Kategorie
Opowiadania

K i S 9

W południowej części królestwa Krainy Stali i Krainy Kamienia leżały góry Ilgerion. Pod nimi znajdowało się gorące źródło o tej samej nazwie. Tam brała początek rzeka, dzieląca swoim korytem obie krainy i wyznaczająca ich granicę. Rzeka tak jak góry i źródło, z którego wypływała również nazywała się Ilgerion. Góry wznosiły się wysoko nad ziemią, ale ich szczyty nie sięgały chmur. To właśnie tutaj, w dwóch górskich wioskach po obu stronach rzeki mieszkały dwie spokrewnione ze sobą rodziny. Niedaleko ich domów znajdował się jeden z mostów łączących oba jej brzegi.
Jared i jego żona Jennifer mieszkali w Krainie Kamienia, a Jasper i jego żona Carmen osiedlili się w Krainie Stali. Obie pary miały po troje dzieci: dwóch synów i córkę. Najstarszym z dzieci Jareda i Jennifer była córka Jamie, drugim z kolei był syn Jesse, a najmłodszy był syn Aiden. Z kolei u Jaspera i Carmen najstarszy był syn Logan, potem córka Leslie i wreszcie syn Kyle.
Obie rodziny, mimo że były oddzielone rwącym potokiem, przez lata zżyły się ze sobą i odwiedzały się prawie codziennie. Jared i Carmen byli rodzeństwem. Taki sam stopień pokrewieństwa istniał między Jennifer a Jasperem. Ich dzieci również były blisko związane ze sobą, ponieważ dorastały razem i nie dzielił ich więcej niż rok. Ale łączyło ich coś jeszcze – od dawien dawna ich przodkowie byli Strażnikami Źródła. W okolicy wierzono, że Źródło Ilgerion posiada niezwykłe właściwości. Woda ze źródła od zawsze miała uzdrawiającą moc, a jej zapach można było porównać do cytryny. Co ciekawe, woda traciła tę niezwykłą woń, kiedy zmieniała się w rzekę. Okolice źródła posiadały jeszcze jedną szczególną cechę – pomimo bliskości gór, a w górach jak to w górach pogoda gwałtownie się zmienia, tutaj klimat był nadzwyczaj łagodny. Lata nigdy nie były upalne, a zima właściwie nie istniała.
Tego dnia Leslie obudził śpiew ptaka. Musiał mieć gniazdo na drzewie niedaleko jej pokoju. Szesnastolatka wstała i nie podchodząc do okna wyjrzała przez nie na zewnątrz. Nie zauważyła ptaka. Prawdopodobnie skrył się wśród gałęzi. Dziewczyna czuła, że to będzie dzień, na który czekała od dawna. Rodzice, jeszcze gdy ich pociechy były kilkuletnimi dziećmi, zapowiedzieli im, że pewnego dnia przekażą im opiekę nad źródłem Ilgerion. Leslie wyczuwała podświadomie, że ten dzień właśnie nastąpił.
Niczym strzała wypadła ze swojego pokoju. Nawet nie zajrzała do kuchni, tylko od razu wybiegła z domu.
– Leslie! A śniadanie? – Dobiegł ją z otwartego okna głos matki.
– Zaraz wrócę i zjem wszystko razem z talerzem! – Odkrzyknęła. Rzuciła jeszcze błagalne spojrzenie mamie i puściła się pędem w kierunku mostu.
Już z daleka zobaczyła Jessego. Chłopak tak jak ona biegł w tę samą stronę. Oboje spotkali się na moście i obojgu oczy błyszczały z podekscytowania.
– Dzisiaj jest ten dzień! – Wypalił bez żadnego wstępu i powitania. Nie miał na to czasu.
– Wiem. – Odpowiedziała z szerokim uśmiechem.
– Ciągle zastanawiam się, jak będzie wyglądała cała ceremonia. Czy myślisz, że opieka nad źródłem Ilgerion jest bardzo trudna? – Spytał Jesse.
– Tata powiedział mi tydzień temu, że trzeba dobrze rozeznać się w zamiarach ludzi, którzy tu przychodzą, by nie oddać wody w niewłaściwe ręce. –
– Ale skąd będziemy wiedzieli, że ludzie, którzy się tu pojawią będą mieć dobre zamiary i nie wykorzystają wody ze źródła w złym celu? –
– Tego jeszcze nie wiem, ale mam nadzieję, że dzisiaj zostanie nam udzielona odpowiedź na to pytanie. – Odrzekła z powagą Leslie.
– Jesteś bardzo mądra, wiesz? – Stwierdził chłopak, z uznaniem spoglądając na siostrę cioteczną.
– Jamie jest mądrzejsza ode mnie. – Leslie wbiła wzrok w ziemię.
– Uważam, że to ty powinnaś zostać naszym przywódcą. – Dziewczyna podniosła wzrok zaskoczona. Na twarzy i w oczach ciotecznego brata malowała się szczerość.
– Jamie jest najstarsza, to ona najlepiej nadaje się do tego zadania. – Oznajmiła z przekonaniem w głosie.
– Jamie? – Brwi Jessego uniosły się w zdziwieniu. – Ona nie umie usiedzieć w jednym miejscu. Jest roztrzepana, gadatliwa i roznosi ją energia. Moim zdaniem przywódca powinien być spokojny, odpowiedzialny, rozważny, powinien podejmować przemyślane decyzje. Jamie jest ciągle zajęta. Wątpię, że będzie potrafiła dobrze strzec źródła. Nie będzie miała na to czasu. Nie zdziwiłbym się, gdyby za kilka miesięcy wyprowadziła się z domu. –
– Ja nie mogłabym wynieść się stąd. Przecież będziemy Strażnikami Źródła. To nasze zadanie. Nie możemy go nie podjąć. Powierzono nam je i powinniśmy się z niego wywiązywać, a w przyszłości przekazać je naszym dzieciom. –
– A może Jamie chce znaleźć męża i wrócić do domu razem z nim? Przecież żadne z nas nie znajdzie drugiej połówki, jeżeli będzie tkwić tutaj. Nasze dzieci powinny przejąć opiekę nad źródłem, gdy osiągną odpowiedni wiek. Tak zawsze powtarzali nam rodzice. –
– Wiem. Też to słyszałam. –
– A co, jeżeli Logan, Aiden i Kyle nie będą chcieli podjąć się zadania czuwania nad Źródłem Ilgerion? – Jessego ogarnęły wątpliwości. – Co wtedy zrobimy? –
– Wtedy oboje przejmiemy nad nim opiekę. – Leslie po raz kolejny wykazała się powagą i mądrością.
– Jestem pewien, że okażesz się świetnym przywódcą Leslie. – Powiedział Jesse z mocą. Dziewczyna znów odwróciła wzrok. Czuła, że nie ona powinna dowodzić Strażnikami Źródła.
Kiedy Leslie wróciła do domu, zobaczyła w ogrodzie Kylea pielącego grządki warzywne.
– Gdzie byłaś? – Spytał brat, gdy ją dostrzegł.
– Byłam na moście z Jessem. – Wyjaśniła nastolatka.
– Mama martwi się, że nic nie zjadłaś. –
– Wiem. –
– Dlaczego spotkałaś się akurat z Jessem? –
– Tylko on był na moście. –
– i nie było z nim Jamie i Aidena? –
– Nie. –
– Dlaczego wcześniej nie porozmawiałaś z nami tylko z nim? –
– Nie byłam pewna, czy już wstaliście, a musiałam z kimś porozmawiać. –
– A o czym rozmawialiście? –
– Opowiem Ci jak zjem. – Odpowiedziała i ruszyła w stronę domu. W drzwiach odwróciła się do brata. – Opowiem wam obu. – Dodała i zniknęła w środku.
Po południu, kiedy Jasper i Logan wrócili z pola, na którym pracowali od świtu, Leslie podeszła do ojca i opowiedziała mu o swoich obawach i o rozmowie z Jessem. Przy tej rozmowie byli też jej bracia, którzy poradzili jej, żeby się aż tak tym nie przejmowała.
– Co ma być, to będzie. – Stwierdził Logan.
– A nad wyborem przywódcy musimy zastanowić się wspólnie. – Dodał Kyle.
Nadszedł wieczór. Leslie i jej rodzina zjedli kolację. Jej ojciec i starszy brat tego dnia wyjątkowo nie wrócili do pracy w polu. Potem rodzice wraz z rodzeństwem przygotowali się do wyjścia.
– To dla was. – Powiedziała Carmen, wręczając rodzeństwu niebieskie lampiony o białym świetle. – Zapalcie je i wyruszamy. –
Cała piątka wyszła z domu. Na dworze było prawie ciemno. Na zachodzie ostatnie, coraz słabsze promienie słoneczne znaczyły smugi na niebie. Troje nastolatków oświetlało drogę lampionami i podążało w kierunku źródła. Carmen i Jasper szli kilka kroków za nimi. Szum potoku wskazywał im drogę. Chwilę później dotarli do mostu. Po drugiej stronie zobaczyli Jareda i Jennifer, a także ich dzieci, a dwójka z nich również niosła lampiony. Tylko nie Jamie. Rodzina Jessego przeszła przez most i dołączyła do krewnych z Krainy Stali. Cała dziesiątka skierowała się na południe w stronę źródła i gór.
– Jamie, – Odezwał się Logan. – dlaczego nie masz swojego lampionu? –
– Dowiesz się na miejscu. – Odpowiedziała osiemnastolatka.
Po piętnastu minutach wszyscy dotarli do groty, z której wypływało źródło. Stanęli przed nią i wtedy Jasper odezwał się:
– Zanim rozpoczniemy ceremonię przekazania kolejnemu pokoleniu opieki nad źródłem Ilgerion, Jamie chciałaby coś oficjalnie ogłosić. – Po tych słowach Jamie wystąpiła na przód.
– Zdaję sobie sprawę, że opieka nad źródłem Ilgerion to bardzo odpowiedzialne, a jednocześnie ważne zadanie. Przypuszczam, że moja decyzja nie zostanie przyjęta z entuzjazmem. Tak jak i wy, słyszałam o tym, że opieka nad tym miejscem była przekazywana z pokolenia na pokolenie przez wiele lat. Jednak ja postanowiłam, że rezygnuję z zostania strażniczką źródła. Nie chcę też wami dowodzić. Jeszcze nie wiem, jak potoczy się mój los, nie mam też żadnych planów. Ale jestem w stu procentach pewna, że nie chcę zamieszkać tu na stałe i tkwić przy źródle. – Po tych słowach wśród zebranych rozszedł się szmer. Jeszcze nigdy nie zdarzyło się, żeby któryś z przyszłych strażników zrezygnował.
– Jamie, czy jesteś pewna swojej decyzji? – Spytał Logan. Nie mógł uwierzyć w to, co się działo.
– Tak, jestem pewna. – Odpowiedziała dziewczyna.
– Więc kto nas poprowadzi, jeśli nie ty? – Spytał Aiden.
– Wybierzcie przywódcę. Ja się tego nie podejmę. –
– Ale Jamie, jesteś najstarsza i najmądrzejsza z nas. Dlaczego nie chcesz chociaż spróbować? – Odezwała się milcząca do tej pory Leslie.
– Gdybym złożyła przysięgę, już nie mogłabym się wycofać. – To była prawda i przyszli strażnicy wiedzieli o tym. Po złożeniu przysięgi nie można było zrezygnować.
– Więc będzie nas pięcioro, a nie sześcioro. – Stwierdził Kyle.
Chwilę później Carmen wyjęła z przepastnej kieszeni kurtki małe pudełeczko, a z jego środka wyciągnęła sześć karteczek, po czym jedną z nich włożyła z powrotem do pudełka. Jared wyjął z rękawa kurtki pudełeczko z ołówkami i rozdał je nastolatkom.
– Teraz myślę, że możemy przystąpić do wyboru przywódcy strażników, a następnie do złożenia przez was przysięgi. – Oznajmił Jasper. – Na przygotowanych kartkach napiszecie imię osoby, którą wybieracie na przywódcę, po czym wasze głosy zostaną odczytane.
Carmen wręczyła piątce nastolatków kartki, Jared ołówki, a chwilę później Jennifer zebrała wszystkie głosy i odczytała je. Jeden głos został przyznany Loganowi, a pozostałe Leslie. Następnie rodzice odebrali przysięgę od dzieci i wręczyli im pierścienie strażników. Wokół panowała noc, kiedy obie rodziny wróciły do domu. Leslie miała silne przeczucie, że coś się niedługo wydarzy. Tylko co?

EltenLink