komu mam go przekazać i kiedy?" Leslie zerknęła na swój pierścień. Jarzył się delikatnym, niebieskim blaskiem. Zdziwiła się, bo wcześniej nie świecił. Odkąd została strażniczką źródła, nie opuszczało jej silne przeczucie, że coś ma się wydarzyć. Nie wiedziała tylko co i kiedy. Zaczęła zastanawiać się, czy to, co ma nadejść jest w jakiś sposób powiązane z jej ostatnim snem? Czuła, że informacja o krysztale jest czymś, czego nie może zignorować, że w jakiś sposób wpłynie na przyszłość kraju. Tylko nie wiedziała jak. Myślała też o tym, czym jest to niebezpieczeństwo, o którym wspominała ta tajemnicza królowa.
Nastał ranek. Leslie starała się rozmawiać z rodzicami i braćmi tak jak zawsze, jednakże jej myśli krążyły wokół snu, który nawiedził ją ostatniej nocy. Wiedziała, że musi powiedzieć o nim pozostałym strażnikom źródła, ale nie miała pojęcia, w jaki sposób to zrobić. Po południu, na jej prośbę, cała piątka zebrała się na łące niedaleko rzeki, po stronie Krainy Stali. Szesnastolatka opowiedziała chłopcom w najprostszych słowach o rozmowie z piękną panią i o tym, że muszą odnaleźć kryształ światła.
– Co to ten kryształ światła? – Spytał zdziwiony Aiden.
– Nie mam pojęcia. Królowa nie wyjaśniła mi tego. Nawet nie wiem, gdzie mamy go szukać. –
– I nie mówiła ci, gdzie jej mąż go ukrył? – Zapytał Kyle.
– Gdybym o tym wiedziała, powiedziałabym wam. –
– Czy powiedziała ci o czymś jeszcze, oprócz tego, że musimy znaleźć kryształ, że grozi nam niebezpieczeństwo i że musimy przekazać go komuś, kto ma do nas przyjść? – ? – Chciał wiedzieć Jesse.
– Prosiła, byśmy zachowali jego istnienie w tajemnicy i nie wspominali o nim nikomu. Dowiedziałam się od niej, że jej mąż rozmawiał o tym krysztale z ich synami. Z tego, co zrozumiałam, nie powinien tego robić. –
– A co mamy zrobić, kiedy go znajdziemy? – To pytanie zadał milczący dotąd Logan.
– Musimy go ukryć. –
– Mamy znaleźć kryształ i go ukryć? Dlaczego nie możemy go używać? – Dopytywał Jesse.
– Myślę, że Osoba, do której ma trafić jest jedynym człowiekiem mogącym właściwie użyć mocy kryształu. Czuję, że tu chodzi o coś dobrego, że ten ktoś uratuje nas przed niebezpieczeństwem grożącym naszemu krajowi. Tylko nie mam pewności, kiedy dokładnie wydarzy się to, o czym wspomniała ta kobieta. Zastanawiam się też, gdzie mamy szukać kryształu. –
– Chyba wiem gdzie. – Odezwał się siedemnastoletni brat Leslie.
– Gdzie? – Zawołali pozostali.
– Przypuszczam, że znajdziemy go w grocie obok źródła. Na miejscu tego króla ukryłbym kryształ właśnie tam. –
– Przecież tam jest tylko jedna grota – ta, z której wypływa źródło. – Odezwał się Aiden.
– Obok jest jeszcze druga grota. Mogliście jej nie zauważyć, bo jest mała, a wtedy, gdy byliśmy tam ostatnim razem nie było zbyt jasno. –
– Zaraz… Tam jest druga grota? Masz na myśli ten niewielki otwór w skale? Widziałam go chyba w wieczór złożenia przysięgi, ale było prawie ciemno i myślałam, że coś mi się przywidziało. Trzeba będzie to sprawdzić. Zdecydowała Leslie. – Pójdziemy tam dzisiaj wieczorem. Nie możemy czekać dłużej. – Chłopcy zgodzili się z nią. Po ustaleniach związanych z czasem i miejscem kolejnego spotkania, rozeszli się do swoich domów i obowiązków.
Słońce wisiało nisko na niebie, kiedy Leslie i jej bracia wyszli przed dom. Wszyscy troje ruszyli w stronę rzeki. Spostrzegli Jessego i Aidena idących mostem. Po chwili chłopcy dołączyli do trójki rodzeństwa i skierowali się w stronę gór i źródła. Piętnaście minut później byli przy grocie. Jesse, Kyle i Aiden rozglądali się uważnie.
– To tutaj. – Powiedział Logan, wskazując otwór zarośnięty pędami jakiejś rośliny. Leslie podeszła bliżej i rozsunęła je. Oczom strażników ukazało się wejście do ciemnej jaskini.
– I co teraz? Wchodzimy tam? – Spytał Aiden z niepewnością w głosie.
– Tak. Wchodzimy. – Zarządziła Leslie.
– Ja tam pójdę. – Zaoferował się Logan. – Jestem najstarszy. Poza tym, już widziałem tę grotę. Szybko znajdę ten kryształ i wrócę. –
– Nie. Ja tam wejdę. Jestem waszym przywódcą i odpowiadam za was. Nie mogę dopuścić, żeby stało się wam coś złego. Kto wie, co jest w tej jaskini. –
– Leslie, posłuchaj. Lepiej, żebym ja tam poszedł. Jeżeli w tej grocie jest niebezpiecznie, a ty tam wejdziesz i zginiesz… nie możesz tak ryzykować. Nie możemy cię stracić, rozumiesz? –
– Nie bój się Logan. – Odezwała się nastolatka ze spokojem. Czuję, że powinnam tam wejść i że to nie jest niebezpieczne. Pójdę tam na chwilę i wrócę w jednym kawałku z kryształem w dłoniach. Zaufaj mi. To mnie przyśniła się ta kobieta i to mnie prosiła o jego odszukanie. Dam sobie radę, nie martwcie się o mnie. Poza tym, jako jedyna wzięłam ze sobą lampion. –
– No dobrze. Idź. Ale jeżeli nie wrócisz za piętnaście minut, wejdziemy tam i będziemy cię szukać. Jesteśmy gotowi rozkopać tę jaskinię, jeśli będzie trzeba. – Leslie wyobraziła to sobie i uśmiechnęła się do towarzyszy. Mrugnęła do Logana i weszła do jaskini, zapalając swój lampion.
Tak jak się spodziewała, grota była ciemna. Strażniczka uniosła lampion wyżej, żeby móc więcej widzieć. Ostrożnie podążała w głąb jaskini, rozglądając się uważnie. Nie czuła strachu. Do głowy przyszła jej myśl, że gdyby w jaskini było niebezpiecznie, król nie ukryłby w niej kryształu, a królowa nie prosiłaby o jego odnalezienie. Szesnastolatka szła korytarzem przed siebie. Zdziwiło ją, że nie dostrzegła żadnych innych przejść. Po kilkunastu krokach zobaczyła jasny blask. Zatrzymała się, zgasiła lampion i powiodła wzrokiem po korytarzu. Wtedy zorientowała się, że to świeci jej pierścień. Jaśniał tym samym niebieskim blaskiem co w nocy, ale teraz jego światło było silniejsze, błyszczał tak, jak wcześniej lampion. Strażniczka po raz drugi zastanowiła się, dlaczego tak się dzieje. Powoli przeszła jeszcze kilka kroków i znalazła się w niedużym, okrągłym pomieszczeniu. Dokładnie na wprost niej znajdowało się coś w rodzaju wnęki. Zajrzała do środka i ujrzała delikatne niebieskie światełko, podobne do tego wydobywającego się z jej pierścienia. Ostrożnie wsunęła dłoń do wnęki i dotknęła zimnego kryształu. Nic złego się nie stało. Z wahaniem wzięła go do rąk i przyjrzała mu się. Był gładki i miał ostre krawędzie. Spodziewała się, że coś poczuje albo usłyszy, jednak nic takiego się nie stało. Obróciła się i ściskając w dłoni kryształ, ruszyła do wyjścia. Na dworze panowała noc, kiedy Leslie wyłoniła się z jaskini.
– Leslie! – Zawołał Logan z ulgą. – Nic ci nie jest? – Spytał ją z troską w głosie.
– Nie, wszystko w porządku. – Odpowiedziała strażniczka ze spokojem.
– I co? Znalazłaś kryształ? – Zapytał Kyle.
– Tak, znalazłam go. – Po tych słowach rozchyliła dłonie i pokazała im kryształ.
– Gdzie on jest? Nic nie widzę. – Odezwał się Aiden. Sekundę później Jesse wykrzyknął:
– Leslie! Twój pierścień świeci jak latarnia! –
– Wiem o tym i nie rozumiem dlaczego. Zaczęło sie to wczoraj, po śnie z piękną królową. – Wyjaśniła.
– To dziwne. Nasze pierścienie nie świecą. – Zdziwił się Kyle.
– Mój świeci. Jego blask nie jest tak intensywny jak pierścienia Leslie, ale widzę go. – Oznajmił Jesse.
– Czy wcześniej to się zdarzało? – Spytała przywódczyni, spoglądając na ciotecznego brata.
– Nie. Dopiero gdy wyniosłaś kryształ z groty, zauważyłem delikatny blask mojego pierścienia. –
– Mój pierścień zaświecił wczoraj, gdy obudziłam się w środku nocy ze snu o pięknej pani i krysztale światła. W ciągu dnia nie dostrzegłam żadnego blasku. Dopiero kiedy weszłam w głąb groty, zauważyłam jego intensywne światło. –
– Leslie, czy mógłbym coś sprawdzić? – Piętnastolatek podszedł do przywódczyni i wyciągnął dłoń. – Pozwól mi na chwilę wziąć kryształ. – Poprosił. Szesnastolatka zawahała się, a potem podała go Jessemu. Chłopak uważnie wpatrywał się w swoje dłonie. Blask jego pierścienia stał się niewiele silniejszy, ale nie był tak intensywny jak blask pierścienia Leslie. Jesse oddał jej kryształ.
– Ciekaw jestem, czy pierścienie rodziców też tak świeciły jak twój i Jessego. – Odezwał się Logan do siostry.
– Nie mam pojęcia. – Przywódczyni milczała przez chwilę, a potem powiedziała: -Pamiętajcie, nie możemy nikomu powiedzieć o krysztale światła. Czy mogę liczyć na to, że dochowacie tej tajemnicy? – Chłopcy przytaknęli. Potem Logan i Kyle zaoferowali, że zbudują skrzynię, w której ukryją kryształ.
Po powrocie do domu bracia natychmiast zabrali się do pracy. W niedługim czasie skonstruowali niedużą, solidną skrzynkę, wyłożyli ją materiałem, a Leslie ukryła ją w swoim pokoju. Postanowiła nie mówić żadnemu ze strażników, gdzie dokładnie umieściła skrzynkę z niebieskim przedmiotem.

Kategorie
Opowiadania

K i S 12

W czasie, kiedy Victoria opuszczała dom, by spotkać się z siostrą, a Ryan pracował w zamku w Krainie Kamienia, Natalie jak zawsze pomagała swojemu ojcu w codziennych obowiązkach. Od ich ostatniej rozmowy Walter nie przyszedł do niej ani razu. Było jej go szkoda, nie chciała go zranić, ale nie mogła dawać mu nadziei. To on sam zdecydował się zakończyć ich znajomość. Nastolatka robiła wszystko, żeby nie wracać myślami do tamtego momentu. Chciała raz na zawsze zamknąć rozdział z Walterem. Postanowiła więc skierować myśli na inne tory. Pomyślała o Kim, której nie odwiedzała od czasu powrotu do domu. Rankiem spotkała się z Rileyem, gdyż razem z ojcem miał pojechać do Krainy Kamienia i poprosiła go o przekazanie listu napisanego do Ryana. Nastolatek obiecał przyjaciółce, że zrobi co w jego mocy, by jej list trafił do adresata. Jak dotąd nie miała okazji, by pomówić z Kim i opowiedzieć jej dokładnie o Ryanie, Kelly, Chelsea i Victorii. W noc powrotu do domu, kiedy spotkała przyjaciół i Waltera przy ognisku, opowiedziała im tylko o faktach, pomijając jednocześnie temat własnych uczuć i relacji, jakie nawiązała ze służącymi z kamiennego zamku. Postanowiła, że jeszcze dziś odwiedzi Kim i opowie jej o wszystkim. Chciała zapytać przyjaciółkę o to, co jest między nią a Rileyem. Odkąd wróciła, miała wrażenie, że ich relacja uległa jakiejś zmianie i że oboje zbliżyli się do siebie.
Po południu córka stolarza poszła do domu przyjaciółki. Kim wybiegła jej na spotkanie.
– Natalie! – Zawołała. – Nareszcie mnie odwiedziłaś. – Podbiegła do przyjaciółki i uściskała ją serdecznie. Dziewczyna odpowiedziała tym samym gestem.
– Przepraszam, że nie przyszłam wcześniej, ale odkąd wróciłam, chciałam spędzić trochę czasu z tatą. Bardzo przeżył moje zniknięcie. Chciałam, by mógł się nacieszyć moim powrotem i obecnością. –
– Rozumiem. Dobrze zrobiłaś. Twój tata poruszył całą wieś, gdy zniknęłaś. Mieliście prawo spędzić razem te dni. –
– Pamiętam, jak opowiadaliście mi o tym tamtej nocy przy ognisku. –
– Tak właśnie było. Może wejdziesz? – Spytała Kim, wskazując drzwi swojego domu.
– Jeśli nie masz nic przeciwko, wolałabym zostać na dworze. Pogoda jest piękna, a ja potrzebuję trochę przestrzeni, świeżego powietrza i widoku tej pięknej zieleni. –
– Nie ma problemu. Chodź do ogródka. – Przyjaciółka poprowadziła Natalie na tył domu. Usiadły w altance, która była ulubionym miejscem Kim. Obie milczały przez moment, a potem dziewczyna spytała: – Widujesz się z Walterem? –
– Dlaczego pytasz mnie o Waltera? – Zdziwiła się nastolatka.
– To on wpadł na pomysł, by szukać cię poza terenem wsi i jej okolicami. Stwierdził, że możesz być wszędzie, nawet w Krainie Kamienia i tam właśnie postanowiliśmy się udać. Mówił, że bardzo zależy mu, by cię odnaleźć. Ciągle pytał o ciebie, jakby chciał dowiedzieć się o tobie czegoś więcej, ale oboje z Rileyem uznaliśmy, że będzie lepiej, jeśli zada te pytania tobie, nie nam. Pytał o to, dlaczego mieszkasz tylko z ojcem i co stało się z twoją matką, o to, czy masz rodzeństwo, czy spotykasz się z kimś, o to, jakim dzieckiem byłaś, wychwalał twoją urodę. Były momenty, kiedy w ogóle się nie odzywał. Wyglądało to tak, jakby myślał o czymś intensywnie. A potem zaczynał trajkotać, a wtedy rozmawiał tylko na twój temat. Opowiadał o tym, jak byłoby cudownie, gdybyś została jego dziewczyną. –
– Co takiego? – Brwi Natalie uniosły się w zdziwieniu. – Słuchaj Kim, ja nigdy nie myślałam o Walterze w taki sposób, w jaki on myślał o mnie. Nigdy nie chciałam z nim być. Odkąd go poznałam, traktowałam go jak kolegę i od tamtej pory nic się nie zmieniło, a przynajmniej nie dla mnie. Tyle że on myślał inaczej. Zaraz po moim powrocie do domu zaczął mnie odwiedzać i rozmawiać ze mną, a ja od początku byłam dla niego miła, żeby nie poczuł się źle. Jednakże on inaczej zinterpretował moją uprzejmość. W czasie naszej ostatniej rozmowy oznajmił mi, że się we mnie zakochał, rozumiesz? Spytał, czy będziemy parą i mówił, że tego właśnie pragnie. –
– Naprawdę? I co mu powiedziałaś? Zgodziłaś się? – Pytała Kim z ciekawością w oczach.
– Nie. Odmówiłam mu. Powiedziałam mu, że nie mogę z nim być. –
– Ale dlaczego? –
– Bo mam już kogoś. Teraz istnieje dla mnie tylko on. –
– Zakochałaś się! – Zawołała Kim.
– Ciszej, jeszcze ktoś cię usłyszy. – Natalie spojrzała ze strachem na przyjaciółkę.
– Spokojnie, tutaj nikogo nie ma, a sąsiadów mam po drugiej stronie domu. Kim on jest? Jak się poznaliście? Czy on też się w tobie zakochał? Jaki jest? –
– Ma na imię Ryan, mieszka i pracuje w zamku w Krainie Kamienia jako służący. Nigdy w życiu nie spotkałam kogoś takiego jak on. Jest szczery i uczciwy, kulturalny i opanowany, pracowity, potrafi żartować, ma cudowny uśmiech, jest silny, świetnie włada mieczem i innymi narzędziami, po prostu jest niesamowity. Wspierał mnie, dużo rozmawialiśmy, gdyby nie on, nie wiem, jak przetrwałabym uwięzienie w kamiennym zamku. Bardzo pomagał mi zapoznać się z sytuacją, w której się znalazłam. Przez pierwszych kilka tygodni nie rozumiałam, co tam się właściwie dzieje. To on opowiedział mi historię Victorii. Dzięki niemu dowiedziałam się o uwięzionej służącej, a także o mocy zaczarowanego sztyletu. To on sprawił, że się nie poddałam i nie straciłam nadziei. –
– A jak to się stało, że uwolniłaś królewnę Victorię i tych dwoje służących od mocy sztyletu? Pamiętam, jak przy ognisku mówiłaś, że to zrobiłaś, ale nie wyjaśniłaś dokładnie, jak do tego doszło. –
– Pamiętasz, jak opowiadałam wam o walce z Victorią? –
– Tak. Powiedziałaś, że pokonałaś ją w szermierce. Jak ci się to udało? –
– W trakcie walki pomyślałam o tym, że chciałabym uwolnić Victorię i wszystkich mieszkańców zamku od mocy sztyletu. Kiedy tylko to zrobiłam, broszka mamy, którą w dniu urodzin dał mi tata, zaczęła świecić. Victoria upadła, a ja podeszłam do niej i dotknęłam jej ramienia broszką. To samo zrobiłam wcześniej z Ryanem i Kelly. –
– I to naprawdę zadziałało? –
– Tak. Tego samego dnia Victoria oddała mi sztylet, żebym go zakopała, a ja poprosiłam ją, by uwolniła Chelsea. –
– To ta uwięziona służąca, przyjaciółka królewny Lisy, tak? –
– Zgadza się. Victoria dotrzymała słowa. Później rozmawiałam z Ryanem. Od tamtej pory poczułam, że coś się między nami dzieje, że nasza przyjaźń przeradza się w coś więcej. Spotykałam się też z Chelsea i Kelly, ale unikałam Victorii, bo i ona mnie ignorowała. Wreszcie zaprosiła mnie do swojej komnaty i opowiedziała historię z jej punktu widzenia. Chciała też dowiedzieć się o mnie czegoś więcej. Nie wyjaśniałam jej wszystkiego. Tego samego wieczoru pożegnałam się z Ryanem, Kelly i Chelsea i opuściłam zamek. I wtedy właśnie się spotkaliśmy. –
– A czy ty i Ryan… no wiesz… całowaliście się? – Spytała Kim z wahaniem.
– Tak, ale zaledwie dwa razy. –
– Trzymaliście się za ręce? –
– Tak. –
– Przytulaliście się? –
– Oczywiście. A jak jest z tobą i Rileyem? Spotykacie się?? Jesteście parą? – Zapytała Natalie, spoglądając na przyjaciółkę z uśmiechem.
– Wiesz… Riley i ja… Twoje porwanie i nasza podróż do Krainy Kamienia spowodowały, że nasza relacja uległa pewnej zmianie… sama nie wiem, jak to nazwać… nasza przyjaźń stała się głębsza, ale nie jesteśmy parą. Teraz widujemy się prawie codziennie. Odnoszę wrażenie, że znamy się lepiej niż kiedyś. –
– Chciałabyś z nim być? –
– Tak, ale nie jestem pewna, czy i on tego chce. Nigdy nie powiedział mi tego wprost. –
– Spokojnie Kim. Dajcie sobie czas. Jeżeli ma coś z tego być, to będzie. Jeżeli nie, pozostaniecie przyjaciółmi. –
– Może i masz rację, chociaż ostatnio często łapię się na tym, że myślę o Rileyu. No wiesz, wyobrażam sobie, jakby to było, gdybyśmy byli parą. – Córka stolarza pokazała przyjaciółce uniesiony do góry kciuk. Kim uśmiechnęła się szeroko.
– Kim? –
– Tak Natalie? –
– Jest jeszcze coś, o czym chciałabym z tobą pomówić. – Dziewczyna spochmurniała. Przyjaciółka zerknęła na nią z niepokojem.
– Czy coś jest nie tak? –
– Victoria przysłała mi list. – Oświadczyła Natalie z niepewnością w głosie.
– List? –
– Tak. Zwierzyła się w nim ze swojej relacji z siostrą, z tego, że chciałaby pojednać się z nią i z Williamem i że rozmawiała z Chelsea. Pisała o swoich rozterkach miłosnych, że Brian, to znaczy służący Brian, jest nią zainteresowany, a ona zna go od małego i nie wie, co robić, bo tak właściwie nie ma pojęcia, co do niego czuje i czy może wejść w bliższą relację z nim, skoro jest królewską córką, a on prostym chłopakiem. Gdybym ja miała takie problemy, nigdy w życiu nie zaczęłabym nawet rozmawiać z Ryanem. –
– Natalie, nie mów tak. Może Victoria jest zbyt nieśmiała, żeby odezwać się do tego Briana. –
– Victoria? Nieśmiała? Gdybyś ją poznała, nie twierdziłabyś tak. Gdyby tylko chciała, już dawno by z nim była. –
– A może nie jest pewna, czy on czuje do niej to samo? –
– Nie wiem kim, nie obchodzi mnie to. Najpierw mnie porwała i więziła, a teraz chce się ze mną zaprzyjaźnić. Nie mam pojęcia, co mam o tym myśleć. Nie ufam jej. Zrobiłam to, co do mnie należało i nie mam pewności, czy chcę kontynuować tę znajomość. Najlepiej byłoby, gdybyśmy nigdy się nie poznały. –
– Rozumiem. Odpisałaś jej? –
– Tak. To był najkrótszy list, jaki kiedykolwiek wysłałam. –
– I co teraz zrobisz? –
– Chcę podtrzymać kontakt z Ryanem, Chelsea i Kelly. Poza tym, będę żyć tak jak wcześniej. Skupię się na teraźniejszości. –
– Mam nadzieję, że kiedyś będziesz szczęśliwa z Ryanem. –
– A ja mam nadzieję, że ułoży ci się z rileyem. – Obie uśmiechnęły się do siebie serdecznie.
Następnego dnia Riley przyniósł Natalie list od Ryana. Wyjaśnił jej, że wrócił z Krainy Kamienia późnym wieczorem i nie chciał już o tej porze zachodzić do niej. Natalie podziękowała mu z uśmiechem i pożegnali się. Poszła do pokoju i tam otworzyła Kopertę.
Natalie
Dziękuję za list. Sprawił mi ogromną radość. Cieszę się, że o mnie pamiętasz. Ja również myślę o Tobie. Nasze poznanie było najlepszą rzeczą, jaka mnie spotkała. Przeżyłem z Tobą najpiękniejsze chwile w całym moim życiu. Mam wielką nadzieję, że spotkamy się jeszcze nie raz. Dobrze, że opowiedziałaś swojemu tacie o wszystkich wydarzeniach i że porozmawiałaś szczerze z Walterem. Domyślam się, że Twoja decyzja mogła go zranić, jednak rozumiem, dlaczego go odrzuciłaś. Co do Victorii, nie jestem ani trochę zdziwiony, że napisała do Ciebie i że miała nadzieję, że zaprzyjaźnicie się. Jesteś niezwykłą osobą. Mimo to, popieram Twoje ostrożne zachowanie względem niej. Po tym, co spotkało Cię z jej strony, lepiej, byś zachowała czujność. Gdybym był na Twoim miejscu, też pewnie zachowywałbym dystans w kontaktach z nią. To, co spotkało Cię ze strony Victorii nie powinno się było wydarzyć. To bardzo ciekawe, że królewna Lisa i William udzielili pomocy Twoim przyjaciołom. Mam nadzieję, że opowiesz mi więcej, kiedy się spotkamy. Chciałbym, żebyś wiedziała, że jesteś dla mnie całym światem i nie chcę mieć nikogo innego u swojego boku. Bardzo zależy mi na Twoim szczęściu. Kocham Cię.
Twój Ryan
Natalie oderwała wzrok od zapisanych kartek i spojrzała w okno. Jej twarz rozświetlił delikatny uśmiech. Cieszyła się z listu Ryana. "On też mnie wspomina". Pomyślała. Do momentu poznania osiemnastoletniego służącego nie wierzyła, że przeżyje piękne chwile w swoim szesnastoletnim życiu. Miewała momenty, gdy bała się, że coś jest z nią nie tak, że nie będzie umiała się zakochać. Było to coś, z czego nigdy nikomu się nie zwierzała. A teraz pojawił się Ryan. Natalie czuła się tak, jakby jej życie rozjaśniła iskra, jakby wreszcie znalazła swoje miejsce. W jej sercu zapanował spokój. Miała nadzieję, że Ryan jest tym jedynym. Pragnęła jego szczęścia, by także być szczęśliwą. Teraz liczył się tylko on.

Kategorie
Opowiadania

K i S 11

Tego samego dnia, kiedy Victoria opuściła zamek, by odnaleźć siostrę i pogodzić się z nią, Ryan i Brian pracowali jak co dzień, pomagając w ogrodzie, naprawiając sprzęty i wszystko inne, co tego wymagało. Reperowali właśnie kilka obluzowanych uchwytów w jednej z szafek, kiedy Brian odezwał się do Ryana:
– Ryan, co z tobą? Odkąd Natalie opuściła zamek, wydajesz się nieobecny. Tęsknisz za nią? Co w ogóle jest między wami? –
– Skąd wiesz, że coś jest między mną a Natalie? Nigdy ci o tym nie mówiłem. – Powiedział Ryan, z zaskoczeniem spoglądając na towarzysza.
– No właśnie. Wydawało mi się, że się przyjaźnimy, a ty do tej pory nawet mi o niej nie pisnąłeś słówkiem. Wiem o was tylko tyle, co wszyscy, czyli prawie nic. Chyba nawet Kelly i Chelsea powiedziałeś więcej niż mnie. Widziałem, jak na ciebie patrzyła, przyglądając się naszej pracy. Widziałem radość w twoich oczach i szeroki uśmiech, kiedy pojawiała się w pobliżu. Po twoim przegranym pojedynku z królewną Victorią była naprawdę zaniepokojona i zdeterminowana, a podczas twojej walki wpatrywała się w ciebie jak w obraz. Słyszałem nawet o tym, że odwiedziła cię po pojedynku. Wieczorami znikałeś nie wiadomo gdzie. Kiedy tu jeszcze była, tylko raz widziałem cię wieczorem, gdy przycinaliśmy gałęzie kilku drzew przy północnym murze. –
– Spotykaliśmy się, bo trenowaliśmy szermierkę. Poza tym, chciała wiedzieć, co tu się właściwie dzieje. Pamiętaj, że nie była stąd, została porwana do naszego zamku. Musiała dowiedzieć się o wszystkim i zorientować się, w jaki sposób ma działać, żeby móc pomóc Victorii i nam. – Brian przyjrzał się uważniej Ryanowi.
– Czy coś przede mną ukrywasz, Ryan? Przecież wiesz, że możesz mi zaufać. Znamy się od dziecka. Nie bój się, nie będę się z ciebie śmiał. –
– Słyszałem, że drwiłeś z Natalie, kiedy szła walczyć z królewną. Opowiedziała mi o tym. A teraz mówisz, że nie będziesz się ze mnie śmiał. Czy jesteś wobec mnie szczery, czy udajesz? –
– Słuchaj, nie byłem wtedy sobą, podobnie jak większość służących, wszyscy dworzanie i ministrowie. Jeżeli zrobiłem Natalie przykrość, to przeproszę ją przy następnym spotkaniu. Nie miałem okazji, żeby to zrobić, bo w ogóle nie rozmawiałem z nią, kiedy tu jeszcze była. –
– Mam nadzieję. –
– Nie złość się na mnie, proszę. Przecież wiesz, że nie miałem wpływu na moje zachowanie. – Ryan oderwał wzrok od śrubek, które przykręcał i dopiero teraz spojrzał Brianowi w oczy. Zobaczył w nich żal i zrozumiał, że jego kompanowi jest naprawdę przykro.
– W porządku, rozumiem. – Odpowiedział spokojnie. – Przepraszam. – Dodał po chwili.
– Nic się nie stało. – Brian uśmiechnął się do niego ze zrozumieniem. – To co? Opowiesz mi o tobie i Natalie? – Spytał i mrugnął do przyjaciela.
– Nie wiem, od czego zacząć. –
– Najlepiej od początku. Czy to ona najpierw zwróciła na ciebie uwagę, czy ty na nią? Co robiłeś, żeby zainteresować ją swoją osobą? –
– Nic. Po prostu rozmawialiśmy. Natalie uwolniła mnie od czaru sztyletu. Potem zaczęliśmy spędzać czas razem. Rozmawialiśmy o sposobach uwolnienia Victorii i królestwa od złej magii. Natalie opowiedziała mi o sobie, a ja jej o sobie. Nie od razu była otwarta. Potrzebowała czasu, żeby mi zaufać. Dopiero po kilku dniach zdradziła mi swoje imię i kilka innych rzeczy. Na początku wydawało mi się, że tworzy dystans między nami, ale po uwolnieniu Victorii coś się zmieniło. Miałem wrażenie, że zaczęła bardziej okazywać mi swoje uczucia. A ja po prostu starałem się być sobą i pokazać jej, że mi na niej zależy. –
– Całowaliście się? –
– Zaledwie dwa razy. –
– Trzymaliście się za ręce? –
– Tak. –
– Przytuliłeś ją? –
– Kilka razy tak. A dlaczego cię to tak interesuje? –
– Bo nie wiem, jak mam się zachowywać przy Victorii. Nie wiem, czy mnie nie wyśmieje, kiedy powiem jej o moich uczuciach do niej. Od dawna mi się podobała, a ja nie wiedziałem, co robić. Widziałem, jaka była przybita, kiedy Natalie wyjechała. Ty mogłeś tego nie zauważyć, bo sam przeżywałeś rozstanie z nią. Ale przecież Victoria jest królewną, a ja zwykłym służącym. Zbyt dużo nas dzieli. Wątpię, że mam u niej jakieś szanse. Moi rodzice są biedni i dlatego wysłali mnie tutaj. Przesyłam im wszystko, co zarabiam, żeby im pomóc. A ona jest tak bogata, że moi rodzice za te wszystkie pieniądze i klejnoty mogliby kupić wielki dom dla nas, basen, złotą bryczkę z dwoma białymi końmi, wynająć woźnicę, kucharzy i służących, żeby dla nas pracowali i wyjechać w podróż dookoła świata. Ja nawet nie mam pieniędzy na biżuterię i buty dla mojej mamy i siostry. Nie mam nawet pieniędzy, żeby odkładać je na ewentualny ślub. Ty masz inną sytuację, bo twoja Natalie jest córką stolarza, a nie króla Colina. Ryan wyobraził to sobie i zaśmiał się głośno.
– Gdyby Natalie była królewską córką, nie zmieniłoby to moich uczuć do niej i dalej bym starał się zdobyć jej względy. –
– Wiesz, o co mi chodzi, prawda? – Zapytał Brian.
– Wiem, wiem. – Odparł Ryan łagodnie.
– Czy mógłbyś mi coś doradzić? Naprawdę nie wiem, jak mam zwrócić na siebie uwagę Victorii. – Poprosił Brian, sprawdzając jednocześnie, czy uchwyt, który właśnie przykręcił, został porządnie przymocowany.
– Po prostu podejdź do Victorii i normalnie zacznij z nią rozmawiać. Staraj się spędzać z nią czas, ale pamiętaj o tym, że musisz traktować ją z szacunkiem. Nie bądź za bardzo bezpośredni, żeby jej nie urazić. Jeżeli będzie coś do ciebie mówić, wysłuchaj jej i postaraj się ją zrozumieć. Niech wie, że zawsze może na ciebie liczyć. Zaczekaj z okazywaniem jej uczuć gestami, postaraj się je wyważyć. Na początku to może być lekki dotyk, na inne gesty przyjdzie czas później, kiedy będziesz już wiedział, że ona czuje to samo do ciebie. –
– Ale przecież to królewna. Jak mam zacząć zwyczajną rozmowę? –
– Tak jak teraz rozmawiasz ze mną. Niech zobaczy, że czujesz się przy niej swobodnie. Wiesz, przyszło mi teraz do głowy, że może ona też nie wie, jak ma z tobą rozmawiać. Może też nie będzie wiedziała, jak się do ciebie odezwać i będzie równie zestresowana jak ty. Nie bądź za bardzo pewny siebie, bo królewna Victoria mogłaby to źle odczytać. –
– Rozumiem. Myślisz, że ona czuje do mnie to samo? –
– Myślę, że tak. I tak jak ty boi się powiedzieć ci o tym. –
Po południu, kiedy Ryan naprawiał jedną z ławek w ogrodzie, usłyszał, jak jeden ze strażników pyta:
– Kim jesteś młodzieńcze i czego chcesz? –
– Mam list dla jednego ze służących z zamku w Krainie Kamienia. – Odpowiedział jakiś człowiek zza bramy. Ryan podszedł bliżej ogrodzenia i spojrzał na przybysza. Był to młody chłopak, mniej więcej w jego wieku.
– Do kogo ma trafić ten list? –
– Do służącego Ryana, który mieszka i pracuje w tym zamku. –
– Jak się nazywasz nieznajomy? –
– Jestem Riley z Krainy Stali. Przyjaźnię się z Natalie, która jest córką stolarza i mieszka w Krainie Stali. Czy mogliby mi państwo powiedzieć, gdzie znajdę Ryana? Chciałbym osobiście przekazać mu list. – Ryan podszedł do muru tak, że stanął dokładnie pod strażnikami i naprzeciw chłopaka.
– To ja jestem Ryan. – Powiedział. Nastolatek uśmiechnął się do niego.
– Cześć. Ja jestem Riley. Przyniosłem ci list od Natalie. Wiem o was, bo jej ojciec mi powiedział. Oboje wiedzieli, że ja i mój tata musimy odwiedzić Krainę Kamienia i poprosili mnie, żebym dostarczył ci list. Po drodze pytaliśmy ludzi o zamek i dzięki temu cię znalazłem. – Przyjaciel Natalie wsunął list przez pręty bramy tak, by Ryan mógł łatwo go odebrać.
– Dziękuję. Jeśli dasz mi kilka minut, będziesz mógł zawieźć odpowiedź dla Natalie. Czy mógłbyś to zrobić? –
– Nie ma problemu. – Riley uśmiechnął się do Ryana.
Młody służący odszedł w głąb ogrodu i usiadł na jednej z ławek. Ze swego miejsca widział bramę, strażników i przyjaciela Natalie, a kilka metrów dalej mężczyznę na wozie i dwa konie przywiązane do dyszla. Spojrzał na kopertę. Nie było na niej żadnej pieczątki, ale wiedział od Rileya, kto wysłał mu list. Z szybko bijącym sercem otworzył ją i ze środka wyjął kartkę papieru.
Ryan
Piszę do Ciebie, żeby powiedzieć, że odkąd wróciłam do domu, czuję w sercu silną tęsknotę za Tobą. Odtwarzam w głowie każdą spędzoną razem chwilę. Opowiedziałam o Tobie mojemu tacie, a także o wszystkim, co przeżyłam w Krainie Kamienia. W drodze powrotnej spotkałam moich przyjaciół, którzy mnie szukali. Powiedzieli mi, że trafili do domu królewny Lisy i jej męża, a ci wyjaśnili, co się ze mną stało i wskazali im drogę do zamku. Gdy tylko pojawiłam się w domu, mój kolega Walter zaczął mnie odwiedzać. Na ostatnim z naszych spotkań powiedział mi, że jest we mnie zakochany, czego domyślałam się już od dawna, ale dodał, że chciałby spotykać się ze mną. Odpowiedziałam mu, że Nie mogę z nim być, bo już kogoś mam. Oczywiście miałam na myśli Ciebie, jednak nie powiedziałam o tym Walterowi. Wiem, że go zraniłam, ale nie mogłam dać mu nadziei. Oszukałabym wtedy i jego i Ciebie, a nie jestem taką osobą. Od tej pory w ogóle się nie widujemy. Spędzam dużo czasu z moimi przyjaciółmi. Wiesz, jest jeszcze coś, o czym chciałabym Ci napisać: Victoria przysłała mi list. Zaczęła mi się zwierzać ze swoich problemów i przemyśleń, jakbym była jej przyjaciółką, a ja nigdy jej tak nie postrzegałam. Kelly i Chelsea stały mi się bliższe niż ona. Pisała o tym, jak jej przykro, że nie pożegnałam się z nią, kiedy nawet przez myśl mi nie przeszło, żeby spotkać się z nią ostatni raz. Moja decyzja o powrocie była spontaniczna. Pisała, że widziała nas tamtej nocy, a ja nie miałam o tym pojęcia. Zwierzyła mi się ze swoich bliskich relacji z siostrą i z tego, że ukrywa swoje przeżycia przed wszystkimi, a także z tego, że przeprosiła Chelsea za to, jak ją potraktowała. Zaznaczyła też, że zamierza odnaleźć siostrę i pojednać się z nią i chciałaby porozmawiać z Williamem. Wspomniała nawet o tym, że ma wrażenie, że Brian coś do niej czuje, a ona nie wie, jak ma się zachowywać i że nie potrafi określić, jakie są jej uczucia względem niego, że bardzo chciałaby mieć jakąś bliską osobę przy boku. Zaczęła mi trochę opowiadać o Brianie. Naprawdę nie wiem, co mam jej odpisać, żeby jej nie urazić, a jednocześnie dać jej delikatnie do zrozumienia, że według mnie nie jest kandydatką na moją przyjaciółkę. Pisała do mnie w taki sposób, jakby myślała, że pomogę rozwiązać jej problemy. Po przeczytaniu jej listu miałam w głowie wiele pytań. Naprawdę nie rozumiem, dlaczego wybrała sobie mnie na swoją powierniczkę. I jeszcze pisała, że chciałaby być taka jak ja, że zastanawia się, co zrobiłabym na jej miejscu, jak postąpiłabym w jej sytuacji. Nigdy nie stawiałam się na jej miejscu i nigdy o tym nie myślałam. Jestem ciekawa, co powiedziałbyś o tym wszystkim. Jeśli chcesz, napisz mi o swoich przemyśleniach, o ile będziesz jakieś miał. Ryan, nawet nie wiesz, jak bardzo cieszę się, że Cię poznałam. Świadomość, że Cię mam, naprawdę wiele mi daje, szczególnie teraz, kiedy dzieli nas odległość. Chciałabym Ci tyle napisać, ale brakuje mi słów, więc napiszę po prostu, że całe moje serce należy już do Ciebie. Kocham Cię.
Twoja Natalie
Osiemnastolatek uśmiechnął się. Spodobało mu się brzmienie ostatnich słów listu. Nie spodziewał się, że Natalie napisze do niego. A jednak pamiętała o nim. Myślała o ich wspólnych chwilach przeżytych w Krainie Kamienia zupełnie jak on sam. W sercu czuł ciepło i ogromną radość. Nie był tak szczęśliwy od dnia, kiedy Natalie opuściła zamek. Zerwał się z ławki i mocno trzymając w dłoni kopertę z listem, popędził do zamku. Na korytarzu minął Kelly, która spytała, dokąd tak biegnie, ale nie miał czasu jej odpowiedzieć. Za zakrętem o mało nie zderzył się z Brianem. Ten zawołał coś za nim, jednak słowa przyjaciela zupełnie nie dotarły do Ryana. Zdziwił się, kiedy zatrzymał się przed swoim pokojem. Nie spodziewał się, że dotrze tu tak szybko. Błyskawicznie wpadł do środka, przeleciał przez pokój, złapał długopis i kilka kart papieru, usiadł przy stoliku i z zapałem zaczął pisać list. Słowa same spływały na kartki, a długopis wirował po papierze niczym zawodowy tancerz. Nie istniał czas, liczyły się tylko litery, słowa i zdania kreślone do dziewczyny, która zmieniła jego życie, która stała mu się tak bardzo bliska, dla której zrobiłby wszystko, by ją uszczęśliwić, która stała się całym jego światem. Dopiero gdy skończył, przypomniał sobie o czekającym przy bramie przyjacielu Natalie. Przestraszony, że ten już odjechał, znowu puścił się biegiem przez zamkowe korytarze i ogród. Na szczęście Riley nie zniknął. Ryan oddał mu list i dziękując za dostarczenie go do Krainy Stali i przekazanie adresatce, pożegnał się z nim, a chwilę później odprowadził wzrokiem oddalający się wóz. Miał nadzieję, że Natalie ucieszy jego odpowiedź.
Dwa dni później do zamku dotarli Lisa, William i Victoria. Chelsea od razu przywitała się serdecznie ze swoją przyjaciółką, której nie widziała od kilku miesięcy. Podobnie uczyniła Kelly, choć nie było Victorii jedynie przez dwa dni. Pozostali służący, dworzanie i ministrowie powitali Lisę i Williama jak parę królewską, a Victorię jak księżniczkę. Poprosili królewny o opowiedzenie im wszystkim o tym, co wydarzyło się w czasie ich nieobecności w zamku. Victoria opowiedziała o swojej wyprawie w kilku zwięzłych zdaniach, historia Lisy była dłuższa, ale wszyscy mieszkańcy zamku słuchali w milczeniu, z uwagą. Następnie Victoria z pomocą Kelly, Chelsea i innych służących zorganizowali uroczystą kolację z okazji powrotu Lisy i Williama do domu. Brian zajął miejsce obok nastolatki. Zamierzał skorzystać z rady przyjaciela i zaczął zwyczajną rozmowę z nią. Królewna, z początku zaskoczona, odpowiadała na pytania z wahaniem, nieco spięta, później jednak, wyczuwając swobodę u rozmówcy także się rozluźniła. Ryan uśmiechnął się, widząc przyjaciela konwersującego z szesnastolatką. Uczta trwała do późna. Victoria pomyślała, że już dawno w zamku nie było tak gwarno. Zdawało się, że nikt nie chce iść spać. Wreszcie Lisa dała znak, aby zakończyć przyjęcie. Była już zmęczona i wiedziała, że Victoria i William czują to samo, ponieważ wszyscy wstali bardzo wcześnie rano, by wyruszyć w drogę. Od następnego dnia starsza z sióstr rozpoczęła przygotowania do koronacji, która miała odbyć się za dwa tygodnie.
Kilka dni później Victoria otrzymała odpowiedź na list, który wysłała do Natalie. Wiadomość od córki stolarza była krótka.
Victorio
Dziękuję za list. Cieszę się, że chcesz pojednać się z siostrą. Mam nadzieję, że poukładasz relacje z nią, Williamem i Brianem. Dobrze się stało, że rozmawiałaś z Chelsea. Przepraszam, że nie pożegnałam się z Tobą. Nie przypuszczałam, że Ci na tym zależy. Nie martw się o mnie. Wróciłam do domu i miewam się dobrze. Spotykam się z przyjaciółmi, szykujemy kolejny koncert. Co prawda wcześniej pojawiła się jedna sprawa, którą musiałam rozwiązać, ale szybko się z nią uporałam. Jestem pewna, że Ty również poukładasz własne sprawy.
Pozdrawiam, Natalie

Kategorie
Opowiadania

K i S 10

Był wczesny ranek, kiedy Victoria wyjechała poza bramy zamku. Zostawiła go pod opieką ministrów, którym ufała najbardziej. Musiała wyjechać. Gdyby istniał inny sposób, by na odległość wykonać to, co zamierzała, nawet nie brała by go pod uwagę. Jej zadanie wymagało, by zrobiła to osobiście. Już wielokrotnie myślała o tym jak postąpić. W głowie układała różne scenariusze. Nie wiedziała jednak, jak potoczy się ten dzień. Tak bardzo pragnęła uzyskać przebaczenie. Ale… czy to będzie możliwe? Zachowała się bardzo źle, wręcz okrutnie. Czy można w ogóle wybaczyć coś takiego? Lecz wtedy nie była sobą. Nie panowała nad tym, co się z nią działo. Była jeszcze jedna rzecz, której Victoria się obawiała. Czy odnajdzie tę wieś i to miejsce? Pytała każdego mijanego człowieka o dom, w którym mieszkają William i Lisa. Jak dotąd nikt nie wiedział nic o takiej parze.
Zbliżało się południe, kiedy zobaczyła kilku chłopów pracujących w polu. Nie różnili się niczym od tych, których mijała wcześniej. Zatrzymała konia i patrzyła, jak zbierają kamienie z pola do worków i ładują je na spory wóz. Była za daleko, by usłyszeć, o czym rozmawiali. Zamierzała odjechać, ale coś ją powstrzymało. Zaczęła uważnie przyglądać się każdemu z pracujących mężczyzn. Miała wrażenie, że rozpoznaje jednego z nich. Nie miała pewności, bo stał tyłem do niej. Wyglądał na najmłodszego z całej grupy. "Czy mam przywidzenia, czy to naprawdę on?". Myślała. Nie wiedziała, co zrobić. Czy ma do niego podejść i ujawnić swoją obecność, czy nadal obserwować grupę z daleka i czekać na rozwój wydarzeń? A jeżeli on skończy pracę i wróci do domu? Wtedy już na zawsze straci możliwość rozmowy i spotkania z siostrą.
Nastolatka zdecydowała, że poczeka na moment, kiedy młody rolnik skończy pracę i pojedzie za nim. W tym czasie nazbierała wielki bukiet polnych kwiatów, zjadła prowiant, który wzięła ze sobą, po czym tak, jak w dzieciństwie zajęła się szukaniem okrągłych płaskich kamieni i budowaniem z nich piramidy. Przypomniała sobie wyjazdy z rodzicami na wakacje do letniej rezydencji, która znajdowała się w jednej z największych wsi nad rzeką Ilgerion. Zatęskniła za głosem matki, za silnymi rękami ojca, który sadzał ją na swoich kolanach. Zatęskniła za czasem, kiedy wszystko było takie proste. Zdała sobie sprawę, że będąc pod działaniem mocy sztyletu prawie wcale nie myślała o rodzicach. Czuła się okropnie, mając świadomość, jak bardzo ich zawiodła.
Słońce chyliło się ku zachodowi, gdy farmerzy załadowali ostatnie worki pełne kamieni na wóz. Ułożyli je tak, żeby zostało jeszcze trochę wolnej przestrzeni dla nich. Jeden z mężczyzn siedział tuż za końmi i kierował nimi. Żaden z nich nie miał pojęcia, że w ślad za wozem ruszył inny koń, a na nim siedziała nastoletnia królewna.
Nie miała czasu na obserwację tego, co mijała. Zresztą zdążyła zobaczyć sporo, zanim rolnicy skończyli pracę. Teraz podążała za nimi w bezpiecznej odległości tak, by żaden z farmerów jej nie dostrzegł. Słyszała odległy śmiech ludzi, ciche poskrzypywanie wozu, czuła zapach siana i polnych kwiatów. W tle grały świerszcze i odzywały się wieczorne ptaki. Po niebie płynęły pierzaste obłoki, a słońce traciło swój jasny blask.
Wóz toczył się polną drogą i stawał co jakiś czas. Chłopi schodzili na ziemię i odchodzili w stronę domów, zabierając ze sobą swoje worki i żegnając się z towarzyszami. Kiedy rolnik podobny do Williama zszedł z wozu, zarzucił na plecy jeden z trzech worków, a dwa pozostałe chwycił w obie ręce. Powoli ruszył w stronę niewielkiej chaty. Victoria zerkała na niego dyskretnie, jednocześnie rozglądając się uważnie wokoło. Wolno, utrzymując dystans jechała za nim. Zatrzymała konia dopiero przy ogrodzeniu. Zsiadła z wierzchowca i stanęła za rozłożystym drzewem tak, żeby nie było jej widać. Widziała jak Wiliam wchodzi przez furtkę na podwórko, kieruje się w stronę stodoły i znika w niej na chwilę. Kiedy wyszedł, nie miał już ze sobą worków. W tym momencie drzwi domu otworzyły się i stanęła w nich Lisa. Kiedy Victoria ją zobaczyła, poczuła strach, niepewność, poczucie winy i ogromny smutek. Młoda kobieta skierowała się do ogrodu. Przeszła pomiędzy kwiatami i grządkami z warzywami, schyliła się i podniosła coś z ziemi. Chwilę później Victoria straciła ją z oczu. Zobaczyła za to Williama idącego w stronę furtki.
– Lisa, idę po krowy! – zawołał.
– Dobrze! Idź! – Odkrzyknęła.
Kiedy William zniknął z jej pola widzenia, nastolatka powoli ruszyła w stronę furtki. Szła z wahaniem, obawiając się, że lisa może ją zobaczyć. Zerknęła na kobietę pielącą grządki w skupieniu. Pochylona nad pracą nie spostrzegła Victorii, która była przy bramie. Królewna zatrzymała się i wsunęła bukiet przez pręty ogrodzenia. Kwiaty spadły na trawę. Dziewczyna poczuła strach, silniejszy niż do tej pory. Zaczęła cofać się od bramy. Przerażała ją myśl o konfrontacji z siostrą, a jednocześnie bardzo pragnęła z nią porozmawiać, wyjaśnić swoje zachowanie, opowiedzieć historię najszczerzej jak umiała i naprawić krzywdę, jaką jej wyrządziła. I wtedy Lisa podniosła się z klęczek i rozejrzała niespokojnie, jak gdyby wyczuwała, że jest obserwowana. Wyraz jej twarzy zmienił się, kiedy ujrzała Victorię. Widać było, że się waha. Omiotła nastolatkę badawczym spojrzeniem, próbując odgadnąć jej zamiary. Dziewczyna popatrzyła Lisie prosto w oczy, starając się przekazać jednym spojrzeniem miłość, jaką do niej czuła, skruchę, poczucie winy, żal, zagubienie, tęsknotę, prośbę o wybaczenie. Chciała coś powiedzieć, wyjaśnić siostrze przyczyny zmiany swojego zachowania, przyznać się do tego, co zrobiła Natalie i Chelsea, opowiedzieć o wydarzeniach, które doprowadziły do uwolnienia jej od czaru sztyletu, ale nie była w stanie wydobyć z siebie głosu. Lisa wyczuła, że młoda królewna odnalazła ją, chcąc się pojednać. Podeszła do ogrodzenia i podniosła z ziemi bukiet. Bez słowa spojrzała na kwiaty, a potem na nastolatkę. Cisza przedłużała się. Żadna z nich nie potrafiła zdobyć się na odwagę, aby przemówić. Nagle Lisa odwróciła się w przeciwnym kierunku i spostrzegła Williama prowadzącego bydło. Wszedł na podwórze od drugiej strony i wprowadził zwierzęta do obory, aby je uwiązać. Kobieta zawahała się.
– Zaczekaj. – Odezwała się nastolatka, ale zrobiła to zbyt późno. Lisa już biegła po męża. Na krótką chwilę zniknęła w oborze, by pojawić się ponownie w towarzystwie Williama. Kiedy mężczyzna dostrzegł Victorię stojącą za bramą, jego mina zmieniła się ze spokojnej na rozgniewaną. W jego spojrzeniu widać było oburzenie i wściekłość. Do nastolatki doleciały słowa:
– Co ona tu robi! Jak śmiała przyjść po tym, co nam zrobiła! Potraktowała cię jak śmiecia i wyrzuciła z domu! Niech sobie mieszka w zamku, niech ma wygodne życie, klejnoty i jedwabie! Nam to nie potrzebne, poradzimy sobie bez nich. Jestem gotowy zrobić dla ciebie wszystko. Poszedłem za tobą do wsi. Pracuję jak rolnik, nie mówiąc nikomu o naszym pochodzeniu. Zgodziłem się na to, żebyś zajmowała się ogrodem i domem mimo tego, że powinnaś być prawowitą królową Krainy Kamienia. Jestem gotowy nawet na to, żeby mieszkać tu z tobą do końca naszych dni, ale jej nie zamierzam wpuścić do domu! –
– William, uspokój się, proszę. Czuję, że ona chce przeprosić. Po co innego miałaby tu przychodzić? Dała mi kwiaty. –
– To je wyrzuć i odpraw ją z kwitkiem. –
– Skarbie, nie mogę tak. To moja siostra. – Lisa przemówiła teraz błagalnym tonem. – Kocham cię jak nikogo na świecie, ale Victorię również kocham. To moja jedyna rodzina. Po tym jak… jak straciłyśmy rodziców… – Głos jej zadrżał, a w oczach pojawiły się łzy. Na moment spuściła głowę. – William, mam ciebie i ją, lecz ona… ma tylko mnie. Nie mogę jej zostawić. Tak, masz rację, skrzywdziła nas, jednak jestem gotowa jej wybaczyć. Mam przeczucie, że to nie jest jej wina, rozumiesz? – W spojrzeniu żony widoczna była miłość i determinacja. William zrozumiał, że jego ukochana zrobi wszystko, by pojednać się z siostrą.
– W porządku, możesz ją wpuścić. Zostawię was same. Ale gdyby okazało się, że przyszła tu po to, żeby cię skrzywdzić, to natychmiast mnie zawołaj. – Szlachcic spojrzał na żonę z miłością. Pocałował ją w usta i odwrócił się, chcąc wejść do obory. Obejrzawszy się za siebie, odezwał się jeszcze: – Jestem niedaleko, usłyszę cię. – Lisa skinęła głową w odpowiedzi, po czym ponownie podeszła do bramy, tym razem otwierając ją Victorii. Wprowadziła siostrę na podwórko i wskazała ławkę pod rozłożystym drzewem, tym samym, pod którym Victoria zostawiła swojego konia po drugiej stronie płotu. Siostry zajęły miejsca na jej obu końcach.
– William mnie nienawidzi, prawda? – Spytała nastolatka, nie patrząc Lisie w oczy.
– Owszem. Dziwisz się? – Ton Lisy był oschły. – Nie ufa ci. Zresztą ja też straciłam do ciebie zaufanie. Zmieniłaś się o 180 stopni. Wiesz, jak mnie bolało, że nie możemy się porozumieć? Podobnie jak ty cierpiałam po stracie rodziców, a ty dokładałaś mi jeszcze problemów. Twoje zachowanie względem mnie było okropne. I jeszcze ten twój wyjazd nie wiadomo gdzie. Powiesz mi wreszcie, dokąd wtedy pojechałaś? –
– Jeżeli masz coś jeszcze do powiedzenia, to radzę ci zrobić to teraz, bo moja historia będzie dość długa. – Uprzedziła nastolatka spokojnym tonem.
– Mam skończyć, tak? Więc skończę. Twoje zachowanie względem mnie było okrutne. Ja próbowałam rozmawiać z tobą, chciałam cię wspierać, a ty warczałaś na mnie jak wściekły wilk. Nie wiedziałam, jak mam dotrzeć do ciebie. Chciałam ci pomóc, a ty mnie odtrącałaś. Na moją prośbę służący i dworzanie interesowali się twoim samopoczuciem. Sami z siebie również chcieli ci pomóc. Wiesz, ile wsparcia w tamtym czasie dostałam od Chelsea? A ty nawet z Kelly nie chciałaś rozmawiać. A to, jak mnie potraktowałaś w dniu koronacji… i po niej… to, jak postąpiłaś z Williamem… Nikt nigdy w całym moim życiu nie skrzywdził mnie tak bardzo jak ty. – Lisa odetchnęła głęboko. Wreszcie mogła wyrzucić z siebie wszystkie emocje, jakie do tej pory skrywała przed światem. Wreszcie mogła porozmawiać z siostrą o rzeczach, które powiedziała jedynie Williamowi.
– Lisa, bardzo cię przepraszam. To naprawdę. nie była moja wina. – Odezwała się Victoria po długiej chwili milczenia. Nie patrzyła na siostrę. – Czy pamiętasz dzień śmierci naszych rodziców? Pamiętasz mój wypadek? –
– Tak, ale… dlaczego o tym wspominasz? – Lisa poczuła lodowaty dreszcz przebiegający po jej plecach.
– Bo… ten mój wypadek… ta rana… nie wzięła się z nikąd. Czy pamiętasz, co usiłowałam ci przekazać, kiedy mnie znalazłaś? Pamiętasz, o czym wtedy mówiłam? – Pytała nastolatka, a w jej głosie było słychać napięcie i strach. Młoda kobieta zamyśliła się na chwilę.
– Mówiłaś coś o jakimś sztylecie… że go widzisz. Ja go nie widziałam, nie wiedziałam, o co ci chodzi. Byłam przekonana, że masz przywidzenia. –
– To nie były przywidzenia. – Odpowiedziała młoda królewna poważnym głosem. – Ten sztylet był prawdziwy. Miałam go w ręce. Widziałam go. Zresztą… nie byłam jedyna. Natalie też go widziała. –
– Czyli to prawda, tak? Porwałaś tę dziewczynę i więziłaś ją w zamku? – Przeszywające spojrzenie dwudziestojednolatki przygwoździło szesnastolatkę do ławki. Dziewczyna skinęła głową w milczeniu. – Jak mogłaś zrobić coś takiego? Czułam, że to mogłaś być ty. Byli u mnie jej przyjaciele, wiesz? Szukali jej. Opowiedzieli o tym, jak Natalie zniknęła. Odkąd zaczęłam żyć na wygnaniu, dużo myślałam o tobie, o twoim zachowaniu. Czułam, że to, co zrobiłaś mnie i Williamowi to nie koniec. Z początku nie byłam w stanie poukładać wszystkiego w głowie. Było we mnie wiele skrajnych emocji i nie wiedziałam, dlaczego spotkało mnie coś takiego. Zastanawiałam się, co zrobiłam nie tak. Czym ci się naraziłam, że wyrzuciłaś mnie ze swojego życia? Mnie i osobę, na której bardzo mi zależało. Wreszcie, kiedy minęły pierwsze dni na wygnaniu, próbowałam ułożyć sobie wszystko w głowie i zrozumieć, co właściwie się wydarzyło. William musiał zadbać o znalezienie domu i zorganizować nam w nim miejsce, bo ja nie byłam w stanie tego zrobić. W głowie miałam taki mętlik, że nie mogłam skupić się na niczym. Do tego odczuwałam stratę mamy i taty. Musiało minąć kilka dni, zanim byłam gotowa, żeby zacząć funkcjonować. Zaczęliśmy żyć jak para prostych ludzi. Zaręczyliśmy się, wzięliśmy cichy ślub. Umówiliśmy się, że żadnemu z sąsiadów nie wyjawimy naszego prawdziwego pochodzenia. Nie chcieliśmy wracać do przeszłości. Pewnego wieczoru na progu naszego domu pojawili się młodzi ludzie, szukający przyjaciółki. William bał się, że mogą nas skrzywdzić, ale ja czułam, że są w porządku. Ugościliśmy ich i pozwoliliśmy im przenocować. Opowiedzieli nam o zaginięciu swojej koleżanki. Historia jej zniknięcia tak bardzo przypominała mi twój wypadek, że z początku pomyślałam, że to Hans, o którym wspominał mi wuj. Byłam u niego dokładnie wtedy, kiedy wyjechałaś. Jednak chwilę później doszłam do tego, nad czym zastanawiałam się od momentu wygnania. Znalazłam odpowiedź na pytanie: Czy byłabyś w stanie z zemsty zrobić komuś krzywdę? Wtedy zrozumiałam, że tak i wiedziałam już, że to byłaś ty. Natychmiast podzieliłam się swoimi przemyśleniami z Williamem i naszymi gośćmi. Opowiedziałam przybyszom twoją historię. Wspólnie doszliśmy do wniosku, że wiele elementów zgadza się z historią porwania Natalie. Następnego dnia daliśmy naszym gościom prowiant, wskazaliśmy im drogę do zamku i pożegnaliśmy ich. Potem oboje długo rozmawialiśmy. – Kiedy lisa skończyła mówić, odetchnęła głęboko. Już dawno nie czuła takiej ulgi jak w momencie, kiedy powiedziała Victorii to, co tkwiło w niej od miesięcy. – Czy mogłabyś wyjaśnić mi, dlaczego porwałaś tę dziewczynę i dlaczego się zmieniłaś? –
Victoria milczała przez chwilę, a potem zaczęła opowiadać Lisie całą historię z jej punktu widzenia. Powiedziała jej o tym, co czuła, o tym, że nie panowała nad tym, co się z nią działo, wyjawiła, że po jej wygnaniu uwięziła Chelsea. Ze szczegółami opisała jej wyjazd do prawie niezamieszkałej wsi, a potem wyjazd na ziemię z Peterem i Karen i powrót przez Krainę Stali, przypadkowe znalezienie domu Natalie, obserwację jej przyjęcia urodzinowego, moment porwania córki stolarza i wreszcie wszystko, co wydarzyło się w zamku w czasie obecności w nim rówieśniczki ze zwyczajnej rodziny. W miarę, jak Victoria rozwijała swoją opowieść, wyraz twarzy Lisy zmienił się ze skupionego na zdziwiony. Jej brwi uniosły się w wyrazie niedowierzania. Nastolatka zakończyła opowieścią o tym, że Natalie odeszła z zamku bez pożegnania z nią, że napisała list do niej i że nie ma pojęcia, co ma teraz robić, gdyż miała nadzieję, że ona i Natalie zaprzyjaźnią się, a tymczasem nie otrzymała jeszcze odpowiedzi na list, który do niej wysłała. Przyznała się siostrze nawet do tego, że wydaje jej się, że dla Briana jest kimś więcej i nie ma pojęcia, jak postępować w tej sytuacji.
– No proszę. To znacznie ciekawsza historia niż moja. – Skwitowała Lisa, kiedy Victoria skończyła mówić. Pogrążone w rozmowie nie zauważyły, że zapadła noc. Dopiero kiedy stanął przy nich William i powiedział im, która godzina, wróciły do rzeczywistości. Podniosły się z ławki i weszły do domu za mężem Lisy. Victoria jeszcze raz opowiedziała swoją historię Williamowi i przeprosiła go za swoje zachowanie. William zrozumiał i przyjął przeprosiny. Kiedy szykowali się do snu, Victoria poprosiła Lisę, by nazajutrz wróciła z nią i Williamem do domu i zasiadła na tronie jako prawowita królowa.
Następnego dnia Lisa i William z pomocą Victorii zebrali cały dobytek pary. W międzyczasie szlachcic szukał kogoś, kto mógłby odkupić od niego bydło i świnię. Dopiero wieczorem znalazł się kupiec. Kiedy szlachcic przebywał poza domem, siostry wysprzątały go do czysta. Wieczorem wszyscy troje zjedli wspólny posiłek i zmęczeni zasnęli. O brzasku wyruszyli do kamiennego zamku.

Kategorie
Opowiadania

Moja wizja.

W nieznanym kraju, w spokojnym lesie, na pięknej polanie leżało ciche jezioro. Woda w nim była chłodna i krystalicznie czysta. Za dnia blask słońca padał na jego taflę, w nocy liczne gwiazdy przeglądały się w nim jak w lustrze. Jasny księżyc oblewał je swoim światłem. Dookoła polany rosły gęste drzewa. Przy samym jeziorze kilka krzewów zapuściło swoje korzenie i wznosiło się ku niebu. Cała polana porośnięta była niezliczonymi, różnobarwnymi kwiatami. Królowała tu cisza. Nawet ptaki nie śpiewały. Tylko delikatny wiatr łagodnie poruszał gałęziami drzew. Ich szum był jak cicha muzyka. Trawa była tu soczyście zielona i miękka, a niebo przejrzyste.

Kategorie
Opowiadania

K i S 9

W południowej części królestwa Krainy Stali i Krainy Kamienia leżały góry Ilgerion. Pod nimi znajdowało się gorące źródło o tej samej nazwie. Tam brała początek rzeka, dzieląca swoim korytem obie krainy i wyznaczająca ich granicę. Rzeka tak jak góry i źródło, z którego wypływała również nazywała się Ilgerion. Góry wznosiły się wysoko nad ziemią, ale ich szczyty nie sięgały chmur. To właśnie tutaj, w dwóch górskich wioskach po obu stronach rzeki mieszkały dwie spokrewnione ze sobą rodziny. Niedaleko ich domów znajdował się jeden z mostów łączących oba jej brzegi.
Jared i jego żona Jennifer mieszkali w Krainie Kamienia, a Jasper i jego żona Carmen osiedlili się w Krainie Stali. Obie pary miały po troje dzieci: dwóch synów i córkę. Najstarszym z dzieci Jareda i Jennifer była córka Jamie, drugim z kolei był syn Jesse, a najmłodszy był syn Aiden. Z kolei u Jaspera i Carmen najstarszy był syn Logan, potem córka Leslie i wreszcie syn Kyle.
Obie rodziny, mimo że były oddzielone rwącym potokiem, przez lata zżyły się ze sobą i odwiedzały się prawie codziennie. Jared i Carmen byli rodzeństwem. Taki sam stopień pokrewieństwa istniał między Jennifer a Jasperem. Ich dzieci również były blisko związane ze sobą, ponieważ dorastały razem i nie dzielił ich więcej niż rok. Ale łączyło ich coś jeszcze – od dawien dawna ich przodkowie byli Strażnikami Źródła. W okolicy wierzono, że Źródło Ilgerion posiada niezwykłe właściwości. Woda ze źródła od zawsze miała uzdrawiającą moc, a jej zapach można było porównać do cytryny. Co ciekawe, woda traciła tę niezwykłą woń, kiedy zmieniała się w rzekę. Okolice źródła posiadały jeszcze jedną szczególną cechę – pomimo bliskości gór, a w górach jak to w górach pogoda gwałtownie się zmienia, tutaj klimat był nadzwyczaj łagodny. Lata nigdy nie były upalne, a zima właściwie nie istniała.
Tego dnia Leslie obudził śpiew ptaka. Musiał mieć gniazdo na drzewie niedaleko jej pokoju. Szesnastolatka wstała i nie podchodząc do okna wyjrzała przez nie na zewnątrz. Nie zauważyła ptaka. Prawdopodobnie skrył się wśród gałęzi. Dziewczyna czuła, że to będzie dzień, na który czekała od dawna. Rodzice, jeszcze gdy ich pociechy były kilkuletnimi dziećmi, zapowiedzieli im, że pewnego dnia przekażą im opiekę nad źródłem Ilgerion. Leslie wyczuwała podświadomie, że ten dzień właśnie nastąpił.
Niczym strzała wypadła ze swojego pokoju. Nawet nie zajrzała do kuchni, tylko od razu wybiegła z domu.
– Leslie! A śniadanie? – Dobiegł ją z otwartego okna głos matki.
– Zaraz wrócę i zjem wszystko razem z talerzem! – Odkrzyknęła. Rzuciła jeszcze błagalne spojrzenie mamie i puściła się pędem w kierunku mostu.
Już z daleka zobaczyła Jessego. Chłopak tak jak ona biegł w tę samą stronę. Oboje spotkali się na moście i obojgu oczy błyszczały z podekscytowania.
– Dzisiaj jest ten dzień! – Wypalił bez żadnego wstępu i powitania. Nie miał na to czasu.
– Wiem. – Odpowiedziała z szerokim uśmiechem.
– Ciągle zastanawiam się, jak będzie wyglądała cała ceremonia. Czy myślisz, że opieka nad źródłem Ilgerion jest bardzo trudna? – Spytał Jesse.
– Tata powiedział mi tydzień temu, że trzeba dobrze rozeznać się w zamiarach ludzi, którzy tu przychodzą, by nie oddać wody w niewłaściwe ręce. –
– Ale skąd będziemy wiedzieli, że ludzie, którzy się tu pojawią będą mieć dobre zamiary i nie wykorzystają wody ze źródła w złym celu? –
– Tego jeszcze nie wiem, ale mam nadzieję, że dzisiaj zostanie nam udzielona odpowiedź na to pytanie. – Odrzekła z powagą Leslie.
– Jesteś bardzo mądra, wiesz? – Stwierdził chłopak, z uznaniem spoglądając na siostrę cioteczną.
– Jamie jest mądrzejsza ode mnie. – Leslie wbiła wzrok w ziemię.
– Uważam, że to ty powinnaś zostać naszym przywódcą. – Dziewczyna podniosła wzrok zaskoczona. Na twarzy i w oczach ciotecznego brata malowała się szczerość.
– Jamie jest najstarsza, to ona najlepiej nadaje się do tego zadania. – Oznajmiła z przekonaniem w głosie.
– Jamie? – Brwi Jessego uniosły się w zdziwieniu. – Ona nie umie usiedzieć w jednym miejscu. Jest roztrzepana, gadatliwa i roznosi ją energia. Moim zdaniem przywódca powinien być spokojny, odpowiedzialny, rozważny, powinien podejmować przemyślane decyzje. Jamie jest ciągle zajęta. Wątpię, że będzie potrafiła dobrze strzec źródła. Nie będzie miała na to czasu. Nie zdziwiłbym się, gdyby za kilka miesięcy wyprowadziła się z domu. –
– Ja nie mogłabym wynieść się stąd. Przecież będziemy Strażnikami Źródła. To nasze zadanie. Nie możemy go nie podjąć. Powierzono nam je i powinniśmy się z niego wywiązywać, a w przyszłości przekazać je naszym dzieciom. –
– A może Jamie chce znaleźć męża i wrócić do domu razem z nim? Przecież żadne z nas nie znajdzie drugiej połówki, jeżeli będzie tkwić tutaj. Nasze dzieci powinny przejąć opiekę nad źródłem, gdy osiągną odpowiedni wiek. Tak zawsze powtarzali nam rodzice. –
– Wiem. Też to słyszałam. –
– A co, jeżeli Logan, Aiden i Kyle nie będą chcieli podjąć się zadania czuwania nad Źródłem Ilgerion? – Jessego ogarnęły wątpliwości. – Co wtedy zrobimy? –
– Wtedy oboje przejmiemy nad nim opiekę. – Leslie po raz kolejny wykazała się powagą i mądrością.
– Jestem pewien, że okażesz się świetnym przywódcą Leslie. – Powiedział Jesse z mocą. Dziewczyna znów odwróciła wzrok. Czuła, że nie ona powinna dowodzić Strażnikami Źródła.
Kiedy Leslie wróciła do domu, zobaczyła w ogrodzie Kylea pielącego grządki warzywne.
– Gdzie byłaś? – Spytał brat, gdy ją dostrzegł.
– Byłam na moście z Jessem. – Wyjaśniła nastolatka.
– Mama martwi się, że nic nie zjadłaś. –
– Wiem. –
– Dlaczego spotkałaś się akurat z Jessem? –
– Tylko on był na moście. –
– i nie było z nim Jamie i Aidena? –
– Nie. –
– Dlaczego wcześniej nie porozmawiałaś z nami tylko z nim? –
– Nie byłam pewna, czy już wstaliście, a musiałam z kimś porozmawiać. –
– A o czym rozmawialiście? –
– Opowiem Ci jak zjem. – Odpowiedziała i ruszyła w stronę domu. W drzwiach odwróciła się do brata. – Opowiem wam obu. – Dodała i zniknęła w środku.
Po południu, kiedy Jasper i Logan wrócili z pola, na którym pracowali od świtu, Leslie podeszła do ojca i opowiedziała mu o swoich obawach i o rozmowie z Jessem. Przy tej rozmowie byli też jej bracia, którzy poradzili jej, żeby się aż tak tym nie przejmowała.
– Co ma być, to będzie. – Stwierdził Logan.
– A nad wyborem przywódcy musimy zastanowić się wspólnie. – Dodał Kyle.
Nadszedł wieczór. Leslie i jej rodzina zjedli kolację. Jej ojciec i starszy brat tego dnia wyjątkowo nie wrócili do pracy w polu. Potem rodzice wraz z rodzeństwem przygotowali się do wyjścia.
– To dla was. – Powiedziała Carmen, wręczając rodzeństwu niebieskie lampiony o białym świetle. – Zapalcie je i wyruszamy. –
Cała piątka wyszła z domu. Na dworze było prawie ciemno. Na zachodzie ostatnie, coraz słabsze promienie słoneczne znaczyły smugi na niebie. Troje nastolatków oświetlało drogę lampionami i podążało w kierunku źródła. Carmen i Jasper szli kilka kroków za nimi. Szum potoku wskazywał im drogę. Chwilę później dotarli do mostu. Po drugiej stronie zobaczyli Jareda i Jennifer, a także ich dzieci, a dwójka z nich również niosła lampiony. Tylko nie Jamie. Rodzina Jessego przeszła przez most i dołączyła do krewnych z Krainy Stali. Cała dziesiątka skierowała się na południe w stronę źródła i gór.
– Jamie, – Odezwał się Logan. – dlaczego nie masz swojego lampionu? –
– Dowiesz się na miejscu. – Odpowiedziała osiemnastolatka.
Po piętnastu minutach wszyscy dotarli do groty, z której wypływało źródło. Stanęli przed nią i wtedy Jasper odezwał się:
– Zanim rozpoczniemy ceremonię przekazania kolejnemu pokoleniu opieki nad źródłem Ilgerion, Jamie chciałaby coś oficjalnie ogłosić. – Po tych słowach Jamie wystąpiła na przód.
– Zdaję sobie sprawę, że opieka nad źródłem Ilgerion to bardzo odpowiedzialne, a jednocześnie ważne zadanie. Przypuszczam, że moja decyzja nie zostanie przyjęta z entuzjazmem. Tak jak i wy, słyszałam o tym, że opieka nad tym miejscem była przekazywana z pokolenia na pokolenie przez wiele lat. Jednak ja postanowiłam, że rezygnuję z zostania strażniczką źródła. Nie chcę też wami dowodzić. Jeszcze nie wiem, jak potoczy się mój los, nie mam też żadnych planów. Ale jestem w stu procentach pewna, że nie chcę zamieszkać tu na stałe i tkwić przy źródle. – Po tych słowach wśród zebranych rozszedł się szmer. Jeszcze nigdy nie zdarzyło się, żeby któryś z przyszłych strażników zrezygnował.
– Jamie, czy jesteś pewna swojej decyzji? – Spytał Logan. Nie mógł uwierzyć w to, co się działo.
– Tak, jestem pewna. – Odpowiedziała dziewczyna.
– Więc kto nas poprowadzi, jeśli nie ty? – Spytał Aiden.
– Wybierzcie przywódcę. Ja się tego nie podejmę. –
– Ale Jamie, jesteś najstarsza i najmądrzejsza z nas. Dlaczego nie chcesz chociaż spróbować? – Odezwała się milcząca do tej pory Leslie.
– Gdybym złożyła przysięgę, już nie mogłabym się wycofać. – To była prawda i przyszli strażnicy wiedzieli o tym. Po złożeniu przysięgi nie można było zrezygnować.
– Więc będzie nas pięcioro, a nie sześcioro. – Stwierdził Kyle.
Chwilę później Carmen wyjęła z przepastnej kieszeni kurtki małe pudełeczko, a z jego środka wyciągnęła sześć karteczek, po czym jedną z nich włożyła z powrotem do pudełka. Jared wyjął z rękawa kurtki pudełeczko z ołówkami i rozdał je nastolatkom.
– Teraz myślę, że możemy przystąpić do wyboru przywódcy strażników, a następnie do złożenia przez was przysięgi. – Oznajmił Jasper. – Na przygotowanych kartkach napiszecie imię osoby, którą wybieracie na przywódcę, po czym wasze głosy zostaną odczytane.
Carmen wręczyła piątce nastolatków kartki, Jared ołówki, a chwilę później Jennifer zebrała wszystkie głosy i odczytała je. Jeden głos został przyznany Loganowi, a pozostałe Leslie. Następnie rodzice odebrali przysięgę od dzieci i wręczyli im pierścienie strażników. Wokół panowała noc, kiedy obie rodziny wróciły do domu. Leslie miała silne przeczucie, że coś się niedługo wydarzy. Tylko co?

Kategorie
Opowiadania

K i S 8

Dzień Natalie rozpoczął się tak jak zwykle. Wszystko wróciło do normy sprzed dnia jej urodzin, w którym została porwana do Krainy Kamienia. Szesnastolatka opowiedziała ojcu o tym, co ją spotkało. Ojciec na początku przestraszył się, ale po wysłuchaniu całej historii oznajmił, że jest dumny z Natalie.
– Tato, ale powiedz, co mam zrobić? Walter naprawdę się we mnie zakochał. Sam widzisz, że od mojego powrotu często mnie odwiedza i chce się ze mną widywać, a ja nie wiem, czy tego chcę. Nie wiem, jak powiedzieć mu, że kocham kogoś innego. –
– A naprawdę tak jest? Zakochałaś się w kimś? –
– Tak tato. On mieszka w Krainie Kamienia. Opowiadałam ci o dwóch służących, z którymi się zaprzyjaźniłam. Tak w ogóle było ich troje. Zakochałam się w jednym ze służących z zamku królewskiego. Nie chcę być z Walterem. Jest dla mnie tylko kolegą. Kocham kogoś innego tato. –
– A czy on… ten służący… czy on też ciebie kocha? –
– Tak. Tato, co byś zrobił na moim miejscu? –
– Na twoim miejscu powiedziałbym Walterowi prawdę. Może wtedy coś się zmieni. –
– To nie będzie takie proste. – Westchnęła dziewczyna. Tyler spojrzał na nią ze spokojem.
– Czy ktoś, kto uratował królestwo Krainy Kamienia od złego czaru i walczył z dziewczyną z królewskiego rodu może bać się rozmowy ze zwyczajnym chłopakiem? – Spytał z uśmiechem. – Po prostu powiedz Walterowi to, co czujesz. –
– Wiem. Ale nie mam pojęcia, jak mu to powiedzieć. Dla niego ta sytuacja też nie jest łatwa. Nie można odkochać się na zawołanie. – Natalie próbowała postawić się w sytuacji Waltera. Była pewna, że nie chciałaby być teraz w jego skórze.
Pół godziny później Walter pojawił się u Natalie. Dziewczyna nie była zaskoczona jego wizytą. Chłopak prawie co dzień przychodził do niej. Próbował z nią rozmawiać, ale córka stolarza niewiele mówiła. Często zamyślała się i raczej nie patrzyła w jego stronę. Jednak tego dnia postanowił powiedzieć jej prawdę o swoich uczuciach. Siedzieli na ławce w ogrodzie przed jej domem.
– Natalie, proszę, spójrz na mnie. – Skierowała na niego wzrok. – Chciałbym powiedzieć ci coś bardzo ważnego. – Nawet nie drgnęła i nie odwróciła się, więc chłopak mówił dalej. – Chciałbym, żebyś wiedziała, że zakochałem się w tobie. Kiedy pierwszy raz cię zobaczyłem, miałem nadzieję na przyjaźń. Chciałem rozmawiać tylko z tobą. Później, gdy zaprosiłaś mnie na urodziny, miałem nadzieję, że uda nam się bliżej poznać. Ty zostałaś porwana, a ja… nie mogłem przestać o tobie myśleć. Pragnąłem cię odnaleźć. Zrozumiałem, że jesteś dla mnie bardzo ważna, Natalie. Myślałem, że straciłem cię na zawsze. A kiedy pojawiłaś się w tamtą noc przy naszym ognisku, tak bardzo się ucieszyłem. Wprawdzie trudno było mi uwierzyć, że to ty, ale byłem szczęśliwy jak nigdy. A teraz… chciałbym być tylko z tobą. Czy zgodzisz się być moją parą? – Spodziewała się takiego pytania, więc wzięła głęboki wdech i nie spuszczając z chłopaka wzroku odezwała się spokojnie:
– Walter, ja zawsze traktowałam cię jak kolegę. Rozmawiałam z tobą, bo nie chciałam, żebyś czuł się odrzucony przez ludzi. Byłeś nowy, nie nawiązywałeś znajomości z innymi, chciałam być miła. Dlatego zaprosiłam cię na urodziny. Nie zamierzałam robić wyjątków. Miałam nadzieję, że poczujesz się przyjęty przez społeczność wsi. W dzień moich urodzin gadaliśmy tylko o muzyce. Cieszę się, że ty też się nią interesujesz, ale… jeśli o mnie chodzi… nic więcej… nie byłoby dobrze, gdybyśmy zaczęli się spotykać. – Nie wytrzymała i odwróciła wzrok.
– Co to znaczy? Dlaczego twierdzisz, że nie byłoby dobrze, gdybyśmy zaczęli się spotykać? Zamierzałaś mi powiedzieć, że nic więcej z tego nie będzie? – Pytał, nerwowo wyłamując palce.
– Nie możemy się spotykać. Nie możemy zostać parą. To byłoby niezgodne z moimi uczuciami. – Powiedziała cicho.
– Co? Ale dlaczego? – Nic z tego nie zrozumiał. Ona spojrzała mu prosto w oczy i odpowiedziała:
– Jestem zakochana, ale nie w tobie. Kocham kogoś innego. To on stał się dla mnie ważny. Ty zawsze byłeś, jesteś i będziesz dla mnie kolegą. Nie potrafię ci dać nic więcej. Naprawdę nie umiem. –
– Czy on… też ciebie kocha? –Walter zadał to pytanie drżącym głosem.
– Tak. –
– Jesteś pewna, że tak jest? – Spytał cicho, przestraszony.
– Nie mam żadnych wątpliwości. – Odpowiedziała, a w jej oczach malował się spokój.
– Nie potrafię być dla ciebie zwykłym kolegą. Przepraszam. – Wyszeptał, unikając jej wzroku, poczym wstał i odszedł.
Natalie została na ławce. Czuła, że Walter nie spodziewał się takiego obrotu spraw. Ale co mogła poradzić, skoro jej serce należało już do kogoś innego? Przynajmniej była szczera z Walterem. Powiedziała mu to, co czuła. Nie dawała mu fałszywej nadziei. „Może kiedyś jakoś uda mu się po tym pozbierać? Może znajdzie kogoś, kto odwzajemni jego uczucie? To nie moja wina, że tego nie potrafię”. Nagle usłyszała tętent końskich kopyt i jakiś turkot. Podbiegła do bramy. „Może to rolnik jedzie drogą”. Pomyślała. Za bramą nie było widać nic. „Co jest u licha”? Wydawało jej się, że odgłos był głośniejszy, jakby zbliżał się do jej domu, a teraz… kompletna cisza. Wróciła do ławki. Nie patrzyła już w stronę bramy.
– Przepraszam, – Usłyszała głos dziecka. Spojrzała w jego stronę. Jakiś chłopiec stał przy ogrodzeniu. Podeszła ku niemu.
– Kim jesteś? Zgubiłeś się? – Nastolatka była przekonana, że nigdy wcześniej nie widziała tego chłopca. Co prawda w zamku w Krainie Kamienia były małe dzieci, które uczono służby, ale nigdy nie widziała żadnego z nich na oczy.
– Czy masz na imię Natalie? –
– Tak. –
– Przybyłem z polecenia królewny Victorii z królewskiego zamku w Krainie Kamienia. Poproszono mnie o doręczenie listu. – Wyjaśnił chłopak. – A oto i on. – Wyciągnął kopertę z kieszeni kurtki i wsunął ją w ogrodzenie. Dziewczyna odebrała list i grzecznie podziękowała. Chłopiec pożegnał się i odszedł.
Natalie spojrzała na kopertę. Papier był gładki, ale sztywny. Widniała na nim własnoręcznie zrobiona pieczątka. Córka stolarza domyśliła się, że nie jest to pieczęć królewska. „Niemożliwe, żeby Ryan napisał do mnie list. Wie, że wróciłam do domu i że jestem bezpieczna. Kto u licha napisał ten list”? Usiadła na ławce i otworzyła kopertę. Wyjęła z niej złożoną kartkę papieru zapisaną drobnym pismem.
Natalie
Piszę do Ciebie ten list, ponieważ chciałabym wyjaśnić kilka spraw. Po pierwsze, nie rozumiem, dlaczego opuściłaś Krainę stali tak szybko. Myślałam, że zostaniesz chociaż przez jeden dzień. Po drugie, chciałabym dowiedzieć się, dlaczego nie pożegnałaś się ze mną. Widziałam Cię przez okno tamtej nocy z Ryanem, Chelsea i Kelly. Myślałam, że skoro nasza ostatnia rozmowa była tak szczera, to jest szansa, żebyśmy zaprzyjaźniły się. Sądziłam, że mnie do pewnego stopnia polubiłaś. Wiem, że nie zachowywałam się w porządku wobec Ciebie, ale po tym, kiedy czar sztyletu przestał działać, na powrót stałam się sobą. Po trzecie, wydawało mi się, że zależy Ci na tym, żeby pomóc mi i wszystkim mieszkańcom królestwa. Zdaję sobie sprawę, że nie traktowałam ich dobrze, ale zamierzam wszystko naprawić. Po czwarte, chciałabym odnaleźć moją siostrę i pogodzić się z nią. Zamierzam wyjaśnić jej, co się ze mną stało i przeprosić za swoje zachowanie. Zawsze miałam z Lisą bardzo dobry kontakt, była mi najbliższą osobą. Rozumiała mnie, rozmawiała ze mną, była dla mnie dobra, a ja wszystko zniszczyłam. Bardzo żałuję tego, co jej zrobiłam. Po piąte, nie powiedziałam Ci, że w czasie, kiedy się unikałyśmy rozmawiałam z Chelsea i wyjaśniłyśmy sobie wszelkie nieporozumienia. Poprosiła mnie, żebym odnalazła Lisę i pozwoliła jej wrócić do zamku, żeby mogła zasiąść na tronie jako prawowita władczyni Krainy Kamienia. Po szóste, koniecznie muszę porozmawiać z Williamem. Chciałabym wyjaśnić mu wszystko. Musi mieć o mnie nienajlepsze zdanie po tym, co zrobiłam jemu i Lisie. Po siódme, wydaje mi się, że Brian jest mną zainteresowany, a ja nie wiem jak postąpić. Brian to służący, ja jestem królewną. Nie wiem, czy wejście w jakąkolwiek relację z nim ma rację bytu i czy taka relacja jest w stanie przetrwać. Bardzo chciałabym mieć bliską osobę, taką, która będzie ze mną zawsze i mnie nie opuści. Kogoś, z kim byłabym naprawdę szczęśliwa. Znam Briana od dziecka. Zawsze zachowywał się uczciwie wobec ludzi. Zawsze miał głowę na karku, był bystry i inteligentny, potrafił rozwiązywać sprawy, które wydawały się nie do rozwiązania. Zawsze wiedział, co zrobić w danym momencie, znajdował wyjście z wielu trudnych sytuacji. Jako dzieci spędzaliśmy ze sobą dużo czasu. Jest między nami tylko trzy lata różnicy. Ostatnio patrzy na mnie tak, jakby się o mnie martwił, a ja nie mam odwagi z nim porozmawiać. Po raz pierwszy w życiu nie wiem, jak odezwać się do niego. Jestem zagubiona. Nie wiem, co czuję, nie wiem, co mam myśleć, nie wiem jak się zachować. Kelly nie zadaje mi pytań. Wie, że nic jej nie powiem. Nigdy z nikim nie dzieliłam się moimi wewnętrznymi przemyśleniami i rozterkami. Jedynie Lisa znała mnie najlepiej. Ty jesteś drugą osobą, której tak szczerze wszystko opowiedziałam. Wydajesz się być bardzo rozsądną dziewczyną, taką, co wie, czego chce i potrafi doprowadzić wiele spraw do końca. Chciałabym być taka jak Ty. Jesteś dla mnie wzorem, który chciałabym naśladować. Ciągle zastanawiam się jak zareagowałabyś albo w jaki sposób postąpiłabyś, gdybyś była na moim miejscu. Proszę, odezwij się. Napisz chociaż, czy wróciłaś do domu. Naprawdę nie musisz mi się zwierzać. Daj mi chociaż znak, że żyjesz. Zrozumiem, jeżeli nie będziesz chciała utrzymywać ze mną kontaktu.
Pozdrawiam, Victoria
Natalie westchnęła. Zastanawiała się, dlaczego Victoria właśnie do niej zwraca się ze swoimi problemami? Dlaczego właśnie jej opowiedziała o swoich przemyśleniach? Pisała, że miała nadzieję na przyjaźń z nią. Prosiła o znak, o krótką wiadomość. Natalie po raz pierwszy w życiu wahała się. Czy to dobry pomysł, żeby kontynuowała tę znajomość? Czy naprawdę chciała mieć w Victorii przyjaciółkę? Victoria pisała, że nigdy nikomu nie zwierzała się tak szczerze jak jej. Dlaczego wybrała właśnie ją? Czy uratowanie królestwa Krainy Kamienia miało wpływ na postrzeganie Natalie przez Victorię? Dlaczego królewna stwierdziła, że to właśnie Natalie jest osobą godną zaufania? Poza tym, córka stolarza nie przewidziała, że Victoria będzie w ogóle chciała pożegnać się z nią. Tamtej nocy uznała, że skoro poznała historię młodej królewny i uzyskała wyjaśnienia na temat wydarzeń, w których uczestniczyła może już wrócić do domu. Nawet nie przeszło jej przez myśl, że młoda królewna mogłaby nawiązać z nią bliższą relację. Dla Natalie była po prostu osobą, której musiała pomóc. Dostała zadanie, które miała wykonać. Misja dobiegła końca, wiele osób zostało uwolnionych spod czaru sztyletu, niebezpieczny przedmiot został ukryty. Nic już nie trzymało jej w Krainie Kamienia. Ale czy na pewno?

Kategorie
Opowiadania

K i S 7

Następnego dnia Ryan otworzył oczy. Było jeszcze bardzo wcześnie. Słońce dopiero wschodziło. Pomyślał o tym, że wczoraj Natalie opuściła zamek królewski i że nie wie, czy jeszcze kiedyś ją zobaczy. Poczuł w sercu ukłucie tęsknoty. Ze smętną miną podniósł się z łóżka, przygotował się na nadchodzący dzień i wyszedł z pokoju ze spuszczoną głową.
Przy śniadaniu nie odzywał się do nikogo. Kelly i Chelsea zajęły miejsca po jego bokach. Chciały go pocieszyć. Obie wiedziały o uczuciu jakim obdarzył dziewczynę, którą one uważały za bohaterkę. Chłopak nie rozglądał się na boki, dlatego nie zauważył wchodzącej do jadalni królewny Victorii. Dziewczyna pozdrowiła gestem wszystkich zebranych. W milczeniu zajęła swoje stałe miejsce. Jedząc posiłek, podobnie jak Ryan nie rozglądała się wokoło. Chciało jej się płakać, ale ze wszystkich sił starała się nie dać tego po sobie poznać. Jej twarz, jak zawsze chłodna i opanowana, także teraz nie zdradzała żadnych emocji. Victoria tak jak Ryan, myślała o Natalie. Dlaczego pożegnała się z Ryanem, Kelly i Chelsea, a z nią nie? Wydawało jej się, że Natalie na swój sposób ją polubiła. A może… to Victoria coś źle zinterpretowała? W tym momencie poczuła na sobie czyjś wzrok. Rozejrzała się. Brian patrzył prosto na nią z wyrazem współczucia na twarzy. Chciał pomóc jakoś królewnie Victorii, ale nie wiedział, jak to zrobić. Odkąd ją znał, był jej oddany. Nawet wtedy, gdy była pod wpływem złego czaru. Teraz martwił się o swoją panią. „Brian”. Victoria nigdy o nim nie myślała. Był dla niej tylko służącym i nikim więcej. Czy gdyby opowiedziała mu o tym, co teraz przeżywała, zrozumiałby ją? Nawet z Kelly, która była jej osobistą służącą nie mówiła o swoich wewnętrznych przeżyciach. Ukrywała je przed wszystkimi.
Jakiś czas później chodziła ogrodowymi alejkami, myśląc o dwóch rzeczach naraz: o nagłym odejściu Natalie i o Brianie. Czy ten służący naprawdę interesował się nią, czy tylko jej się wydawało? Tego nie była pewna. Miała wrażenie, że teraz została zupełnie sama z całym królestwem i ze swoimi przemyśleniami. A Natalie? Czy gdyby tu jeszcze była, pomogłaby jej? Co ona zrobiłaby w sytuacji, w jakiej obecnie znalazła się młoda królewna? Usiadła na ławce pod gruszą. Wzrok miała nieobecny, utkwiony w jakimś odległym punkcie. Natalie”. Z trudem powstrzymywała cisnące się do oczu łzy. Nie potrafiła zrozumieć postępowania dziewczyny. Niby wiedziała, że jej rówieśniczka tęskni za swoją rodziną i przyjaciółmi, ale nie rozumiała dlaczego nastolatka odeszła jeszcze tego samego dnia, kiedy Victoria opowiedziała jej wszystko. Wprawdzie sama powiedziała jej, że będzie mogła odejść, gdy pozna całą prawdę. Jednak nie śniło jej się, że dziewczyna z Krainy Stali zniknie jeszcze tego samego wieczoru, nie żegnając się nawet z Victorią.
Cały dzień zastanawiała się nad tym, co robić. Spacerowała po ogrodzie i pałacu, obserwując pracujących służących. Ministrowie zamknęli się w komnacie spotkań i rozmawiali o czymś. Victoria wiedziała, że nawet ona nie może im przeszkadzać. Damy dworu obsiadły ławki ogrodowe i szeptały między sobą, a dworzanie kręcili się po zamku. Był to dzień jak każdy inny, ale Victoria czuła, że coś się zmieniło. Czuła pustkę jaką pozostawiła po sobie dziewczyna z Krainy Stali. Niespodziewanie wpadła na pomysł. Napisze do Natalie. Wyśle służącego i woźnicę, żeby przekazali jej list. Peter wie, gdzie mieszka dziewczyna. Nie będzie problemu. Nie zgubi drogi.
Wieczorem Kelly pomagała Victorii w sprzątaniu komnaty królewskiej. Służąca widziała, że królewna jest zamyślona. Co chwilę jej wzrok uciekał w przestrzeń. Królewna mówiła dziś jeszcze mniej niż zwykle. Gdy skończyły, Victoria odezwała się:
– Kelly, czy mogłabym cię o coś prosić? –
– Oczywiście wasza wysokość. –
– Znajdź Diega i poproś go, żeby do mnie przyszedł. Albo nie. Pomóż mi proszę go znaleźć. –
– Diega? Tego najmłodszego ze służących? Przecież on jeszcze uczy się służby. Jest pod okiem Cedrica. A w ogóle to o co chodzi? –
– Muszę porozmawiać z Cedrikiem, żeby pozwolił małemu jechać z Peterem. –
– Jechać z Peterem? Ale dokąd? –
– Do Krainy Stali. –
– Chce królewna znowu porwać Natalie z jej własnego domu? – Spytała zaniepokojona Kelly.
– Nie chcę jej porwać. Chciałabym tylko, żeby ktoś dostarczył mój list. –
– List? –
– Tak. – Victoria spojrzała gdzieś w bok. Kelly domyśliła się, że w tym momencie niczego więcej się nie dowie. Będzie musiała poczekać, aż królewna sama podejmie decyzję, by powiedzieć jej o czym myśli.
Po kilkunastu minutach Kelly i Victoria znalazły Diega. Chłopiec czyścił duże pojemniki, w których stajenny nosił jedzenie dla koni.
– Diego? – Odezwała się spokojnie królewna. Chłopiec odłożył jeden z pojemników i dużą szczotkę i odwrócił się. Spojrzał na królewnę pytająco. – Mam dla ciebie bardzo ważne zadanie, Diego. Ale najpierw chodźmy porozmawiać z twoim mistrzem, dobrze? Za moment wrócisz i dokończysz swoją pracę. – Chłopiec skinął głową w milczeniu.
Kiedy znaleźli Cedrica, Victoria zwróciła się do niego ze swoją prośbą. Cedric nie miał jeszcze trzydziestu lat, ale dobrze opiekował się służącymi. Bardzo dbał o ich edukację i bezpieczeństwo. Na początku przestraszył się trochę, gdy młoda królewna opowiedziała mu o swoim pomyśle dostarczenia ważnej przesyłki. Ale Victoria patrzyła tak błagalnie, że zgodził się. Miał tylko jeden warunek. Chciał być przy rozmowie Victorii z Peterem.
Następnego dnia Peter szykował powóz do drogi, gdy Diego w towarzystwie Victorii i Cedrica wyszedł z zamku. Królewna podjęła spontaniczną decyzję, żeby pojechać razem z nimi. Cedric był spokojniejszy. Wiedział, że jego najmłodszy służący będzie pod dobrą opieką. Życzył powodzenia całej trójce.

Kategorie
Opowiadania

K i S 6

Natalie przemierzała pola skryte w mroku. Z jednej strony czuła radość z powrotu do domu, z drugiej jednak żal jej było zostawić Ryana, Kelly i Chelsea. Nie oglądała się za siebie. Noc była cieplejsza niż poprzednie. Delikatny wiatr unosił kosmyki jej włosów. Dziewczyna szła wytrwale do przodu. Chęć spotkania swoich bliskich po dwóch miesiącach rozłąki dodawała jej sił. Wiedziała, że będzie tęsknić za Ryanem, Kelly i Chelsea, ale miała nadzieję, że jeszcze kiedyś ich zobaczy. Teraz najważniejsze było to, żeby wrócić do ojca i przyjaciół. Wiedziała, że wszyscy martwią się o nią. Nie miała wątpliwości, że jej szukają. Nagle w oddali zobaczyła światło. Nie wiedziała, jakie jest jego źródło. Nie czuła strachu, tylko ciekawość. Spokojnie podążała w kierunku jasnej poświaty. Gdy się zbliżyła zobaczyła ogromne ognisko. Przy nim siedzieli Kim, Riley i Walter. Żadne z nich nie patrzyło w jej kierunku. Dzieliła ich jeszcze odległość kilku metrów. Cała trójka wpatrzona była w płomienie. Żadne z nich nie mówiło nic. Byli smutni i załamani. Natalie miała wrażenie, że stracili już nadzieję, że ją odnajdą. Podeszła bliżej.
– Dlaczego tu siedzicie? – Spytała. – Przeszliście taki kawał drogi i poddajecie się zamiast iść dalej? – Na dźwięk jej głosu wszyscy jak na komendę oderwali oczy od płomieni i zwrócili zdumione spojrzenia ku córce stolarza. Patrzyli na nią ze zdziwieniem w oczach i zaskoczeniem na twarzach. Nie mogli powiedzieć ani słowa. Dopiero po dłuższej chwili odzyskali zdolność mówienia.
– To ty Natalie? – Spytał Walter.
– Oczywiście, że ja. A kogo się spodziewałeś? – Uśmiechnęła się delikatnie.
– I nie jesteś zjawą, prawda? – Zapytała Kim.
– Nie. – Powiedziała dziewczyna i zachichotała krótko. – Żyję i nic mi nie jest. –
– Jak udało ci się uciec z kamiennego zamku królowej Victorii? – To pytanie zadał Riley.
– Więc wiecie już o wszystkim. Kto wam o tym powiedział? –
– Spotkaliśmy królewnę Lisę i jej męża. To oni opowiedzieli nam o tym, co się stało w zamku królewskim i podpowiedzieli, kto mógł cię porwać. – Wyjaśniła Kim.
– Pozwolono mi odejść. – Odpowiedziała.
– Tak po prostu? Ta straszna królowa Victoria wypuściła cię ze swojego zamczyska? Jak to możliwe? – Oczy Waltera były okrągłe jak spodki.
Natalie usiadła przy ognisku i opowiedziała im całą historię od momentu porwania aż do chwili obecnej. Później oni opowiedzieli jej o swoich przeżyciach związanych z jej poszukiwaniem. Wyjaśnili, że Lisa i William po wygnaniu z zamku królewskiego przez Victorię zaręczyli się i wzięli ślub tak, by ta o niczym się nie dowiedziała. Zamieszkali w pewnej wsi w Krainie Kamienia i pracowali jak zwykła para rolników. Natalie pomyślała, że chciałaby poznać tę parę dobrych ludzi, którzy przyjęli jej przyjaciół pod swój dach i udzielili im tylu pomocnych informacji. Wszyscy czworo po długiej rozmowie pokładli się spać przy ognisku, by rano ruszyć w drogę powrotną.

Kategorie
Opowiadania

K i S 5

Natalie kolejny dzień spędzała na oglądaniu ogromnego pałacu, a przy okazji na szukaniu drogi ucieczki z tego kamiennego zamczyska. Chodziła po niekończącym się ogrodzie pełnym wielu różnokolorowych roślin. W tym obcym ogrodzie czuła się jak w labiryncie bez wyjścia. Całymi dniami oglądała mury zamku, ale nigdzie nie było widać bram. Co gorsza, na każdej wieżyczce jaką mijała stał strażnik z mieczem ostrym jak brzytwa, w metalowej zbroi, która przy każdym ich ruchu dźwięczała złowrogo. „Czy w tym zamczysku są jakieś bramy?” Myślała. „Muszą jakieś być”. Wróciła do głównych wrót. Od wrót ruszyła brukowaną ścieżką przed siebie. Szła tak jakiś czas. Wtedy jej oczom ukazała się ogromna, metalowa brama. Pobiegła ku niej. Była już bardzo blisko, gdy nagle ktoś chwycił ją za kaptur kurtki. Strażnik, który stał najbliżej bramy pomachał jej mieczem. Jego ostrze błysnęło w słońcu. Natalie cofnęła się o kilka kroków. Spojrzała za siebie. To dziewczyna z diademem stała za nią. Jej służący nazywali ją królową Victorią. Ale Natalie nie odezwała się do niej ani razu. Do nikogo się nie odzywała. Nie podobało jej się, że jest tu więźniem. Ta królowa też jej się nie podobała.
– Nie wolno ci opuszczać terenu zamku. – Wycedziła przez zaciśnięte zęby, przeszywając Natalie lodowatym spojrzeniem. – Wracaj do pałacu. Koniec spaceru. – Rozkazała. – Ryan! – Zawołała na służącego. Chłopak zjawił się natychmiast.
– Jestem wasza wysokość. – Powiedział.
– Odprowadź ją do zamku. – Rozkazała.
– Do jej pokoju? – Spytał młodzieniec.
– Nie. Do zamku. – Zaprowadź ją do pokoi służących, a konkretnie do pokoju Chelsea. Tam sobie z nią porozmawiam. –
– Tak jest wasza wysokość. –
– Aaa. I weź to. – Rzuciła mu sznur, który miała przewieszony przez przedramię. – Zwiąż jej ręce. – Chłopak posłusznie związał ręce Natalie i pociągnął ją za sobą. Prowadzona jak krowa na łańcuchu poszła do małego, dawno nieużywanego pokoju. Służący posadził ją na niskim, chwiejącym się stołku.
– Lepiej nie próbuj uciekać. Nie masz szans się wymknąć. Na murach stoją strażnicy, a bramy są zamknięte. Każdy, kto służy królowej złapie cię natychmiast. – Powiedział złowróżbnym tonem. Natalie jeszcze nigdy nie użyła prezentów od rodziców. „A co, jeżeli mój plan się uda?” Pomyślała z nadzieją. Już od dawna to planowała. I właśnie w tym momencie postanowiła spróbować. Wstała i spojrzała chłopakowi prosto w oczy.
– Ty też jesteś na każde jej wezwanie. – Po raz pierwszy odezwała się do kogokolwiek od dnia jej porwania. Z trudem wyciągnęła broszkę i dotknęła nią ramienia Ryana. – Dlaczego? – Nagle poczuła taką siłę, jakiej nie czuła jeszcze nigdy. W uszach zabrzmiały jej słowa ojca: ”Ten krzemień będzie twoją tarczą. Ochroni cię przed złem. A broszka da ci moc, jakiej nigdy nie miałaś. Dzięki niej będziesz mogła walczyć ze swoimi przeciwnikami. Ale musisz w to uwierzyć”. Przymknęła oczy i skoncentrowała się. Pomyślała o tym, że bardzo chciałaby pomóc temu chłopakowi. Dzień w dzień obserwowała jak posłusznie wykonuje rozkazy okrutnej władczyni. Czasami w jego oczach widziała, że cierpi, że nie chce już służyć okrutnej królowej. Widziała w nich też smutek i tęsknotę. Za czym? Tego nie wiedziała. Z broszki zaczęło wydobywać się zielone światło. Najpierw słabe, potem coraz mocniejsze. Nie raziło oczu, ale świeciło jasnym blaskiem.
– Co się dzieje? Co robisz? – Spytał Ryan. Starał się brzmieć surowo, ale uniemożliwiało mu to drżenie jego głosu. Zadygotał, a potem upadł przed Natalie na kolana. Po chwili leżał na kamiennej podłodze z zamkniętymi oczami. Natalie odsunęła broszkę od jego ramienia. Pochylała się nad chłopakiem. Oddychał spokojnie. Wyglądał jakby spał.
– Ryan, Ryan. – Szepnęła. Dopiero teraz to do niej dotarło. Nie zakochała się w Walterze tak, jak on w niej. Nawet się tym chłopakiem nie interesowała. Był dla niej tylko kolegą. Chciała, żeby poczuł się przyjęty przez społeczność wsi. A on? Zakochał się w niej. Widziała to w sposobie, w jaki na nią patrzył i w tym, jak się do niej odnosił. Ale tu, uwięziona w tych murach, z dala od domu, zrozumiała, co tak naprawdę czuje i do kogo. Musiała poznać jego, żeby odnaleźć sens swojego życia. To właśnie dzięki Ryanowi jeszcze się nie załamała. Otworzył oczy i usiadł. Patrzył długo na Natalie.
– Uwolniłaś mnie. Dziękuję. I przepraszam. Przez tyle miesięcy byłem pod wpływem królewny Victorii. A ona jest złą królową. Nie powinna nią być. To jej starsza siostra – królewna Lisa powinna odziedziczyć tron. A królewna Victoria? Nie dość, że wygnała swoją siostrę i jej ukochanego z zamku, to jeszcze uwięziła jej służącą Chelsea, która nie chciała jej się podporządkować. Po koronacji królowa rzuciła na nas jakiś czar, żebyśmy byli jej posłuszni. – Ryan spojrzał ze spokojem na Natalie, a po chwili pochylił się do przodu. – Usiądź obok mnie. – Poprosił. Spełniła jego prośbę. – Ona chyba została zaczarowana. Nie wiem przez kogo. To dlatego pojechała do Krainy Stali. Najbliżej niej byliśmy Brian i ja, Karen, jej służąca Kelly i Peter. Przed swoim wyjazdem kazała nam na siebie czekać. Mieliśmy z Brianem być w gotowości, kiedy wróci. Resztę już znasz. –
– Czy wiesz, dlaczego mnie porwała? –
– Nie wiem. Ale mam pewną teorię. –
– Powiesz mi jaką? –
– Moim zdaniem chciała, żeby ktoś cierpiał tak jak ona. Wiesz… gdybym był nią, chciałbym tego. Chciałbym też odnaleźć tego, kto zrobiłby mi to, co zrobiono jej. –
– Czy ona zawsze taka była? Z tego co mówisz, musiało się z nią coś złego stać. Musiała się zmienić. Dlaczego? – – Czy wiesz dlaczego stała się taka… niedostępna dla nikogo? –
– Powiem ci tylko tyle, co sam wiem. Brian i ja pracowaliśmy jak co dzień w ogrodzie. Zobaczyłem królewnę Victorię. Chodziła ścieżkami z zamyśloną miną. Nagle zobaczyliśmy błyski i usłyszeliśmy grzmoty i wiatr. Nic więcej się nie działo. Kiedy wszystko ucichło, usłyszeliśmy wołanie. To królewna Lisa nas wołała. Rzuciliśmy robotę i przybiegliśmy do niej. Królewna Lisa pochylała się nad królewną Victorią. Poprosiła nas, żebyśmy przenieśli jej siostrę do jej pokoi. Coś było z królewną nie tak. Zauważyłem, że ma ranę na sercu i że ta rana krwawi. Potem zajęły się nią Kelly, Chelsea i Lisa. Tuż po tym wydarzeniu dowiedzieliśmy się, że para królewska zginęła w wypadku. To wydało mi się naprawdę dziwne. Najpierw wypadek królewny Victorii, potem śmierć pary królewskiej, a potem… – Ryan urwał.
– A potem Victoria zaczęła się zmieniać. – Dokończyła Natalie.
– Tak. – Powiedział cicho chłopak. – Kłóciła się z siostrą, stała się bardzo zamknięta w sobie, niedostępna, nie chciała z nikim rozmawiać, odmawiała jakiejkolwiek pomocy… Pewnego dnia zniknęła. Nikt nie wiedział, gdzie jest. Kiedy wróciła, nie chciała nikomu powiedzieć ani gdzie była, ani co się z nią działo. Krążyła po zamkowych korytarzach jak chmura gradowa. Z początku myśleliśmy, że bardzo przeżyła śmierć rodziców i że to ją tak załamało. Ale wszystko się wydało W dzień koronacji. Kilka dni przed koronacją uspokoiła się trochę. Myśleliśmy, że wszystko zmierza ku dobremu, ale tego dnia, kiedy królewna Lisa miała być koronowana, nie dotarła na ceremonię. Zamiast niej przyszła królewna Victoria i kazała się koronować. Spojrzała na nas takim wzrokiem, że nikt nie śmiał jej się przeciwstawić. To właśnie wtedy musiała rzucić na nas ten czar posłuszeństwa. Dopiero kilka dni później dowiedziałem się, że uwięziła swoją siostrę, a potem wygnała ją i jej ukochanego, który też pojawił się na uroczystości. Wszystkie te wydarzenia bardzo zdenerwowały Chelsea. Bolało ją rozstanie ze swoją panią – królewną Lisą. Wściekła się na Victorię i zaczęła przeciwstawiać się jej. Taka postawa ogromnie rozzłościła królową. Związała ręce Chelsea i uwięziła ją w lochu. Prawdopodobnie biedna dziewczyna tkwi tam do dziś. –
– Myślisz, że da się ją stamtąd wyciągnąć? – Spytała Natalie z nadzieją w głosie.
– Wątpię. Królewna Victoria ma przy sobie klucze do wszystkich drzwi. Ciężko będzie je zdobyć. –
– Pomożesz mi? – Spytała dziewczyna i spojrzała na młodzieńca tak błagalnie, że zgodził się. Chciał odwdzięczyć się tej dziewczynie za to, co dla niego zrobiła.
Mijały kolejne dni. Natalie przestała szukać drogi ucieczki. Coraz częściej obserwowała pracującego Ryana. A on uśmiechał się zawsze, widząc ją. Był jej bardzo wdzięczny za to, że zwróciła mu wolność. Kiedy królowa Victoria obserwowała go udawał, że nic się nie zmieniło. Natalie czuła w sobie coraz większą siłę. Naprawdę chciała przeciwstawić się Victorii. I była pewna, że gdyby Victoria zobaczyła co ona – Natalie – tak naprawdę potrafi, przestałaby być Kamienną Królową. Bardzo chciała pomóc tej biednej dziewczynie. Wiedziała, że to, że tak się zmieniła nie było jej winą. Chciała też uwolnić nieznaną Chelsea i chronić Ryana. Ciekawa była, czy jej tarcza ochroniłaby i jego. Ale nie miała pewności, czy da się nią sterować.
Natalie zawsze nosiła przy sobie szablę, którą kiedyś dostała od ojca. Uczył ją jak walczyć. Nie była w tym zbyt dobra. Pewnego wieczoru spotkała się z Ryanem w ogrodzie.
– Ryan, czy umiesz posługiwać się mieczem? Umiesz walczyć? –
– Oczywiście, że umiem. Mój starszy kolega nauczył mnie kiedyś. A co? – Spytał i mrugnął do niej porozumiewawczo. – Chcesz się nauczyć? –
– Wiesz… tata pokazywał mi kiedyś jak walczyć, ale nie byłam w tym za dobra. Chciałabym potrenować. –
– Hmmm… zobaczę, co się da zrobić. –
– Pomożesz mi? Naprawdę? Będziesz mnie trenował? – Spytała uradowana.
– Spokojnie. Powiedziałem, że zobaczę, co się da zrobić. Nie chcę ci na razie niczego obiecywać, ale postaram się pomóc. –
– Dziękuję. – Powiedziała z promiennym uśmiechem.
Zapadła cisza. W pewnej chwili Ryan pochylił się do przodu. Ich twarze dzieliły centymetry.
– Czy zdradzisz mi kiedyś swoje imię? Wciąż nie wiem, jak cię nazywać. – Powiedział, łagodnie spoglądając jej w oczy.
– Ale obiecaj, że nikomu nie powiesz. – Poprosiła.
– Obiecuję. – Przyrzekł z ręką na sercu. Był taki… szczery, zachowywał się bardzo kulturalnie wobec niej, miał poczucie humoru, bił od niego spokój i uczciwość. Od tamtego pamiętnego dnia, kiedy nastolatka uwolniła go od złego czaru Victorii, Ryan nie mógł przestać myśleć o tej tajemniczej dziewczynie. Kiedyś, kiedy był jeszcze pod jego wpływem, nie myślał o żadnych dziewczynach. Wcześniej też. W ogóle nie zauważał Natalie. Podchodził i rozmawiał z nią tylko wtedy, kiedy królowa Victoria mu kazała. A teraz odzyskał własną wolę. Nie musiał być już nikomu posłuszny.
– Mam na imię Natalie. – Powiedziała bardzo cicho.
– Natalie. – Wyszeptał, patrząc jej prosto w oczy. Dopiero teraz poczuł się naprawdę szczęśliwy.
– Ryan, Pomożesz mi zdobyć klucze do lochów? – Spytała.
– Nadal myślisz o Chelsea? – Odgadł.
– Tak. Zastanawiam się, jak ją uwolnić. Gdyby mi się udało, byłoby nas więcej. –
– Ale nie mielibyśmy przewagi. – Powiedział spokojnie.
– Wiem. – Westchnęła.
– Natalie, – Po raz pierwszy zwrócił się do niej po imieniu. – czego chciała od ciebie Victoria? No wiesz, tego dnia, kiedy mnie uratowałaś. O czym chciała z tobą rozmawiać? Możesz mi powiedzieć. Chciałbym, żebyś wiedziała, że jestem twoim sojusznikiem. –
– Rozumiem. – Natalie zastanowiła się przez chwilę. – Victoria po raz kolejny przedstawiła mi długą listę jej nakazów i zakazów: Nie wolno mi wychodzić poza bramy zamku, nie wolno mi rozmawiać ze strażnikami, nie wolno mi lekceważyć jej rozkazów, we wszystkim mam obowiązek jej słuchać… i jeszcze coś, ale nie każ mi tego powtarzać, bo nie pamiętam. – Powiedziała i uśmiechnęła się do niego promiennie. Zaśmiał się cicho.
– Zazdroszczę ci. – Powiedział z westchnieniem.
– Czego? –
– Tego, że nie uległaś jej wpływowi, że jesteś taka… silna. Żadna zła siła nie może cię złamać. – Przymknął oczy. – No tak. – Powiedział cicho. – Kamień nie rozbije Stali. – Natalie patrzyła na niego przez chwilę tak, jakby przemówił w nieznanym jej języku.
– Jak mnie nazwałeś? – Spytała.
– Nazwałem cię Stalą. Ona jest Kamieniem, a ty jesteś Stalą. –
– Jak mogę być Stalą? Co to znaczy? –
Jesteś silniejsza niż ona. To dlatego do tej pory nie udało jej się ciebie złamać. Jest w tobie wiele dobroci. A w niej złości na cały świat. To przez zazdrość i złość jej serce stało się jak kamień. Nie wiem dlaczego, ale jesteś na nią odporna. –
– Ryan, ona ma przy sobie jakiś srebrny sztylet. Cały czas pokazuje mi go. –
– Sztylet? Jaki sztylet? Nigdy nie widziałem u niej żadnego sztyletu. –
– Może ukrywa go przed wami i pokazuje mi, żeby mnie przestraszyć i żebym stała się jej posłuszna. A może… ten przedmiot jest dla was nie widzialny. –
– Niewidzialny sztylet, który zmienił jej serce w kamień, a nas zrobił jej sługami? – Ryan z niedowierzaniem uniósł brwi.
– Tak. A teraz Victoria próbuje zmienić mnie. Chce, żebym przeżyła to samo, co ona. Ale do tej pory jej się to nie udało. –
– Bo jesteś Stalą. –
– Jeżeli go nie widzisz, nie możesz wiedzieć, skąd i od kiedy go ma, prawda? Nic o tym nie wiesz? –
– Nie, ale mam pewne przypuszczenia. –
– Chcesz mi o nich opowiedzieć? – Nie naciskała na niego. Była po prostu ciekawa. Wyczuł to i uśmiechnął się.
– Skoro staliśmy się sojusznikami lepiej, żebyś się dowiedziała. Myślę, że ma go od dnia tego wypadku. To nie śmierć jej rodziców tak bardzo ją zmieniła. To byłoby niemożliwe. –
– Czyli chcesz powiedzieć, że to ten srebrny sztylet zmienił ją aż do tego stopnia? –
– Tak. –
– Wiesz… od początku tak myślałam. Widzę go cały czas. Ona też musi go widzieć. –
– Ale nawet Lisa, kiedy tu jeszcze była nie widziała u niej tego sztyletu. Sugerujesz, że… –
– Widzą go tylko ci, których zrani. – Dokończyła. Ryanowi wszystko zaczęło układać się w logiczną całość. Uwierzył Natalie od razu. – Muszę go jakoś zdobyć. Jeżeli jej go odbiorę, nie będzie miał na nią wpływu i może znów stanie się dobra. I muszę zdobyć klucze do lochów. –
– Natalie, to jest niemożliwe. Ona ten sztylet i klucze ma zawsze przy sobie. Jak chcesz Odebrać jej te rzeczy? –
– Mogę zakraść się do jej komnaty, gdy będzie spać i zabrać to, co trzeba. –
– Kelly mówiła, że ona trzyma klucze pod poduszką. –
– Ten srebrny sztylet też tam może trzymać. Ryan, nikt nie może odebrać jej sztyletu, bo nikt oprócz mnie go nie widzi. Tylko ja mogę to zrobić. –
– Ale to jest niebezpieczne. Jeżeli Victoria zorientuje się, co zamierzasz zrobić, może stać ci się krzywda. Może zamknąć cię w lochu jak Chelsea albo zrobić coś jeszcze gorszego. – Ryan był przerażony perspektywą, że Natalie mogłaby zniknąć z jego życia. Naprawdę zaczynał ją lubić. Z dnia na dzień stawała mu się coraz bliższa.
Kolejne dni były dla Natalie pełne nadziei. Za dnia udawała, że nic się nie zmieniło. Victoria uważnie ją obserwowała. Wieczorami spotykała się z Ryanem i uczyła się walczyć. Z dnia na dzień szło jej coraz lepiej. Ryan był dumny z postępów swojej przyjaciółki. Cieszył się za każdym razem, kiedy ją widział i Natalie czuła to samo wobec niego.
Pewnego dnia nastolatka zauważyła Kelly idącą gdzieś pospiesznie z jakimś koszykiem.
– Hej, poczekaj! – Zawołała. Kelly zatrzymała się zdziwiona. Natalie po chwili znalazła się przy niej. – Dokąd idziesz? – Spytała.
– Królowa zabroniła mówić komukolwiek. – Odpowiedziała Kelly, przyglądając się krzywo dziewczynie.
– Ale mi możesz powiedzieć. Niesiesz jedzenie dla Chelsea, prawda? – Natalie zerknęła na koszyk, który trzymała służąca. – Czy wiesz, gdzie ona jest? – Nastolatka milczała. – Kelly, jestem tu, żeby wam pomóc. Widzę, co się dzieje z Victorią i z wami. –
– Nie wolno mówić o niej po imieniu. – Powiedziała wystraszona dziewczyna. Wyglądała na młodszą od Natalie.
– Masz klucze do lochów? – Spytała córka stolarza.
– Tylko królowa Victoria je ma. – Odpowiedziała Kelly.
– Pokaż mi chociaż, gdzie jest Chelsea. – Poprosiła Natalie. Patrzyła na dziewczynę błagalnie.
– Królowa zakazała. – Powiedziała stanowczo nastolatka i ruszyła szybkim krokiem przed siebie, by po chwili zniknąć w bocznym korytarzu.
Natalie podążyła za dziewczyną. Krętymi korytarzami doszła do niewielkich drzwi. Pchnęła je delikatnie. Były otwarte. Wśliznęła się przez nie do jakiegoś przedsionka, a po chwili schodziła krętymi, stromymi schodami w dół. Dużo ich było. Tak trafiła do lochów. Teraz szła ciemnymi tunelami. Czuła w nich przenikliwy ziąb i wilgoć. Tunele te wiły się i krzyżowały co jakiś czas. Natalie uważnie wsłuchiwała się w ciszę przerywaną jedynie odgłosem dalekich kroków. W pewnym momencie zobaczyła po obu stronach tunelu kraty. Zajrzała przez jedne z nich. To był loch. A więc była już blisko. Przyspieszyła kroku. Nagle usłyszała jakieś głosy. Im była bliżej, tym głosy stawały się wyraźniejsze. Zobaczyła kolejne tak samo wyglądające pomieszczenie. Podeszła na tyle blisko, żeby wszystko widzieć i słyszeć. Skryła się w jakiejś wnęce niewiadomego przeznaczenia. Z niej widziała i słyszała wszystko. Kelly wspięła się na kraty i wrzuciła koszyk do środka. Natalie zobaczyła tylko czubek czyjejś głowy.
– Proszę. To dla ciebie. – Powiedziała Kelly łagodnie.
-Dziękuję. Chociaż ty o mnie nie zapomniałaś. Gdyby nie ty dawno umarłabym z głodu. – Odpowiedział jakiś głos. „To pewnie ta służąca, którą Victoria tu uwięziła. Ta Chelsea, o której opowiadał mi Ryan”. Pomyślała Natalie. – Kelly, opowiedz mi proszę o tym, co się ostatnio dzieje w królestwie. –
– O tej dziewczynie już wiesz. Opowiadałam ci ostatnio. Królowa rozmawiała ze mną wczoraj. Powiedziała mi, że chciała uciec, ale jej wysokość w porę ją zatrzymała. Zresztą i tak by nie uciekła. Z królową nie miałaby szans. Przywieziono ją miesiąc temu. Wiesz, królowa zabroniła nam odzywać się do niej. Kiedy z nią przyjechała, kazała mi się nią zająć. Opatrzyłam ją, próbowałam z nią rozmawiać, przynosiłam jedzenie. Ale nasza monarchini powiedziała, żebyśmy nie zdradzali jej tego, co dzieje się w naszym królestwie. Ona dzisiaj pytała mnie o ciebie. Nie wiem dlaczego. –
– Dziewczyna, którą przywiozła królewna Victoria pytała o mnie? –
– Tak Chelsea. Ale… dlaczego ty tak się uśmiechasz? –
– Kelly, czy ty uważasz, że zostałam słusznie skazana na ten loch? –
– Przecież… nie byłaś posłuszna królowej Victorii, a wtedy, kiedy była jej koronacja nie pojawiłaś się w Sali Królewskiej. –
– Bo to nie Victoria jest dziedziczką tronu. Królową powinna zostać Lisa. Królewna Victoria powinna pomagać swojej siostrze. Ty też jej uległaś. Jak wszyscy. Mnie nie zdążyła zaczarować, bo wtedy nie było mnie z wami. I dlatego mogłam się jej przeciwstawić. –
– Ale przez to znalazłaś się tutaj. Gdyby nie ja, nie przeżyłabyś długo. –
– Jestem ci wdzięczna, że się o mnie troszczysz, jednak zamierzam odzyskać wolność. –
– Nie możesz stąd wyjść. Królowa Victoria ma klucze. Nikomu ich nie odda. A ja nie mam na nią wpływu. –
– Ty nie, ale ona tak. Mój sen wreszcie się spełni. Stal zwycięży Kamień. Nadchodzą dobre czasy. Nareszcie. –
– Chelsea, o kim ty mówisz? – W tym momencie do Natalie dotarło to, co Ryan powiedział jej kilka dni wcześniej. „Kamień nie rozbije Stali. Jesteś Stalą”. Wiedziała, że musi znaleźć w sobie tyle siły, żeby zwyciężyć z Victorią. Ta dziewczyna w lochu i Ryan liczyli na nią. To właśnie o tym mówiły kobiety w jej śnie w dniu jej urodzin. To Victorię musiała ocalić.
– O mnie. To ja jestem Stalą. – Powiedziała z mocą Natalie, wychodząc ze swojej kryjówki i stając przed kratami.
– Co ty tu robisz? Jak się tu dostałaś? Śledziłaś mnie? – Pytała zdezorientowana Kelly.
– Nie chciałaś mi powiedzieć, gdzie jest Chelsea, więc sama się dowiedziałam. Przyszłam tu, bo trzeba wam pomóc. Chelsea musi odzyskać wolność dosłownie, a ty w przenośni. Naprawdę chcę waszego dobra. Nie rozumiesz tego Kelly? – Natalie ruszyła ku służącej.
– Co ty chcesz zrobić? – Spytała nastolatka, odsuwając się od córki stolarza.
– Nie bój się Kelly. Ona ci pomoże. Stój spokojnie. – Odezwała się Chelsea. Służąca znieruchomiała. Natalie podeszła do niej powoli. Przyłożyła do jej ramienia broszkę, która po chwili zaczęła świecić. W skupieniu obserwowała Kelly. Dziewczyna zadrżała, a potem straciła równowagę. Natalie złapała ją, więc Kelly nie zdążyła upaść. Córka stolarza ostrożnie posadziła służącą na ziemi. Dziewczyna miała zamknięte oczy. Już nie drżała. Natalie czekała spokojnie. – Co z nią? Powiedz mi, czy ona żyje? – Poprosiła Chelsea zdenerwowanym głosem.
– Nie martw się Chelsea. Żyje. Nic jej nie jest. To tylko czar przestaje działać. Kiedy się obudzi, będzie taka, jak była kiedyś. – Kelly otworzyła oczy i rozejrzała się. Jej wzrok zatrzymał się na Natalie.
– To ty jesteś Stalą, a ja… – Urwała. W oczach stanęły jej łzy. – Wybacz mi, proszę. – Wyszeptała i rozpłakała się. – Przepraszam. – Szepnęła.
– Wszystko rozumiem Kelly. – Powiedziała szesnastolatka, patrząc łagodnie na dziewczynę. – Wiem o czarze Victorii i o tobie Chelsea. – Natalie spojrzała w stronę drugiej służącej. – Jestem tu, żeby ocalić was wszystkich. –
– Skąd wiesz o tym, co się wydarzyło w naszym królestwie? – Spytała Chelsea. Natalie zawahała się. Czy mogła im powiedzieć o Ryanie? Nie była pewna, czy nie wydadzą jej i jego. Nie chciała, żeby chłopak miał problemy z jej powodu.
– Dowiedziałam się od kogoś. – Odpowiedziała ze spokojem. – Kelly, – Natalie zwróciła się do młodszej służącej. – czy wiesz, jak można zdobyć klucze do lochów? –
– Już mnie o to dzisiaj pytałaś. –
– Ale nie udzieliłaś mi odpowiedzi. –
– Wiem. Jeszcze raz przepraszam za to, jak cię potraktowałam. Zdobycie kluczy będzie bardzo trudne. Nie wiem nawet, czy udałoby mi się to zrobić. –
– Przecież możemy to zrobić razem: Ryan ty i ja. – Kelly podrapała się po głowie.
– Gdybyśmy mieli jakiś plan… kto wie? Może mogłoby się udać. – Powiedziała powoli.
– Mam plan. – Natalie jeszcze nigdy nie była tak pewna tego, co robi.
Wieczorem wszyscy mieszkańcy zamku jak zwykle zebrali się w okrągłej jadalni na posiłku. Ministrowie i dworzanie przy swoim stole, służący przy swoim, a królowa przy swoim. Jej stół znajdował się w kącie przy oknie, z dala od innych. Natalie weszła do jadalni jako ostatnia. Jak zwykle skierowała się do stołu dla służących. Od ponad miesiąca właśnie przy nim jadała posiłki, a od dwóch tygodni miała wsparcie Ryana i chętniej siadała z nim. Odkąd trafiła do Krainy Kamienia do zamku królewskiego, próbowała przypasować się do jakiejś kategorii. Większość służących, ministrowie i dworzanie w ogóle nie zwracali na nią uwagi. Jak na razie tylko z Ryanem złapała kontakt. Kelly i Chelsea wydawały się przejść na jej stronę, ale było jeszcze za wcześnie, żeby uważała je za sojuszniczki. Królowa… no cóż. Wprawdzie dała jej swobodę, ale uważnie ją obserwowała i przypominała o ustalonych przez nią granicach. Szesnastolatka szła właśnie na swoje stałe miejsce, gdy poczuła na sobie czyjś wzrok. Zatrzymała się. Była w połowie drogi do stołu. Odwróciła się. Victoria patrzyła prosto na nią. Ich spojrzenia spotkały się. Victoria skinęła na nią ręką. Córka stolarza otworzyła szeroko oczy ze zdziwienia. Do tej pory Victoria nigdy nie zaprosiła jej do stołu. Natalie zawahała się. „Naprawdę chce, żebym zjadła kolację przy jej stole? Z nią?”. Pomyślała. Była w szoku. Królowa nie spuszczała wzroku z rówieśniczki. Wyglądała, jakby czekała na to, co zrobi Natalie. Nie popędzała jej. „Niemożliwe. To do niej niepodobne. Chociaż, wobec mnie zachowuje się inaczej. Stawia granice, a jednocześnie daje mi swobodę. Dlaczego? O co tak naprawdę jej chodzi?” To odkrycie sprawiło, że Natalie ogarnął jeszcze głębszy szok. Powoli ruszyła do stołu królewskiego. „Victoria zaprasza mnie? Zwykłą córkę prostego człowieka? Dlaczego wobec mnie zachowuje się inaczej? Ma wyrzuty sumienia, że chciała, żebym cierpiała jak ona”? Natalie stanęła przy krześle naprzeciw Victorii. Nagle pojawiło się w jej głowie tyle pytań. Chciała lepiej zrozumieć postępowanie młodej władczyni.
– Siadaj. – Powiedziała dziewczyna. Natalie wychwyciła w jej głosie nutę serdeczności, jednak było jej zbyt mało, żeby mogła zmienić zdanie o nastoletniej królowej. Spełniła jej prośbę. Do tej pory Natalie unikała wzroku Victorii, lecz teraz uważnie obserwowała rówieśniczkę. Zupełnie tak, jak monarchini ją od momentu, kiedy trafiła do zamku. Przez jakiś czas żadna z nich nie zabrała głosu. – Pewnie zastanawiasz się, dlaczego cię przywołałam. – Odgadła Victoria. Natalie skinęła głową w odpowiedzi. – Jutro wyjeżdżam w podróż. Na jeden dzień. Zamierzam sprawdzić, jak sprawują się moi poddani. Czy zechciałabyś mi towarzyszyć? – Natalie nie wiedziała, co odpowiedzieć. Patrzyła szeroko otwartymi oczami na Victorię. „Chce, żebym z nią odwiedziła mieszkańców Krainy Kamienia?” Pomyślała. „A do tego daje mi wolną rękę”. Zawahała się. – Jeżeli nie masz ochoty, nie musisz ze mną jechać. – Powiedziała królowa, widząc zagubioną minę dziewczyny.
– Ale… przecież… wasza wysokość zakazała mi opuszczać teren zamku królewskiego. – Powiedziała cicho z wahaniem. Po raz pierwszy odezwała się do Victorii.
– Zakazałam ci wychodzić samej. A jutro pojedziesz ze mną. To jak. Jedziesz, czy nie. – Córka stolarza skinęła głową. – Jutro przyjdę do twojego pokoju i powiem, kiedy wyjeżdżamy. – Poinformowała ją Victoria. Natalie postanowiła wykorzystać okazję.
– Wasza wysokość, – Zaczęła nieśmiało. – czy… czy mogę zadać pytanie? – Victoria zdwoiła czujność.
– Jakie? – Spytała.
– Chciałabym dowiedzieć się… dlaczego… – Natalie urwała i spuściła wzrok.
– Tak? – Victoria nie powiedziała tego takim tonem, jakim zwracała się do wszystkich służących, ministrów i dworzan: tonem kogoś, kogo ma się obowiązek słuchać. – O co chcesz spytać? – Przemówiła łagodniej. Ta zmiana w jej głosie wywołała u Natalie taki szok, że potrzebowała kilku sekund, żeby dojść do siebie. Victoria czekała.
– Dlaczego zostałam porwana? Dlaczego królowa chce, żebym została tutaj? Dlaczego nie mogę wrócić do domu? Dlaczego królowa chciała, żebym cierpiała? Czy myślała królowa, że gdy zostanę zraniona srebrnym sztyletem, stanę się taka… kamienna? Dlaczego wasza wysokość robi te wszystkie złe rzeczy: najpierw kłótnie z siostrą, potem niespodziewane objęcie tronu, wygnanie siostry z zamku, okrutne traktowanie Chelsea, bo nie chciała się królowej podporządkować, ten czar rzucony na wszystkich mieszkańców zamku? Kto zranił królową srebrnym sztyletem? Czy to ten przedmiot sprawił, że serce królowej… stało się… jak kamień? Dokąd królowa wyjechała przed koronacją? Dlaczego zjawiła się królowa w Krainie Stali? – Natalie błyskawicznie wyrzucała wszystkie pytania, które zadawała sobie od dawna: jedno po drugim. Spostrzegła, że w oczach Victorii maluje się strach. Jej wysokość była spięta. – Czy królowa się czegoś boi? – Spytała cicho. Wyraz twarzy monarchini zmienił się. Natalie zobaczyła w jej oczach jak podejmuje jakąś trudną decyzję.
– Daj mi trochę czasu. – Szepnęła. – Muszę… potrzebuję przestrzeni, żeby złożyć odpowiedź na wszystkie twoje pytania. –
– Nie zwróciła mi królowa uwagi, że… – Zaczęła córka stolarza.
– że to nie było jedno pytanie. – Dokończyła Victoria. – Rozumiem, że masz ich wiele. Dlatego proszę, daj mi czas. –
– Dam królowej tyle czasu, ile wasza wysokość potrzebuje. – Odpowiedziała Natalie spokojnie. – Nie jest na mnie królowa zła? –
– Nie. – Odpowiedziała Victoria. W jej głosie nie było słychać żadnych negatywnych emocji. – Masz prawo pytać mnie o co tylko chcesz. –
Kolację dokończyły w milczeniu. Kiedy Natalie opuszczała jadalnię, Victoria odprowadziła ją wzrokiem. Po głowie krążyły jej pytania, które zadała jej ta prosta dziewczyna. „Dlaczego do tej pory sama ich sobie nie zadałam? Czy naprawdę czekałam aż ona to zrobi? Dlaczego to wszystko się wydarzyło? Dlaczego właśnie ona”? Po posiłku zamknęła się w swojej komnacie. Powiedziała Kelly, że przez jakiś czas nie chce nikogo widzieć. Kelly prawie cały czas jej towarzyszyła. Królowa chciała mieć ją pod ręką, a służąca była jej oddana i zawsze spełniała rozkazy swojej pani. I tym razem nie sprzeciwiła się woli Victorii. Posłusznie opuściła jej komnatę. Victoria dopiero teraz poczuła, że jest taka słaba. Przed całym dworem i przed samą sobą udawała, że jest silną królową, nieugiętą i stanowczą monarchinią oraz groźną i srogą władczynią. Tak naprawdę nie była taka. Nie zauważyła nawet, kiedy z jej oczu popłynęły łzy. Dotarło do niej, ile błędów zrobiła w ciągu ostatnich tygodni. Chciała je wszystkie naprawić. Chciała, żeby wypadki tegorocznej wiosny nigdy nie miały miejsca. Ile by teraz dała, aby móc cofnąć czas. „Ta dziewczyna… przecież ona nie jest niczemu winna. Zraniłam ją tak, jak zraniono mnie… i zrobiłam coś jeszcze gorszego: zabrałam ją z jej własnego domu i uwięziłam w tym zamku. A przecież to nie ona rzuciła we mnie tym sztyletem, który zmienił mnie w tę osobę, jaką teraz jestem. Więc kto to zrobił? I dlaczego? A ona? Jak ona musi się czuć uwięziona w tych murach mimo tego, że dałam jej częściową swobodę?” Victoria postawiła się w sytuacji rówieśniczki, co sprawiło, że z jej oczu popłynęło jeszcze więcej łez. „Jak mogę uwolnić się od mocy tego sztyletu? Jak mogę naprawić moje błędy? Niech mi ktoś pomoże. Błagam”.
Następnego dnia, wczesnym rankiem królowa szykowała się do wyjazdu. Od razu po przebudzeniu poszła do pokoju Natalie i poinformowała ją tak, jak zapowiedziała o godzinie odjazdu. Nie minęło 15 minut, a córka stolarza już była gotowa i czekała przy powozie. Peter kończył przygotowywanie powozu do podróży. Natalie zauważyła w oddali Davida – młodego stajennego, który kręcił się w okolicy królewskiej stajni i pracował. Innych służących nie było widać. „Gdzie jest Ryan”? Pomyślała. Poprzedniego dnia nie przyszedł na wieczorne spotkanie. Ostatni raz widziała go na kolacji. Usłyszała czyjeś kroki za plecami. Pomyślała, że może to Victoria już przyszła. Odwróciła się. To była Kelly. „Miała jechać z nami? Victoria nic nie mówiła. Ale Kelly… no tak. Jeżeli jest jej osobistą służącą, to ma prawo jechać z królową tam, gdzie ona chce. Jednak… z tego co pamiętam, Kelly nie pojawiła się w Krainie Stali w noc mojego porwania. Dlaczego wtedy zabrała Karen?”. Natalie uśmiechnęła się do służącej, a ta skinęła jej głową. Nie mogły rozmawiać przy woźnicy.
– Teraz czekamy już tylko na królową, prawda? – Spytał Peter.
– Tak. – Odpowiedziała Kelly. – Powinna za chwilę być. Czy mógłbyś to ode mnie wziąć? – Spytała Petera, podając mu pakunek, który cały czas trzymała w dłoniach. Mężczyzna bez słowa odebrał Kelly paczkę.
W tym momencie pojawiła się Victoria. Skinieniem głowy przywitała się ze wszystkimi. Gestem nakazała zająć miejsca całej trójce. Zawsze niewiele mówiła. Ale kiedyś na jej twarzy nieustannie kwitł uśmiech. A od czasu wypadku w ogóle się nie uśmiechała. Wzrokiem wskazała Kelly miejsce z przodu, za woźnicą. Kelly była zdziwiona. To Victoria zawsze tam siadała. Ale służąca nie śmiała o nic pytać. Posłusznie zajęła miejsce. Natalie chciała już podejść bliżej do powozu, ale Victoria ją wyprzedziła. Spojrzała na nią i dała jej znak, żeby zaczekała, a jej twarz na ułamek sekundy zmieniła wyraz ze srogiego na łagodny. Victoria nie od razu usiadła. Wyciągnęła rękę do Natalie, żeby pomóc jej wsiąść. Kelly i Peter wymienili zdziwione spojrzenia. Natalie zajęła miejsce obok Victorii. Ruszyli. Tak jak poprzednim razem jechali w milczeniu. Natalie miała wrażenie, że sytuacja się powtórzyła, ale tym razem towarzyszyła im Kelly a nie Karen. Dziewczyna uważnie obserwowała to, co znajdowało się po obu stronach ubitej drogi. Okolica była naprawdę piękna. Zielone łąki i pola, kolorowe domy i budynki gospodarskie. Mieszkańcy Krainy Kamienia wychodzili przed bramy swoich domów, witali się z czwórką z zamku kłaniając się. Kelly pozdrawiała ich gestem, Natalie uśmiechała się, a Victoria witała ludzi oszczędnym skinieniem głowy.
Po powrocie Victoria poprosiła wszystkich mieszkańców zamku o spotkanie w Sali Królewskiej. Ogłosiła im, że nazajutrz zamierza zorganizować walkę na miecze. Każdy, kto chciał, mógł w niej uczestniczyć. Wszyscy w zamku wiedzieli, że królowa była naprawdę dobra w szermierce. Nigdy nie miała sobie równych. Dlatego bano się zgłosić do takiego pojedynku.
Kolejnego dnia w zamku od rana mówiono tylko o nadchodzącym wydarzeniu. Każdy na to czekał.
– Przyjdziesz na pojedynek? – Spytała Victoria po śniadaniu.
– Jeszcze nie wiem. – Odpowiedziała niepewnie córka stolarza.
– Jesteś zaproszona. –
– Dziękuję. –
– Jak podobała ci się nasza wczorajsza wyprawa? –
– Bardzo ciekawe doświadczenie. – Natalie miała do walki neutralny stosunek, a wyprawę potraktowała jak rozrywkę. Ale żal jej było mieszkańców Krainy Kamienia. Widziała w ich oczach, jak bardzo pragnęli wolności.
Po południu mieszkańcy zamku zebrali się w Sali Królewskiej. Mata już była przygotowana. Zebrani szeptali między sobą. Natalie usiadła z boku. Dzięki ćwiczeniom z Ryanem nauczyła się wielu przydatnych rzeczy, ale nie rwała się do pojedynku. Prawdę mówiąc, bała się walczyć z królową, a dzisiaj nawet nie miała tego w planach. Chciała tylko popatrzeć. Charles zapowiadał tych, którzy mieli stanąć do walki z królową. Pierwszy był dworzanin Nicholas. Walczył dość sprawnie, ale miecz wypadł mu z ręki trzy razy pod rząd i musiał zejść z pola walki. W umowie o bitwach dla rozrywki w Krainie Kamienia, gdy miecz wypadł jednemu z walczących trzy razy albo gdy osoba ta została zraniona przez przeciwnika, wtedy przegrywała pojedynek. Następny był Brian. Widać było, że nie ma doświadczenia, ale kilka razy udało mu się zahaczyć o królową, nie raniąc jej, lecz dekoncentrując na chwilę. Jednak i on przegrał walkę z nastolatką. Kolejnym szermierzem był Ryan. Natalie patrzyła w niego jak w obrazek. Był maksymalnie skupiony, sprawnie posługiwał się mieczem, był pewny siebie i szybko wymieniał ciosy z królową. Walczył dłużej niż jego poprzednicy, ale w pewnym momencie dziewczyna wymierzyła silny cios i zraniła chłopaka. Z jego ręki polała się krew. Ryan upadł. Natalie zamknęła oczy ze strachu. „Ryan, nieeeeeeee!”. Zawołała w myślach. Chciało jej się płakać. Z trudem powstrzymała cisnące się do oczu łzy. Obserwowała jak Nicholas i Peter pomagają Ryanowi zejść z maty. Chłopak przy upadku skręcił też kostkę.
– Kto następny? – Spytała Victoria. Natalie ogarnął taki gniew, jakiego nie czuła jeszcze nigdy. Wiedziała, że Victoria nie miała zamiaru zranić Ryana, ale była zła, że monarchini nawet nie przeprosiła chłopaka. Wstała.
– Ja. – Powiedziała głośno. Po sali rozszedł się śmiech.
– Ty chcesz walczyć z królową? – Spytał Nicholas z pogardą. – A w ogóle potrafisz? – Natalie nie zareagowała na zaczepkę dworzanina. Ruszyła w stronę królowej.
– Przecież to jest wieśniaczka! W dodatku nie wiadomo skąd! Ona nie może walczyć z królową Krainy Kamienia! – Zawołała służąca Serena.
Natalie zacisnęła zęby. „Co za dyskryminacja”. Pomyślała. Szła dalej w stronę maty. Victoria obserwowała ją uważnie. Córka stolarza weszła na planszę ze zdecydowaną miną. Była pewna siebie jak nigdy. Wiedziała doskonale, czego chce. Chciała pomóc Victorii, chciała uwolnić mieszkańców zamku od złego czaru, a przede wszystkim chciała pokonać królową dla Ryana. Chciała zrobić to, co jemu się nie udało. Rozpoczął się kolejny pojedynek. Było słychać zgrzyty i szczęk królewskiego miecza i szabli Natalie. Dziewczyna nie miała innej broni.
– Hej, ty, dziewczyno z nikąd, nie masz szans z królową! Ta twoja szabelka prędko się złamie od uderzenia królewskiego miecza! – Zawołał Brian.
Natalie była maksymalnie skoncentrowana na walce. Żadne złośliwe uwagi do niej nie docierały. Ani razu nie wypuściła szabli z rąk, chociaż Victoria wszelkimi sposobami starała się do tego dopuścić. Na planszy trwał wyrównany pojedynek. W pewnej chwili Victoria zadrasnęła Natalie mieczem, ale córka stolarza nie przerwała walki. Nieduża rana nie uniemożliwiała jej kontynuowania pojedynku. Niespodziewanie dla zebranych i samej królowej z broszki zaczęło wydobywać się zielone światło. Jego blask był nie do zniesienia. Oślepił Victorię, co dało Natalie przewagę. Jednym zdecydowanym ruchem pozbawiła królową broni. Victoria upadła. Moc broszki działała na nią silniej niż na tych, których do tej pory ocaliła nastolatka. Obserwujący całą tę sytuację mieszkańcy zamku wstrzymali oddechy. Obawiali się tego, co zrobi Natalie. „Czy zrani Victorię”? Dziewczyna odłożyła szablę. Podeszła do nastoletniej królowej, pochyliła się nad nią i przyłożyła do jej ramienia broszkę, która teraz świeciła o wiele mocniej niż wcześniej. Victoria miała zamknięte oczy. Przez kilka minut nic się nie działo. W Sali Królewskiej panowała idealna cisza. Broszka przestała świecić, a Natalie klęczała przy Victorii na kolanach. Młoda królewna otworzyła oczy. Spojrzała na córkę stolarza.
– Kim ty tak naprawdę jesteś? – Spytała cicho.
– Ja… – Natalie wzięła głęboki wdech. – jestem Stalą. – Powiedziała dobitnie. Nie podniosła głosu, ale wszyscy zrozumieli.
– Kamień nie rozbije Stali. To Stal zwycięży Kamień. – Wyszeptała Victoria. – Więc to prawda. Dlaczego wcześniej nie domyśliłam się, że to ty? – Natalie pomogła usiąść królewnie.
– Wydaje mi się, że moja rola już się skończyła. Czy pozwolisz mi teraz odejść i wrócić do mojej ojczyzny? – Spytała.
– Nie odchodź. Proszę, zostań jeszcze trochę. Obiecałam ci odpowiedzieć na twoje pytania, pamiętasz? – Odezwała się królewna.
– Pamiętam. – Natalie zamyśliła się na chwilę. – No dobrze. Zostanę jeszcze przez jakiś czas. –
Kilkanaście minut później Natalie siedziała z opatrzoną ręką przy łóżku Ryana. Chłopak spał. Natalie popatrzyła na niego. Dziękowała losowi, że nic poważniejszego się nie stało. Chciała opowiedzieć przyjacielowi o wyniku swojego starcia z Victorią. Zastanawiała się też, co z królewną. Nagle drzwi pokoju otworzyły się. Stanęła w nich Kelly.
– Słuchaj, emmm… zmienię cię. Posiedzę tu z nim, a ty idź do królewny Victorii. Chce z tobą porozmawiać. – Powiedziała szeptem dziewczyna.
– W porządku. – Odezwała się równie cicho szesnastolatka. Ostatni raz spojrzała na Ryana i wstała. Ruszyła do drzwi, ale zatrzymała się w progu. Odwróciła się do służącej. – Kelly… naprawdę mam na imię Natalie. –
– Natalie. – Kelly zamyśliła się. – Ładnie. – Powiedziała z uśmiechem. – Idź już. Królewna Victoria na ciebie czeka. Obiecuję, że gdy Ryan się obudzi, powiem ci o tym. – Kelly spojrzała ze szczerością na dziewczynę.
– Dziękuję. – Córka stolarza wyszła z pokoju chłopaka i poszła do komnat królewskich. Wiedziała jak tam dojść. Kiedyś zakradła się tam w nocy, aby obserwować rówieśniczkę. Zapukała. Victoria otworzyła drzwi i wpuściła Natalie.
– Chciałaś się ze mną widzieć Victorio, prawda? – Spytała córka stolarza. Przestała zwracać się do niej per „wasza wysokość” albo „królowo”.
– Tak. Usiądź proszę. – Nastoletnia królewna wzrokiem wskazała Natalie miejsce przy stole pod oknem. – Mam do ciebie prośbę. – Odezwała się, gdy rówieśniczka zajęła miejsce. – Zakop go tak, żeby nikt go nie znalazł. – Poprosiła, pokazując Natalie srebrny sztylet.
– To ten, który cię zranił, prawda? –
– Tak. I ten sam, którym ja zraniłam ciebie. –
– Dobrze. Ukryję go tak, że nikt go nie znajdzie. – Obiecała Natalie, biorąc sztylet do rąk. Victoria westchnęła.
– Chciałabym ci opowiedzieć wszystko, ale dzisiaj nie jestem na to gotowa. –
– Rozumiem. A kiedy będę mogła opuścić teren tego zamku? –
– Kiedy poznasz moją historię. – Odpowiedziała spokojnie Victoria.
– Czy uwolnisz Chelsea? –
– Tak, oczywiście. Teraz rozumiem, że niesłusznie została uwięziona. Obiecuję, że uwolnię ją jeszcze dziś. – Przyrzekła królewna.
Nadeszła pora kolacji. Natalie usłyszała dzwonek, którym zawsze wzywano mieszkańców zamku na posiłki. Kiedy weszła do jadalni, zauważyła przy stole dla służących Chelsea. „Więc Victoria dotrzymała słowa. Jak szybko to zrobiła”. Pomyślała nastolatka. Kelly i Chelsea widząc Natalie, uśmiechnęły się do niej. Córka stolarza ruszyła w kierunku stołu dla służących. Obejrzała się za siebie. „Czy Victoria i tym razem zaprosi mnie do swojego stołu”? Pomyślała. Królewna siedziała przy stole pod oknem tyłem do niej. Nie odwróciła się, gdy Natalie zatrzymała na niej wzrok. „Może nie chce, żebym dzisiaj z nią usiadła”. Dziewczyna puściła oczko do Kelly i podeszła do Chelsea.
– Witaj. Miło cię widzieć. Cieszę się, że jesteś wolna. – Zwróciła się Natalie do służącej.
– Witaj. Ciebie również miło widzieć. – Natalie zajęła miejsce. Służąca pochyliła się ku Dziewczynie. – Kelly zdążyła opowiedzieć mi o tym, co się wydarzyło w ostatnich dniach. – Szepnęła do Natalie. – Wiem i o walce i o wyjeździe. Jesteś naprawdę odważna. Udało ci się wygrać pojedynek z królową i uwolnić ją i nas od złego czaru. Wiedziałam, że właśnie ty to zrobisz. – Szesnastolatka spuściła wzrok.
– Ale… to nic takiego… ja nic nie zrobiłam. – Powiedziała cicho.
– Jak to nic? – Odezwała się milcząca do tej pory Kelly. – Uratowałaś nas. – Powiedziała z przekonaniem w głosie. Natalie wbiła wzrok w stół. Zajęła się jedzeniem. Do końca posiłku nie odezwała się ani słowem. Nie czuła się bohaterką.
Po kolacji znowu odwiedziła Ryana. Osiemnastolatek nie spał, więc dziewczyna opowiedziała mu o swoim pojedynku z Victorią i o tym, że królewna na jej prośbę uwolniła Chelsea. Ryan ucieszył się. Był dumny z Natalie.
– Ty naprawdę jesteś Stalą. – Powiedział. – Wiedziałem. Wiedziałem od początku, że jesteś wyjątkowa. – Zapadła cisza. Oboje patrzyli sobie w oczy. Ryan czuł, że zakochał się w niej, ale nie wiedział, czy chciałaby tego. Od pewnego czasu marzył o czymś więcej, niż tylko o przyjaźni, jaką udało mu się zdobyć. Nie wiedział, że Natalie pragnęła tego samego. Bał się, że dziewczyna go odrzuci.
– Wiesz Ryan, ja naprawdę nie czuję się bohaterką. Jestem zwyczajna. Nie wyróżniam się niczym. Do tej pory byłam traktowana jak zwykła dziewczyna. A teraz? Mam wrażenie, jakby wokół mnie świeciło jakieś bardzo jasne światło i nie tylko oświetlało mnie, ale przyciągało uwagę innych. Nawet dworzanie i ministrowie rzucają w moją stronę ukradkowe spojrzenia pełne podziwu. Nie dają po sobie niczego poznać. Udają, że nadal mnie nie zauważają, ale dostrzegam te spojrzenia i mam ochotę uciec, ukryć się gdzieś tak, żeby nikt mnie nie znalazł. –
– To dlatego, że okazałaś się być silniejsza od nich. Pokazałaś, co tak naprawdę potrafisz i uwolniłaś nas wszystkich. Myślę, że oni po prostu są tobie wdzięczni za to, czego dokonałaś. –
– Jak twoja ręka? – Spytała, pochylając się nad nim z troską.
– Nie tak źle. – Odpowiedział. Chłopak wyciągnął do Natalie drugą rękę i ujął jej dłoń w swoją. Natalie miała wrażenie, że serce wyskoczy jej z piersi. Czuła się tak, jakby jej serce miało lada chwila odlecieć nie wiadomo gdzie. Przez długie minuty nic nie mówili. Oboje cieszyli się swoją obecnością. Chcieli, żeby ta chwila trwała wiecznie. Natalie pomyślała o tym, że niedługo będzie musiała opuścić kamienny zamek. Co zrobi po rozstaniu z chłopakiem, który dał jej siłę do tego, żeby przeciwstawić się złemu postępowaniu Victorii? Nie chciała stracić kontaktu z Ryanem. Tego była pewna w stu procentach.
Tydzień później zobaczyła Ryana w ogrodzie. Chłopak był w o wiele lepszej formie. Ręka go już nie bolała, a jego kostka wyglądała lepiej. Tak mówiła Kelly, która regularnie zaglądała do młodzieńca.
– Cześć Ryan! – Zawołała i podbiegła do niego.
– Dzień dobry Natalie. – Odpowiedział z promiennym uśmiechem. Usiadła obok niego na ławce. Przed słońcem osłaniał ich olbrzymi kasztanowiec, pod którym zawsze się spotykali. To drzewo stawało się powoli ich drzewem, a miejsce – ich miejscem.
– Widzę, że lepiej wyglądasz. – Zagadnęła.
– O tak. I lepiej się czuję. – Odpowiedział.
– To dobrze. Martwiłam się. –
– Wiem. Spotkamy się dzisiaj wieczorem? – Spytał.
– Czemu nie. –
Rozmawiali przez jakiś czas. Ryan miał jeszcze kilka rzeczy do zrobienia i Natalie zaoferowała mu pomoc. Wyjaśnił jej, że Victoria odwiedziła go jeszcze w dniu pojedynku, aby go przeprosić. Później Natalie pomagała Kelly i Chelsea. Wszystkie trzy rozmawiały i śmiały się. Od kilku minut nastolatka czuła na sobie czyjś wzrok. Domyśliła się, że to Victoria ją obserwuje. Nie odwróciła się, żeby to sprawdzić. „Jeżeli ona mnie ignoruje od tygodnia, to ja też mogę ją ignorować. Nic się nie stanie”. Pomyślała.
Wieczorem znów spotkała się z Ryanem. Opowiadał jej o swoim dzieciństwie, które spędził w jednej ze wsi w Krainie Kamienia. Gdy miał siedem lat, został wysłany na służbę do zamku królewskiego. Jego rodzice zmarli, kiedy był bardzo mały. Miał tylko babcię, którą widywał co jakiś czas. Natalie także opowiedziała mu o sobie. Opowiedziała mu o swoim ojcu i o przyjaciołach, z którymi była związana. Opowiedziała o ich występach muzycznych i o spotkaniu z królem Krainy Stali. Ryan nie mógł wyjść z podziwu. Opowiedziała mu też o Walterze, który zakochał się w niej. Ona – Natalie była w stanie dać mu tylko koleżeństwo. Rozmawiała z nim kilka razy. Ostatnim razem długo, ale tylko na temat muzyki. Wiedziała, że ona i Walter nigdy nie będą razem. To z Ryanem chciała być.
– W sumie, na dobre wyszło to całe porwanie. Gdyby nie to, nie spotkałabym ciebie. – Powiedziała z delikatnym uśmiechem. Ryan puścił jej perskie oko.
– Tak. No i uwolniłaś nasze królestwo i Victorię. – Natalie spuściła wzrok. – Zapadła cisza. Chłopak odezwał się dopiero po chwili. – Natalie, chciałbym czegoś spróbować. – Powiedział.
– Czego dokładnie? – Spytała. Dał jej znać oczami, co zamierza zrobić. Powoli pochylił się do przodu. Nie chciał jej przestraszyć. Natalie zorientowała się, czego chce chłopak i czekała spokojnie. Ryan delikatnie złożył na jej ustach pierwszy pocałunek. Natalie wzięła go za rękę i spojrzała w dal.
– O czym myślisz? – Spytał cicho.
– O wszystkim. O tym, co przeżyłam do tej pory i o tym, co jeszcze mnie czeka. Ryan, – Odezwała się po chwili. – Zrobisz coś dla mnie? –
– Zrobię wszystko. Powiedz tylko, czego pragniesz. – Przyrzekł.
– Czy znasz jakieś miejsce, do którego nikt się nie zapuszcza? –
– Znam. Jest takie miejsce, ale po drugiej stronie ogrodu. Nikt nigdy tam nie był oprócz mnie. A dlaczego pytasz? –
– Victoria poprosiła mnie, żebym ukryła gdzieś ten sztylet, o którym ci mówiłam. –
– No tak. – Przypomniał sobie chłopak. – Tylko ty możesz to zrobić, bo tylko ty go widzisz. No i ona też go widzi. – Dodał.
– Wiesz, wydaje mi się, że nie tylko o to tu chodzi. Ona też nie może tego zrobić. –
– Chodzi ci o to, żeby królewna Victoria nie znalazła tego sztyletu i żeby nie miał na nią wpływu, tak? –
– Nie tylko. To ja muszę go zakopać, bo jestem jedyną osobą, na którą nie podziałała jego moc. Rozumiesz? Już dawno mogłam stać się taka jak Victoria i każdy z was. Ale jestem odporna na moc tego przedmiotu. –
– Wiesz dlaczego? – Spytał, a w jego oczach malowała się ciekawość.
– Bo mam broszkę i… i tarczę. – Powiedziała powoli.
– Tarczę? –
– Tak. – Natalie pokazała mu krzemień. – Ten kamień jest moją tarczą.
– Ach, rozumiem. To dlatego byłaś odporna na moc Victorii i dlatego nie stałaś się taka jak ona i my wszyscy? –
– Tak. Na początku bałam się, że ta tarcza nie zadziała, ale zadziałała. –
– Rozumiem. Chodźmy już. Zakopmy ten sztylet jak najszybciej. Masz go ze sobą? –
– Tak. Mam. –
Victoria leżała w swojej komnacie na łożu pod baldachimem. Nie mogła zasnąć. To już kolejny dzień, kiedy zastanawiała się, jak ma odpowiedzieć tej prostej dziewczynie na pytania, które jej zadawała. Ostatnio ignorowała rówieśniczkę. Obawiała się, że dziewczyna będzie znowu pytać o to, co wtedy podczas kolacji. Jednak nic takiego się nie działo. Od kilku dni nastolatka również ignorowała Victorię. Dlaczego? Tego królewna nie wiedziała.
Następny dzień minął błyskawicznie. Nic specjalnego się nie działo. Natalie spędzała dzień jak zwykle w towarzystwie Ryana, Kelly i Chelsea. Victoria spacerowała samotnie korytarzami zamku, a jej myśli krążyły wokół pytań postawionych przez dziewczynę. Po kolacji królewna zdecydowała, co zrobi.
– Kelly, – Królewna przywołała służącą gestem. – Powiedz tej dziewczynie… no wiesz… tej z broszką z bursztynem, że chciałabym ją widzieć. Niech przyjdzie do mojej komnaty tak jak ostatnio. – Powiedziała, a jej głos nie brzmiał już rozkazująco. To była prośba.
– Oczywiście. – Kelly poszła do pokoju córki stolarza. – Natalie, – Powiedziała do nastolatki. – królewna chciałaby cię widzieć. –
– Już idę. – Powiedziała Natalie. Odłożyła książkę, którą przyniósł jej Ryan i wyszła z pokoju za służącą. Kiedy przyszła do komnaty królewskiej, drzwi były uchylone. Victoria zaprosiła ją gestem do środka. Weszła.
– Zastanawiasz się pewnie, dlaczego zaprosiłam cię do mojej komnaty. Mam rację? – Spytała monarchini. Natalie przeczuwała, że ten moment kiedyś nadejdzie, więc wiedziała, dlaczego Victoria poprosiła o spotkanie.
– Chcesz odpowiedzieć na moje pytania, prawda? –
– Tak. Usiądź. – Znajdowały się teraz po przeciwnych stronach stolika, tak jak ostatnio. – Chciałabym opowiedzieć ci wszystko. Od początku do końca. Chciałabym, żebyś zrozumiała, co się ze mną stało. To, że stałam się taka… okrutna, nie było moją winą. To ten sztylet. To on mnie tak zmienił. Pewnie ktoś opowiedział ci już moją historię, prawda? –
– Tak. Ryan opowiedział mi o wszystkim. –
– Ale nie powiedział ci, co spowodowało te wydarzenia? –
– On nie wiedział, dlaczego to się stało. – Victoria wzięła głęboki wdech i przemówiła:
– Zawsze byłam szczęśliwą osobą. Nigdy niczego mi nie brakowało. Miałam rodziców i siostrę. Moja siostra miała chłopaka – pewnego szlachcica. Cieszyłam się, że Lisa jest szczęśliwa. Zauroczyłam się w jej ukochanym – Williamie, ale nie chciałam odbierać jej szczęścia. Pewnego dnia do naszego królestwa przybyli trzej mężczyźni w czarnych pelerynach. Widziałam ich przez okno, kiedy byłam w ogrodzie. Jak się później dowiedziałam, byli to trzej handlarze, którzy zaproponowali moim rodzicom kawałek ziemi, który chcieli sprzedać. Kiedy wychodzili, minęli mnie i pozdrowili, ale nie odezwałam się do nich, a potem widziałam przez okno ich odjazd. Wieczorem opowiedziałam o nich siostrze. Następnego dnia spotkałam Lisę. Bała się, co będzie dalej. Miała złe przeczucia. Obawiała się, że stanie się coś złego. Poprzedniej nocy miałam okropny sen… ten sen był proroczy… – Victoria zawiesiła głos. – Po południu – Ciągnęła. – wyszłam do ogrodu, żeby przemyśleć wydarzenia poprzedniego dnia. Nic szczególnego się nie działo, pogoda nie była zła. Nagle zobaczyłam błyski, usłyszałam grzmoty, wiatr i tętent końskich kopyt i ciągnącego przez nie powozu. To musieli być oni. Poczułam ukłucie sztyletu. Upadłam. Nie wiem, jak długo leżałam na ziemi. Usłyszałam głos Lisy. Wołała mnie. Martwiła się. Pytała, czy wszystko w porządku. Nie mogłam sobie niczego przypomnieć. Wtem zauważyłam srebrny sztylet. Powiedziałam o tym Lisie, ale ona go nie widziała. Ryan i Brian na jej prośbę przenieśli mnie do komnaty. Zabrałam sztylet, bo byłam ciekawa, co się będzie dalej dziać. Ten przedmiot miał w sobie jakąś tajemnicę, a ja chciałam ją poznać. Jakiś czas później dowiedziałam się, że moi rodzice zginęli. To było okropne. Wszystko się zmieniło. Ja też. Nie wiedzieć czemu zatrzymałam srebrny sztylet. Nikomu o nim nie powiedziałam. Lisa myślała pewnie, że zostawiłam go w ogrodzie. Ona przygotowywała się do koronacji, a ja wyjechałam na kilka dni do pewnej odległej wsi, gdzie prawie nikt nie mieszka. Chciałam podjąć jakąś decyzję. Tam spotkałam kogoś… młodzieńca. Powiedział, żebym zatrzymała sztylet. Posłuchałam go. Nie wiem, skąd o nim wiedział. Po trzech dniach wróciłam do zamku. Nie powiedziałam nikomu, gdzie byłam. Coraz bardziej kłóciłam się z Lisą i coraz bardziej pragnęłam władzy. … Tak naprawdę dopiero w tamtych dniach dowiedziałam się, czym jest zazdrość. W dzień koronacji mojej siostry podstępem uwięziłam ją i sama kazałam się koronować. Dzięki sztyletowi dostałam taką Moc, o jakiej mi się nie śniło. Jedno spojrzenie i wszyscy stali mi się posłuszni. Po koronacji wygnałam moją siostrę i Williama. Jej służąca Chelsea zaczęła mi się przeciwstawiać. Nie podobało mi się to i dlatego ją uwięziłam. Chciałam wszystkich podporządkować moim rozkazom. Chciałam też odnaleźć tego, kto sprawił, że zaczęłam podejmować błędne decyzje. Wiedziałam, że dzieje się ze mną coś złego, ale nie umiałam tego zatrzymać. Pojechaliśmy na ziemię, jednak nie znalazłam odpowiedzi na swoje pytanie. Rozkazałam jechać Peterowi okrężną drogą. I tak znaleźliśmy się w Krainie Stali. Dotarliśmy do twojej wioski i twojego domu. Obserwowałam cię z ukrycia. Nagle ogarnęła mnie ogromna zazdrość i złość… ty byłaś szczęśliwa, a ja nie. To dlatego rzuciłam w ciebie tym sztyletem. Chciałam, żebyś cierpiała jak ja. Dopiero później zrozumiałam swój błąd, dlatego postanowiłam dać ci trochę swobody, a jednocześnie chciałam cię zatrzymać, żebyś nie opowiedziała nikomu, co tak naprawdę się wydarzyło. To dlatego zabroniłam ci opuszczać teren zamku. – Victoria zamilkła. – Rozumiesz już? – Spytała po chwili. Nie spuszczała wzroku z Natalie. Dziewczyna skinęła głową. – Nie miałam pojęcia, że masz tak wielką moc i że uwolnisz mnie i wszystkich mieszkańców spod tego okropnego czaru. Dziękuję, że miałaś odwagę to zrobić. To dlatego ciągle cię obserwowałam. Chciałam sprawdzić, czy moc sztyletu zacznie działać na ciebie. Ale ty okazałaś się silniejsza niż przypuszczałam. Dziękuję, że uratowałaś nas wszystkich. – Natalie odezwała się po dłuższej chwili.
– Zakopałam ten sztylet tak, jak prosiłaś. –
– To dobrze. Mam nadzieje, że nikomu nie przyjdzie do głowy go szukać. –
– Nawet jeżeliby przyszło, nikt go nie znajdzie. –
– Jesteś tego pewna? –
– Tak. –
Victoria nie spuszczała wzroku z rówieśniczki.
– Czy mogłabym dowiedzieć się, jak naprawdę masz na imię? – Spytała cicho.
– Mam na imię Natalie. – Odpowiedziała spokojnie córka stolarza.
– Czy powiesz mi więcej o sobie oprócz tego, co już wiem? –
– A co chciałabyś wiedzieć? – Natalie uważnie spojrzała na królewnę.
– Powiedz mi tylko tyle, ile możesz. –
– Urodziłam się w Krainie Stali. Tata opiekował się mną od zawsze. To on nadał mi imię i nauczył mnie wielu rzeczy. Miałam szczęśliwe dzieciństwo. Oprócz taty mam jeszcze dwoje przyjaciół. Mamy własny zespół. Dajemy koncerty, sami tworzymy muzykę i teksty. Pewnego dnia śpiewaliśmy nawet dla króla Colina. Król był zachwycony naszym występem. A potem przyszedł dzień moich szesnastych urodzin… Resztę już znasz. –
– A co z tą broszką? – Spytała królewna.
– To prezent. Pamiątka. –
– Czy mogę ci zadać jeszcze jedno pytanie? – Natalie skinęła głową. – Dlaczego ty jako jedyna nie uległaś mocy srebrnego sztyletu? –
– Myślałam, że wiesz. –
– Jesteś Stalą, ale… czy to wszystkie powody twojej odporności na jego moc? – Natalie nie była pewna, czy chce opowiadać Victorii o wszystkim. Zawahała się. – Jeżeli nie chcesz o tym mówić, nie musisz. – Córka stolarza spojrzała prosto w oczy królewnie i cicho poprosiła zupełnie tak, jak królewna jakiś czas temu:
– Daj mi trochę czasu. Nie jestem jeszcze gotowa, żeby ci powiedzieć o wszystkim. – Victoria pokiwała głową ze zrozumieniem.
– Dam ci tyle czasu, ile potrzebujesz. – Odpowiedziała jej spokojnie.
Tej nocy Natalie podjęła spontaniczną decyzję. Poprosiła Ryana o spotkanie.
– Chciałam się z tobą pożegnać. –
– Opuszczasz nas? – Spytał. – Dlaczego? – Był zaskoczony jej nagłą decyzją.
– Moi bliscy martwią się o mnie. A tu zrobiłam już wszystko, co było trzeba. Czas, bym wróciła do domu. Victoria sama powiedziała, że gdy powie mi całą prawdę, będę mogła odejść. –
– Opowiedziała ci o tym, co się tu wydarzyło? –
– Tak. Znam już jej historię. –
– Będę za tobą tęsknił Natalie. –
– Ja za tobą też Ryan. Dziękuję za to, że dałeś mi nadzieję, kiedy tego potrzebowałam. – Przytulił ją i pocałował. Nie obiecywali sobie nic. Na horyzoncie pojawiły się Kelly i Chelsea. Podbiegły do Natalie i uściskały ją, dziękując za ocalenie królestwa Krainy Kamienia. Po chwili Natalie odwróciła się i odeszła w stronę najdalszej części ogrodu. Tam była furtka, której nikt nie zamykał. Znaleźli ją z Ryanem, gdy zakopywali srebrny sztylet. Noc była jasna. Świecił księżyc. Nie miała pojęcia, że Victoria obserwuje ją uważnie ze swojego okna, a z jej oczu płyną łzy. Wiedziała, że to kiedyś nastąpi. Że dziewczyna ze stali będzie musiała opuścić jej zamek, by móc wrócić do domu. Nie spodziewała się jednak, że stanie się to tak szybko.

EltenLink