Kategorie
Nieskategoryzowane.

Nominacja od Marolka – 10 rzeczy, które mnie niezmiernie denerwują.

1. Drażniące uszy, irytujące, powtarzające się dźwięki.
2. Przeklinanie bez wyraźnego powodu.
3. Chamstwo i brak kultury.
4. Wywyższanie siebie kosztem innych i traktowanie ludzi z góry.
5. Bezpodstawne ocenianie, które nie ma nic wspólnego z tym, jak jest naprawdę.
6. Polityka.
7. Pokazywanie przez współczesny świat i media niewłaściwych zachowań jako coś normalnego i to, że społeczeństwo za tym idzie, tylko jednostki się wyłamują, ale wtedy są postrzegane jako dziwne i nienormalne.
8. Dwulicowość i fałsz.
9. Zdrada. Brzydzi mnie to.
10. Obecny rząd i jego działania.

Kategorie
Nieskategoryzowane.

Nominacja od Daszka – Skąd wziął się mój nick, geneza wyboru.

Będąc w Laskach, rozmawiałam którejś nocy z koleżankami z grupy. Jedna z nich powiedziała, że mleko z wódką orzechową smakuje jak Monte. Ja i druga koleżanka nigdy nie piłyśmy tego i wydało to nam się zabawne. Potem skojarzyłam im się z Monte i nadały mi taki pseudonim.
Kiedy zakładałam sobie konto na Eltenie, a było to na początku listopada 2020 roku, nie zastanawiałam się długo nad nickiem. Nie chciałam mieć w nicku swojego imienia i nazwiska, bo mam je na Facebooku, zresztą ten, kto zajrzy do mojej wizytówki, może dowiedzieć się, jak się nazywam. Szukałam czegoś treściwego i unikalnego, więc przypomniałam sobie, jak nazywały mnie koleżanki w internacie. A trochę tego było: Drożdżóweczka, orzech włoski, były też różne wersje mojego imienia, i Monte. Wybrałam właśnie ten nick, bo jest krótki i jedyny w swoim rodzaju. Nie żałuję, że go wybrałam. Bardzo mi się spodobał. Monte jest oryginalne i ja też. 🙂

Kategorie
Opowiadania

K i S 13

Stała na łące, w blasku południowego słońca. Na ramieniu miała kosz, do którego zbierała polne kwiaty. Pochylając się, aby zebrać jeszcze kilka kwiatów, zerknęła na południe i wtedy wydało jej się, że ktoś tam stoi. Wyprostowała się i obróciła w tamtym kierunku. Z początku myślała, że to blask słońca odbija się od czegoś, czego nie widziała, ale potem zobaczyła postać w bieli, z koroną na głowie. Postać skinęła na nią ręką. Nastolatka odruchowo ruszyła za nią. Postać prowadziła ją na wschód. Była daleko, więc dziewczyna nie mogła przyjrzeć się jej dokładnie. Szły tak jakiś czas. Nie potrafiła stwierdzić, jak długo, ale po kilkunastu krokach zorientowała się, dokąd idą. Podążały w kierunku rzeki. Szum wody stawał się głośniejszy. Po kilku kolejnych krokach tajemnicza postać skręciła na południe w stronę gór. Mniej więcej pół godziny później dotarły do groty i źródła i tam przewodniczka się zatrzymała. Była to piękna kobieta, ale nie najpiękniejsza. Biała pani spojrzała w oczy nastolatce i przemówiła czystym, melodyjnym głosem.
– Dziecko, musisz coś dla mnie zrobić. Proszę cię, inaczej twój kraj znajdzie się w niebezpieczeństwie. –
– Co mogę dla pani zrobić? Dlaczego pani mówi, że mój kraj znajdzie się w niebezpieczeństwie? – Spytała dziewczyna z niepokojem w głosie.
– Musisz odnaleźć kryształ światła. –
– Co takiego? –
– Musisz odnaleźć kryształ światła. – Powtórzyła kobieta.
– Co to jest kryształ światła i gdzie mogę go znaleźć? –
– Jesteś strażniczką Ilgerionu i nie wiesz? – Zdziwiła się piękna pani.
– Nie wiem proszę pani, rodzice nigdy nie mówili nam o krysztale światła. Skąd pani o nim wie i kim pani jest? –
– Jestem królową dziecko. Pierwszą królową tego kraju. Mój mąż ukrył gdzieś kryształ światła. Sama go o to prosiłam dawno, bardzo dawno temu. Ostrzegałam go, że nie może nikomu powiedzieć o jego istnieniu ani o miejscu, w którym zamierza go zostawić, jednak on zdradził tę tajemnicę naszym synom. Uznał, że powinni o tym wiedzieć, chociaż ja bałam się powiedzieć o tym nawet im. Ten kryształ ma wielką moc i musi trafić do kogoś, kto będzie wiedział, jak go użyć. Istnieje tylko jedna osoba, która będzie umiała to zrobić. Kiedy ją ujrzysz, zorientujesz się, że to ona. –
– Jak mam znaleźć tę osobę? –
– Przyjdzie do ciebie. –
– Kiedy? –
– Już niedługo. Bądź cierpliwa i czekaj. Kiedy znajdziesz kryształ, ukryj go i nie rozmawiaj o nim z nikim oprócz strażników i tej, do której ma trafić. Zapamiętaj. –
– Zrozumiałam. Czy nie byłoby lepiej, gdybym nie zdradzała tej informacji? Powiedziała pani, że mąż miał zachować jego istnienie w tajemnicy. –
– Zezwalam ci na ujawnienie tej tajemnicy tylko tym, którzy muszą o niej wiedzieć. Tak, jego istnienie jest sekretem, ale teraz moc kryształu będzie wam potrzebna. –
– Zrobię tak, jak pani mówi. Obiecuję. –
– Przyjmuję twoją obietnicę. Nie zawiedź mnie. – Po tych słowach piękna królowa zniknęła.
Leslie otworzyła oczy i rozejrzała się. Była w swoim pokoju. Uniosła głowę z poduszki, wsparła się na ręce i wyjrzała przez okno. Na zewnątrz panował mrok. W jej głowie wirowały obrazy ze snu. "Kim była ta królowa? Dlaczego mi się śniła? Czym jest ten kryształ światła i dlaczego ta piękna pani o nim wspominała? Dlaczego chciała go chronić? Czy nie powinnam zachować tej tajemnicy dla siebie? Dlaczego ta kobieta mówiła, że moc kryształu będzie nam potrzebna? Do czego mielibyśmy jej użyć? Gdzie mam go szukać, skoro nawet ta królowa nie wiedziała, gdzie jest? Kogo mam zapytać? Komu mam go przekazać i kiedy?" Leslie zerknęła na swój pierścień. Jarzył się delikatnym, niebieskim blaskiem. Zdziwiła się, bo wcześniej nie świecił. Odkąd została strażniczką źródła, nie opuszczało jej silne przeczucie, że coś ma się wydarzyć. Nie wiedziała tylko co i kiedy. Zaczęła zastanawiać się, czy to, co ma nadejść jest w jakiś sposób powiązane z jej ostatnim snem? Czuła, że informacja o krysztale jest czymś, czego nie może zignorować, że w jakiś sposób wpłynie na przyszłość kraju. Tylko nie wiedziała jak. Myślała też o tym, czym jest to niebezpieczeństwo, o którym wspominała ta tajemnicza królowa.
Nastał ranek. Leslie starała się rozmawiać z rodzicami i braćmi tak jak zawsze, jednakże jej myśli krążyły wokół snu, który nawiedził ją ostatniej nocy. Wiedziała, że musi powiedzieć o nim pozostałym strażnikom źródła, ale nie miała pojęcia, w jaki sposób to zrobić. Po południu, na jej prośbę, cała piątka zebrała się na łące niedaleko rzeki, po stronie Krainy Stali. Szesnastolatka opowiedziała chłopcom w najprostszych słowach o rozmowie z piękną panią i o tym, że muszą odnaleźć kryształ światła.
– Co to ten kryształ światła? – Spytał zdziwiony Aiden.
– Nie mam pojęcia. Królowa nie wyjaśniła mi tego. Nawet nie wiem, gdzie mamy go szukać. –
– I nie mówiła ci, gdzie jej mąż go ukrył? – Zapytał Kyle.
– Gdybym o tym wiedziała, powiedziałabym wam. –
– Czy powiedziała ci o czymś jeszcze, oprócz tego, że musimy znaleźć kryształ, że grozi nam niebezpieczeństwo i że musimy przekazać go komuś, kto ma do nas przyjść? – ? – Chciał wiedzieć Jesse.
– Prosiła, byśmy zachowali jego istnienie w tajemnicy i nie wspominali o nim nikomu. Dowiedziałam się od niej, że jej mąż rozmawiał o tym krysztale z ich synami. Z tego, co zrozumiałam, nie powinien tego robić. –
– A co mamy zrobić, kiedy go znajdziemy? – To pytanie zadał milczący dotąd Logan.
– Musimy go ukryć. –
– Mamy znaleźć kryształ i go ukryć? Dlaczego nie możemy go używać? – Dopytywał Jesse.
– Myślę, że Osoba, do której ma trafić jest jedynym człowiekiem mogącym właściwie użyć mocy kryształu. Czuję, że tu chodzi o coś dobrego, że ten ktoś uratuje nas przed niebezpieczeństwem grożącym naszemu krajowi. Tylko nie mam pewności, kiedy dokładnie wydarzy się to, o czym wspomniała ta kobieta. Zastanawiam się też, gdzie mamy szukać kryształu. –
– Chyba wiem gdzie. – Odezwał się siedemnastoletni brat Leslie.
– Gdzie? – Zawołali pozostali.
– Przypuszczam, że znajdziemy go w grocie obok źródła. Na miejscu tego króla ukryłbym kryształ właśnie tam. –
– Przecież tam jest tylko jedna grota – ta, z której wypływa źródło. – Odezwał się Aiden.
– Obok jest jeszcze druga grota. Mogliście jej nie zauważyć, bo jest mała, a wtedy, gdy byliśmy tam ostatnim razem nie było zbyt jasno. –
– Zaraz… Tam jest druga grota? Masz na myśli ten niewielki otwór w skale? Widziałam go chyba w wieczór złożenia przysięgi, ale było prawie ciemno i myślałam, że coś mi się przywidziało. Trzeba będzie to sprawdzić. Zdecydowała Leslie. – Pójdziemy tam dzisiaj wieczorem. Nie możemy czekać dłużej. – Chłopcy zgodzili się z nią. Po ustaleniach związanych z czasem i miejscem kolejnego spotkania, rozeszli się do swoich domów i obowiązków.
Słońce wisiało nisko na niebie, kiedy Leslie i jej bracia wyszli przed dom. Wszyscy troje ruszyli w stronę rzeki. Spostrzegli Jessego i Aidena idących mostem. Po chwili chłopcy dołączyli do trójki rodzeństwa i skierowali się w stronę gór i źródła. Piętnaście minut później byli przy grocie. Jesse, Kyle i Aiden rozglądali się uważnie.
– To tutaj. – Powiedział Logan, wskazując otwór zarośnięty pędami jakiejś rośliny. Leslie podeszła bliżej i rozsunęła je. Oczom strażników ukazało się wejście do ciemnej jaskini.
– I co teraz? Wchodzimy tam? – Spytał Aiden z niepewnością w głosie.
– Tak. Wchodzimy. – Zarządziła Leslie.
– Ja tam pójdę. – Zaoferował się Logan. – Jestem najstarszy. Poza tym, już widziałem tę grotę. Szybko znajdę ten kryształ i wrócę. –
– Nie. Ja tam wejdę. Jestem waszym przywódcą i odpowiadam za was. Nie mogę dopuścić, żeby stało się wam coś złego. Kto wie, co jest w tej jaskini. –
– Leslie, posłuchaj. Lepiej, żebym ja tam poszedł. Jeżeli w tej grocie jest niebezpiecznie, a ty tam wejdziesz i zginiesz… nie możesz tak ryzykować. Nie możemy cię stracić, rozumiesz? –
– Nie bój się Logan. – Odezwała się nastolatka ze spokojem. Czuję, że powinnam tam wejść i że to nie jest niebezpieczne. Pójdę tam na chwilę i wrócę w jednym kawałku z kryształem w dłoniach. Zaufaj mi. To mnie przyśniła się ta kobieta i to mnie prosiła o jego odszukanie. Dam sobie radę, nie martwcie się o mnie. Poza tym, jako jedyna wzięłam ze sobą lampion. –
– No dobrze. Idź. Ale jeżeli nie wrócisz za piętnaście minut, wejdziemy tam i będziemy cię szukać. Jesteśmy gotowi rozkopać tę jaskinię, jeśli będzie trzeba. – Leslie wyobraziła to sobie i uśmiechnęła się do towarzyszy. Mrugnęła do Logana i weszła do jaskini, zapalając swój lampion.
Tak jak się spodziewała, grota była ciemna. Strażniczka uniosła lampion wyżej, żeby móc więcej widzieć. Ostrożnie podążała w głąb jaskini, rozglądając się uważnie. Nie czuła strachu. Do głowy przyszła jej myśl, że gdyby w jaskini było niebezpiecznie, król nie ukryłby w niej kryształu, a królowa nie prosiłaby o jego odnalezienie. Szesnastolatka szła korytarzem przed siebie. Zdziwiło ją, że nie dostrzegła żadnych innych przejść. Po kilkunastu krokach zobaczyła jasny blask. Zatrzymała się, zgasiła lampion i powiodła wzrokiem po korytarzu. Wtedy zorientowała się, że to świeci jej pierścień. Jaśniał tym samym niebieskim blaskiem co w nocy, ale teraz jego światło było silniejsze, błyszczał tak, jak wcześniej lampion. Strażniczka po raz drugi zastanowiła się, dlaczego tak się dzieje. Powoli przeszła jeszcze kilka kroków i znalazła się w niedużym, okrągłym pomieszczeniu. Dokładnie na wprost niej znajdowało się coś w rodzaju wnęki. Zajrzała do środka i ujrzała delikatne niebieskie światełko, podobne do tego wydobywającego się z jej pierścienia. Ostrożnie wsunęła dłoń do wnęki i dotknęła zimnego kryształu. Nic złego się nie stało. Z wahaniem wzięła go do rąk i przyjrzała mu się. Był gładki i miał ostre krawędzie. Spodziewała się, że coś poczuje albo usłyszy, jednak nic takiego się nie stało. Obróciła się i ściskając w dłoni kryształ, ruszyła do wyjścia. Na dworze panowała noc, kiedy Leslie wyłoniła się z jaskini.
– Leslie! – Zawołał Logan z ulgą. – Nic ci nie jest? – Spytał ją z troską w głosie.
– Nie, wszystko w porządku. – Odpowiedziała strażniczka ze spokojem.
– I co? Znalazłaś kryształ? – Zapytał Kyle.
– Tak, znalazłam go. – Po tych słowach rozchyliła dłonie i pokazała im kryształ.
– Gdzie on jest? Nic nie widzę. – Odezwał się Aiden. Sekundę później Jesse wykrzyknął:
– Leslie! Twój pierścień świeci jak latarnia! –
– Wiem o tym i nie rozumiem dlaczego. Zaczęło sie to wczoraj, po śnie z piękną królową. – Wyjaśniła.
– To dziwne. Nasze pierścienie nie świecą. – Zdziwił się Kyle.
– Mój świeci. Jego blask nie jest tak intensywny jak pierścienia Leslie, ale widzę go. – Oznajmił Jesse.
– Czy wcześniej to się zdarzało? – Spytała przywódczyni, spoglądając na ciotecznego brata.
– Nie. Dopiero gdy wyniosłaś kryształ z groty, zauważyłem delikatny blask mojego pierścienia. –
– Mój pierścień zaświecił wczoraj, gdy obudziłam się w środku nocy ze snu o pięknej pani i krysztale światła. W ciągu dnia nie dostrzegłam żadnego blasku. Dopiero kiedy weszłam w głąb groty, zauważyłam jego intensywne światło. –
– Leslie, czy mógłbym coś sprawdzić? – Piętnastolatek podszedł do przywódczyni i wyciągnął dłoń. – Pozwól mi na chwilę wziąć kryształ. – Poprosił. Szesnastolatka zawahała się, a potem podała go Jessemu. Chłopak uważnie wpatrywał się w swoje dłonie. Blask jego pierścienia stał się niewiele silniejszy, ale nie był tak intensywny jak blask pierścienia Leslie. Jesse oddał jej kryształ.
– Ciekaw jestem, czy pierścienie rodziców też tak świeciły jak twój i Jessego. – Odezwał się Logan do siostry.
– Nie mam pojęcia. – Przywódczyni milczała przez chwilę, a potem powiedziała: -Pamiętajcie, nie możemy nikomu powiedzieć o krysztale światła. Czy mogę liczyć na to, że dochowacie tej tajemnicy? – Chłopcy przytaknęli. Potem Logan i Kyle zaoferowali, że zbudują skrzynię, w której ukryją kryształ.
Po powrocie do domu bracia natychmiast zabrali się do pracy. W niedługim czasie skonstruowali niedużą, solidną skrzynkę, wyłożyli ją materiałem, a Leslie ukryła ją w swoim pokoju. Postanowiła nie mówić żadnemu ze strażników, gdzie dokładnie umieściła skrzynkę z niebieskim przedmiotem.

Kategorie
Opowiadania

K i S 12

W czasie, kiedy Victoria opuszczała dom, by spotkać się z siostrą, a Ryan pracował w zamku w Krainie Kamienia, Natalie jak zawsze pomagała swojemu ojcu w codziennych obowiązkach. Od ich ostatniej rozmowy Walter nie przyszedł do niej ani razu. Było jej go szkoda, nie chciała go zranić, ale nie mogła dawać mu nadziei. To on sam zdecydował się zakończyć ich znajomość. Nastolatka robiła wszystko, żeby nie wracać myślami do tamtego momentu. Chciała raz na zawsze zamknąć rozdział z Walterem. Postanowiła więc skierować myśli na inne tory. Pomyślała o Kim, której nie odwiedzała od czasu powrotu do domu. Rankiem spotkała się z Rileyem, gdyż razem z ojcem miał pojechać do Krainy Kamienia i poprosiła go o przekazanie listu napisanego do Ryana. Nastolatek obiecał przyjaciółce, że zrobi co w jego mocy, by jej list trafił do adresata. Jak dotąd nie miała okazji, by pomówić z Kim i opowiedzieć jej dokładnie o Ryanie, Kelly, Chelsea i Victorii. W noc powrotu do domu, kiedy spotkała przyjaciół i Waltera przy ognisku, opowiedziała im tylko o faktach, pomijając jednocześnie temat własnych uczuć i relacji, jakie nawiązała ze służącymi z kamiennego zamku. Postanowiła, że jeszcze dziś odwiedzi Kim i opowie jej o wszystkim. Chciała zapytać przyjaciółkę o to, co jest między nią a Rileyem. Odkąd wróciła, miała wrażenie, że ich relacja uległa jakiejś zmianie i że oboje zbliżyli się do siebie.
Po południu córka stolarza poszła do domu przyjaciółki. Kim wybiegła jej na spotkanie.
– Natalie! – Zawołała. – Nareszcie mnie odwiedziłaś. – Podbiegła do przyjaciółki i uściskała ją serdecznie. Dziewczyna odpowiedziała tym samym gestem.
– Przepraszam, że nie przyszłam wcześniej, ale odkąd wróciłam, chciałam spędzić trochę czasu z tatą. Bardzo przeżył moje zniknięcie. Chciałam, by mógł się nacieszyć moim powrotem i obecnością. –
– Rozumiem. Dobrze zrobiłaś. Twój tata poruszył całą wieś, gdy zniknęłaś. Mieliście prawo spędzić razem te dni. –
– Pamiętam, jak opowiadaliście mi o tym tamtej nocy przy ognisku. –
– Tak właśnie było. Może wejdziesz? – Spytała Kim, wskazując drzwi swojego domu.
– Jeśli nie masz nic przeciwko, wolałabym zostać na dworze. Pogoda jest piękna, a ja potrzebuję trochę przestrzeni, świeżego powietrza i widoku tej pięknej zieleni. –
– Nie ma problemu. Chodź do ogródka. – Przyjaciółka poprowadziła Natalie na tył domu. Usiadły w altance, która była ulubionym miejscem Kim. Obie milczały przez moment, a potem dziewczyna spytała: – Widujesz się z Walterem? –
– Dlaczego pytasz mnie o Waltera? – Zdziwiła się nastolatka.
– To on wpadł na pomysł, by szukać cię poza terenem wsi i jej okolicami. Stwierdził, że możesz być wszędzie, nawet w Krainie Kamienia i tam właśnie postanowiliśmy się udać. Mówił, że bardzo zależy mu, by cię odnaleźć. Ciągle pytał o ciebie, jakby chciał dowiedzieć się o tobie czegoś więcej, ale oboje z Rileyem uznaliśmy, że będzie lepiej, jeśli zada te pytania tobie, nie nam. Pytał o to, dlaczego mieszkasz tylko z ojcem i co stało się z twoją matką, o to, czy masz rodzeństwo, czy spotykasz się z kimś, o to, jakim dzieckiem byłaś, wychwalał twoją urodę. Były momenty, kiedy w ogóle się nie odzywał. Wyglądało to tak, jakby myślał o czymś intensywnie. A potem zaczynał trajkotać, a wtedy rozmawiał tylko na twój temat. Opowiadał o tym, jak byłoby cudownie, gdybyś została jego dziewczyną. –
– Co takiego? – Brwi Natalie uniosły się w zdziwieniu. – Słuchaj Kim, ja nigdy nie myślałam o Walterze w taki sposób, w jaki on myślał o mnie. Nigdy nie chciałam z nim być. Odkąd go poznałam, traktowałam go jak kolegę i od tamtej pory nic się nie zmieniło, a przynajmniej nie dla mnie. Tyle że on myślał inaczej. Zaraz po moim powrocie do domu zaczął mnie odwiedzać i rozmawiać ze mną, a ja od początku byłam dla niego miła, żeby nie poczuł się źle. Jednakże on inaczej zinterpretował moją uprzejmość. W czasie naszej ostatniej rozmowy oznajmił mi, że się we mnie zakochał, rozumiesz? Spytał, czy będziemy parą i mówił, że tego właśnie pragnie. –
– Naprawdę? I co mu powiedziałaś? Zgodziłaś się? – Pytała Kim z ciekawością w oczach.
– Nie. Odmówiłam mu. Powiedziałam mu, że nie mogę z nim być. –
– Ale dlaczego? –
– Bo mam już kogoś. Teraz istnieje dla mnie tylko on. –
– Zakochałaś się! – Zawołała Kim.
– Ciszej, jeszcze ktoś cię usłyszy. – Natalie spojrzała ze strachem na przyjaciółkę.
– Spokojnie, tutaj nikogo nie ma, a sąsiadów mam po drugiej stronie domu. Kim on jest? Jak się poznaliście? Czy on też się w tobie zakochał? Jaki jest? –
– Ma na imię Ryan, mieszka i pracuje w zamku w Krainie Kamienia jako służący. Nigdy w życiu nie spotkałam kogoś takiego jak on. Jest szczery i uczciwy, kulturalny i opanowany, pracowity, potrafi żartować, ma cudowny uśmiech, jest silny, świetnie włada mieczem i innymi narzędziami, po prostu jest niesamowity. Wspierał mnie, dużo rozmawialiśmy, gdyby nie on, nie wiem, jak przetrwałabym uwięzienie w kamiennym zamku. Bardzo pomagał mi zapoznać się z sytuacją, w której się znalazłam. Przez pierwszych kilka tygodni nie rozumiałam, co tam się właściwie dzieje. To on opowiedział mi historię Victorii. Dzięki niemu dowiedziałam się o uwięzionej służącej, a także o mocy zaczarowanego sztyletu. To on sprawił, że się nie poddałam i nie straciłam nadziei. –
– A jak to się stało, że uwolniłaś królewnę Victorię i tych dwoje służących od mocy sztyletu? Pamiętam, jak przy ognisku mówiłaś, że to zrobiłaś, ale nie wyjaśniłaś dokładnie, jak do tego doszło. –
– Pamiętasz, jak opowiadałam wam o walce z Victorią? –
– Tak. Powiedziałaś, że pokonałaś ją w szermierce. Jak ci się to udało? –
– W trakcie walki pomyślałam o tym, że chciałabym uwolnić Victorię i wszystkich mieszkańców zamku od mocy sztyletu. Kiedy tylko to zrobiłam, broszka mamy, którą w dniu urodzin dał mi tata, zaczęła świecić. Victoria upadła, a ja podeszłam do niej i dotknęłam jej ramienia broszką. To samo zrobiłam wcześniej z Ryanem i Kelly. –
– I to naprawdę zadziałało? –
– Tak. Tego samego dnia Victoria oddała mi sztylet, żebym go zakopała, a ja poprosiłam ją, by uwolniła Chelsea. –
– To ta uwięziona służąca, przyjaciółka królewny Lisy, tak? –
– Zgadza się. Victoria dotrzymała słowa. Później rozmawiałam z Ryanem. Od tamtej pory poczułam, że coś się między nami dzieje, że nasza przyjaźń przeradza się w coś więcej. Spotykałam się też z Chelsea i Kelly, ale unikałam Victorii, bo i ona mnie ignorowała. Wreszcie zaprosiła mnie do swojej komnaty i opowiedziała historię z jej punktu widzenia. Chciała też dowiedzieć się o mnie czegoś więcej. Nie wyjaśniałam jej wszystkiego. Tego samego wieczoru pożegnałam się z Ryanem, Kelly i Chelsea i opuściłam zamek. I wtedy właśnie się spotkaliśmy. –
– A czy ty i Ryan… no wiesz… całowaliście się? – Spytała Kim z wahaniem.
– Tak, ale zaledwie dwa razy. –
– Trzymaliście się za ręce? –
– Tak. –
– Przytulaliście się? –
– Oczywiście. A jak jest z tobą i Rileyem? Spotykacie się?? Jesteście parą? – Zapytała Natalie, spoglądając na przyjaciółkę z uśmiechem.
– Wiesz… Riley i ja… Twoje porwanie i nasza podróż do Krainy Kamienia spowodowały, że nasza relacja uległa pewnej zmianie… sama nie wiem, jak to nazwać… nasza przyjaźń stała się głębsza, ale nie jesteśmy parą. Teraz widujemy się prawie codziennie. Odnoszę wrażenie, że znamy się lepiej niż kiedyś. –
– Chciałabyś z nim być? –
– Tak, ale nie jestem pewna, czy i on tego chce. Nigdy nie powiedział mi tego wprost. –
– Spokojnie Kim. Dajcie sobie czas. Jeżeli ma coś z tego być, to będzie. Jeżeli nie, pozostaniecie przyjaciółmi. –
– Może i masz rację, chociaż ostatnio często łapię się na tym, że myślę o Rileyu. No wiesz, wyobrażam sobie, jakby to było, gdybyśmy byli parą. – Córka stolarza pokazała przyjaciółce uniesiony do góry kciuk. Kim uśmiechnęła się szeroko.
– Kim? –
– Tak Natalie? –
– Jest jeszcze coś, o czym chciałabym z tobą pomówić. – Dziewczyna spochmurniała. Przyjaciółka zerknęła na nią z niepokojem.
– Czy coś jest nie tak? –
– Victoria przysłała mi list. – Oświadczyła Natalie z niepewnością w głosie.
– List? –
– Tak. Zwierzyła się w nim ze swojej relacji z siostrą, z tego, że chciałaby pojednać się z nią i z Williamem i że rozmawiała z Chelsea. Pisała o swoich rozterkach miłosnych, że Brian, to znaczy służący Brian, jest nią zainteresowany, a ona zna go od małego i nie wie, co robić, bo tak właściwie nie ma pojęcia, co do niego czuje i czy może wejść w bliższą relację z nim, skoro jest królewską córką, a on prostym chłopakiem. Gdybym ja miała takie problemy, nigdy w życiu nie zaczęłabym nawet rozmawiać z Ryanem. –
– Natalie, nie mów tak. Może Victoria jest zbyt nieśmiała, żeby odezwać się do tego Briana. –
– Victoria? Nieśmiała? Gdybyś ją poznała, nie twierdziłabyś tak. Gdyby tylko chciała, już dawno by z nim była. –
– A może nie jest pewna, czy on czuje do niej to samo? –
– Nie wiem kim, nie obchodzi mnie to. Najpierw mnie porwała i więziła, a teraz chce się ze mną zaprzyjaźnić. Nie mam pojęcia, co mam o tym myśleć. Nie ufam jej. Zrobiłam to, co do mnie należało i nie mam pewności, czy chcę kontynuować tę znajomość. Najlepiej byłoby, gdybyśmy nigdy się nie poznały. –
– Rozumiem. Odpisałaś jej? –
– Tak. To był najkrótszy list, jaki kiedykolwiek wysłałam. –
– I co teraz zrobisz? –
– Chcę podtrzymać kontakt z Ryanem, Chelsea i Kelly. Poza tym, będę żyć tak jak wcześniej. Skupię się na teraźniejszości. –
– Mam nadzieję, że kiedyś będziesz szczęśliwa z Ryanem. –
– A ja mam nadzieję, że ułoży ci się z rileyem. – Obie uśmiechnęły się do siebie serdecznie.
Następnego dnia Riley przyniósł Natalie list od Ryana. Wyjaśnił jej, że wrócił z Krainy Kamienia późnym wieczorem i nie chciał już o tej porze zachodzić do niej. Natalie podziękowała mu z uśmiechem i pożegnali się. Poszła do pokoju i tam otworzyła Kopertę.
Natalie
Dziękuję za list. Sprawił mi ogromną radość. Cieszę się, że o mnie pamiętasz. Ja również myślę o Tobie. Nasze poznanie było najlepszą rzeczą, jaka mnie spotkała. Przeżyłem z Tobą najpiękniejsze chwile w całym moim życiu. Mam wielką nadzieję, że spotkamy się jeszcze nie raz. Dobrze, że opowiedziałaś swojemu tacie o wszystkich wydarzeniach i że porozmawiałaś szczerze z Walterem. Domyślam się, że Twoja decyzja mogła go zranić, jednak rozumiem, dlaczego go odrzuciłaś. Co do Victorii, nie jestem ani trochę zdziwiony, że napisała do Ciebie i że miała nadzieję, że zaprzyjaźnicie się. Jesteś niezwykłą osobą. Mimo to, popieram Twoje ostrożne zachowanie względem niej. Po tym, co spotkało Cię z jej strony, lepiej, byś zachowała czujność. Gdybym był na Twoim miejscu, też pewnie zachowywałbym dystans w kontaktach z nią. To, co spotkało Cię ze strony Victorii nie powinno się było wydarzyć. To bardzo ciekawe, że królewna Lisa i William udzielili pomocy Twoim przyjaciołom. Mam nadzieję, że opowiesz mi więcej, kiedy się spotkamy. Chciałbym, żebyś wiedziała, że jesteś dla mnie całym światem i nie chcę mieć nikogo innego u swojego boku. Bardzo zależy mi na Twoim szczęściu. Kocham Cię.
Twój Ryan
Natalie oderwała wzrok od zapisanych kartek i spojrzała w okno. Jej twarz rozświetlił delikatny uśmiech. Cieszyła się z listu Ryana. "On też mnie wspomina". Pomyślała. Do momentu poznania osiemnastoletniego służącego nie wierzyła, że przeżyje piękne chwile w swoim szesnastoletnim życiu. Miewała momenty, gdy bała się, że coś jest z nią nie tak, że nie będzie umiała się zakochać. Było to coś, z czego nigdy nikomu się nie zwierzała. A teraz pojawił się Ryan. Natalie czuła się tak, jakby jej życie rozjaśniła iskra, jakby wreszcie znalazła swoje miejsce. W jej sercu zapanował spokój. Miała nadzieję, że Ryan jest tym jedynym. Pragnęła jego szczęścia, by także być szczęśliwą. Teraz liczył się tylko on.

Kategorie
Opowiadania

K i S 11

Tego samego dnia, kiedy Victoria opuściła zamek, by odnaleźć siostrę i pogodzić się z nią, Ryan i Brian pracowali jak co dzień, pomagając w ogrodzie, naprawiając sprzęty i wszystko inne, co tego wymagało. Reperowali właśnie kilka obluzowanych uchwytów w jednej z szafek, kiedy Brian odezwał się do Ryana:
– Ryan, co z tobą? Odkąd Natalie opuściła zamek, wydajesz się nieobecny. Tęsknisz za nią? Co w ogóle jest między wami? –
– Skąd wiesz, że coś jest między mną a Natalie? Nigdy ci o tym nie mówiłem. – Powiedział Ryan, z zaskoczeniem spoglądając na towarzysza.
– No właśnie. Wydawało mi się, że się przyjaźnimy, a ty do tej pory nawet mi o niej nie pisnąłeś słówkiem. Wiem o was tylko tyle, co wszyscy, czyli prawie nic. Chyba nawet Kelly i Chelsea powiedziałeś więcej niż mnie. Widziałem, jak na ciebie patrzyła, przyglądając się naszej pracy. Widziałem radość w twoich oczach i szeroki uśmiech, kiedy pojawiała się w pobliżu. Po twoim przegranym pojedynku z królewną Victorią była naprawdę zaniepokojona i zdeterminowana, a podczas twojej walki wpatrywała się w ciebie jak w obraz. Słyszałem nawet o tym, że odwiedziła cię po pojedynku. Wieczorami znikałeś nie wiadomo gdzie. Kiedy tu jeszcze była, tylko raz widziałem cię wieczorem, gdy przycinaliśmy gałęzie kilku drzew przy północnym murze. –
– Spotykaliśmy się, bo trenowaliśmy szermierkę. Poza tym, chciała wiedzieć, co tu się właściwie dzieje. Pamiętaj, że nie była stąd, została porwana do naszego zamku. Musiała dowiedzieć się o wszystkim i zorientować się, w jaki sposób ma działać, żeby móc pomóc Victorii i nam. – Brian przyjrzał się uważniej Ryanowi.
– Czy coś przede mną ukrywasz, Ryan? Przecież wiesz, że możesz mi zaufać. Znamy się od dziecka. Nie bój się, nie będę się z ciebie śmiał. –
– Słyszałem, że drwiłeś z Natalie, kiedy szła walczyć z królewną. Opowiedziała mi o tym. A teraz mówisz, że nie będziesz się ze mnie śmiał. Czy jesteś wobec mnie szczery, czy udajesz? –
– Słuchaj, nie byłem wtedy sobą, podobnie jak większość służących, wszyscy dworzanie i ministrowie. Jeżeli zrobiłem Natalie przykrość, to przeproszę ją przy następnym spotkaniu. Nie miałem okazji, żeby to zrobić, bo w ogóle nie rozmawiałem z nią, kiedy tu jeszcze była. –
– Mam nadzieję. –
– Nie złość się na mnie, proszę. Przecież wiesz, że nie miałem wpływu na moje zachowanie. – Ryan oderwał wzrok od śrubek, które przykręcał i dopiero teraz spojrzał Brianowi w oczy. Zobaczył w nich żal i zrozumiał, że jego kompanowi jest naprawdę przykro.
– W porządku, rozumiem. – Odpowiedział spokojnie. – Przepraszam. – Dodał po chwili.
– Nic się nie stało. – Brian uśmiechnął się do niego ze zrozumieniem. – To co? Opowiesz mi o tobie i Natalie? – Spytał i mrugnął do przyjaciela.
– Nie wiem, od czego zacząć. –
– Najlepiej od początku. Czy to ona najpierw zwróciła na ciebie uwagę, czy ty na nią? Co robiłeś, żeby zainteresować ją swoją osobą? –
– Nic. Po prostu rozmawialiśmy. Natalie uwolniła mnie od czaru sztyletu. Potem zaczęliśmy spędzać czas razem. Rozmawialiśmy o sposobach uwolnienia Victorii i królestwa od złej magii. Natalie opowiedziała mi o sobie, a ja jej o sobie. Nie od razu była otwarta. Potrzebowała czasu, żeby mi zaufać. Dopiero po kilku dniach zdradziła mi swoje imię i kilka innych rzeczy. Na początku wydawało mi się, że tworzy dystans między nami, ale po uwolnieniu Victorii coś się zmieniło. Miałem wrażenie, że zaczęła bardziej okazywać mi swoje uczucia. A ja po prostu starałem się być sobą i pokazać jej, że mi na niej zależy. –
– Całowaliście się? –
– Zaledwie dwa razy. –
– Trzymaliście się za ręce? –
– Tak. –
– Przytuliłeś ją? –
– Kilka razy tak. A dlaczego cię to tak interesuje? –
– Bo nie wiem, jak mam się zachowywać przy Victorii. Nie wiem, czy mnie nie wyśmieje, kiedy powiem jej o moich uczuciach do niej. Od dawna mi się podobała, a ja nie wiedziałem, co robić. Widziałem, jaka była przybita, kiedy Natalie wyjechała. Ty mogłeś tego nie zauważyć, bo sam przeżywałeś rozstanie z nią. Ale przecież Victoria jest królewną, a ja zwykłym służącym. Zbyt dużo nas dzieli. Wątpię, że mam u niej jakieś szanse. Moi rodzice są biedni i dlatego wysłali mnie tutaj. Przesyłam im wszystko, co zarabiam, żeby im pomóc. A ona jest tak bogata, że moi rodzice za te wszystkie pieniądze i klejnoty mogliby kupić wielki dom dla nas, basen, złotą bryczkę z dwoma białymi końmi, wynająć woźnicę, kucharzy i służących, żeby dla nas pracowali i wyjechać w podróż dookoła świata. Ja nawet nie mam pieniędzy na biżuterię i buty dla mojej mamy i siostry. Nie mam nawet pieniędzy, żeby odkładać je na ewentualny ślub. Ty masz inną sytuację, bo twoja Natalie jest córką stolarza, a nie króla Colina. Ryan wyobraził to sobie i zaśmiał się głośno.
– Gdyby Natalie była królewską córką, nie zmieniłoby to moich uczuć do niej i dalej bym starał się zdobyć jej względy. –
– Wiesz, o co mi chodzi, prawda? – Zapytał Brian.
– Wiem, wiem. – Odparł Ryan łagodnie.
– Czy mógłbyś mi coś doradzić? Naprawdę nie wiem, jak mam zwrócić na siebie uwagę Victorii. – Poprosił Brian, sprawdzając jednocześnie, czy uchwyt, który właśnie przykręcił, został porządnie przymocowany.
– Po prostu podejdź do Victorii i normalnie zacznij z nią rozmawiać. Staraj się spędzać z nią czas, ale pamiętaj o tym, że musisz traktować ją z szacunkiem. Nie bądź za bardzo bezpośredni, żeby jej nie urazić. Jeżeli będzie coś do ciebie mówić, wysłuchaj jej i postaraj się ją zrozumieć. Niech wie, że zawsze może na ciebie liczyć. Zaczekaj z okazywaniem jej uczuć gestami, postaraj się je wyważyć. Na początku to może być lekki dotyk, na inne gesty przyjdzie czas później, kiedy będziesz już wiedział, że ona czuje to samo do ciebie. –
– Ale przecież to królewna. Jak mam zacząć zwyczajną rozmowę? –
– Tak jak teraz rozmawiasz ze mną. Niech zobaczy, że czujesz się przy niej swobodnie. Wiesz, przyszło mi teraz do głowy, że może ona też nie wie, jak ma z tobą rozmawiać. Może też nie będzie wiedziała, jak się do ciebie odezwać i będzie równie zestresowana jak ty. Nie bądź za bardzo pewny siebie, bo królewna Victoria mogłaby to źle odczytać. –
– Rozumiem. Myślisz, że ona czuje do mnie to samo? –
– Myślę, że tak. I tak jak ty boi się powiedzieć ci o tym. –
Po południu, kiedy Ryan naprawiał jedną z ławek w ogrodzie, usłyszał, jak jeden ze strażników pyta:
– Kim jesteś młodzieńcze i czego chcesz? –
– Mam list dla jednego ze służących z zamku w Krainie Kamienia. – Odpowiedział jakiś człowiek zza bramy. Ryan podszedł bliżej ogrodzenia i spojrzał na przybysza. Był to młody chłopak, mniej więcej w jego wieku.
– Do kogo ma trafić ten list? –
– Do służącego Ryana, który mieszka i pracuje w tym zamku. –
– Jak się nazywasz nieznajomy? –
– Jestem Riley z Krainy Stali. Przyjaźnię się z Natalie, która jest córką stolarza i mieszka w Krainie Stali. Czy mogliby mi państwo powiedzieć, gdzie znajdę Ryana? Chciałbym osobiście przekazać mu list. – Ryan podszedł do muru tak, że stanął dokładnie pod strażnikami i naprzeciw chłopaka.
– To ja jestem Ryan. – Powiedział. Nastolatek uśmiechnął się do niego.
– Cześć. Ja jestem Riley. Przyniosłem ci list od Natalie. Wiem o was, bo jej ojciec mi powiedział. Oboje wiedzieli, że ja i mój tata musimy odwiedzić Krainę Kamienia i poprosili mnie, żebym dostarczył ci list. Po drodze pytaliśmy ludzi o zamek i dzięki temu cię znalazłem. – Przyjaciel Natalie wsunął list przez pręty bramy tak, by Ryan mógł łatwo go odebrać.
– Dziękuję. Jeśli dasz mi kilka minut, będziesz mógł zawieźć odpowiedź dla Natalie. Czy mógłbyś to zrobić? –
– Nie ma problemu. – Riley uśmiechnął się do Ryana.
Młody służący odszedł w głąb ogrodu i usiadł na jednej z ławek. Ze swego miejsca widział bramę, strażników i przyjaciela Natalie, a kilka metrów dalej mężczyznę na wozie i dwa konie przywiązane do dyszla. Spojrzał na kopertę. Nie było na niej żadnej pieczątki, ale wiedział od Rileya, kto wysłał mu list. Z szybko bijącym sercem otworzył ją i ze środka wyjął kartkę papieru.
Ryan
Piszę do Ciebie, żeby powiedzieć, że odkąd wróciłam do domu, czuję w sercu silną tęsknotę za Tobą. Odtwarzam w głowie każdą spędzoną razem chwilę. Opowiedziałam o Tobie mojemu tacie, a także o wszystkim, co przeżyłam w Krainie Kamienia. W drodze powrotnej spotkałam moich przyjaciół, którzy mnie szukali. Powiedzieli mi, że trafili do domu królewny Lisy i jej męża, a ci wyjaśnili, co się ze mną stało i wskazali im drogę do zamku. Gdy tylko pojawiłam się w domu, mój kolega Walter zaczął mnie odwiedzać. Na ostatnim z naszych spotkań powiedział mi, że jest we mnie zakochany, czego domyślałam się już od dawna, ale dodał, że chciałby spotykać się ze mną. Odpowiedziałam mu, że Nie mogę z nim być, bo już kogoś mam. Oczywiście miałam na myśli Ciebie, jednak nie powiedziałam o tym Walterowi. Wiem, że go zraniłam, ale nie mogłam dać mu nadziei. Oszukałabym wtedy i jego i Ciebie, a nie jestem taką osobą. Od tej pory w ogóle się nie widujemy. Spędzam dużo czasu z moimi przyjaciółmi. Wiesz, jest jeszcze coś, o czym chciałabym Ci napisać: Victoria przysłała mi list. Zaczęła mi się zwierzać ze swoich problemów i przemyśleń, jakbym była jej przyjaciółką, a ja nigdy jej tak nie postrzegałam. Kelly i Chelsea stały mi się bliższe niż ona. Pisała o tym, jak jej przykro, że nie pożegnałam się z nią, kiedy nawet przez myśl mi nie przeszło, żeby spotkać się z nią ostatni raz. Moja decyzja o powrocie była spontaniczna. Pisała, że widziała nas tamtej nocy, a ja nie miałam o tym pojęcia. Zwierzyła mi się ze swoich bliskich relacji z siostrą i z tego, że ukrywa swoje przeżycia przed wszystkimi, a także z tego, że przeprosiła Chelsea za to, jak ją potraktowała. Zaznaczyła też, że zamierza odnaleźć siostrę i pojednać się z nią i chciałaby porozmawiać z Williamem. Wspomniała nawet o tym, że ma wrażenie, że Brian coś do niej czuje, a ona nie wie, jak ma się zachowywać i że nie potrafi określić, jakie są jej uczucia względem niego, że bardzo chciałaby mieć jakąś bliską osobę przy boku. Zaczęła mi trochę opowiadać o Brianie. Naprawdę nie wiem, co mam jej odpisać, żeby jej nie urazić, a jednocześnie dać jej delikatnie do zrozumienia, że według mnie nie jest kandydatką na moją przyjaciółkę. Pisała do mnie w taki sposób, jakby myślała, że pomogę rozwiązać jej problemy. Po przeczytaniu jej listu miałam w głowie wiele pytań. Naprawdę nie rozumiem, dlaczego wybrała sobie mnie na swoją powierniczkę. I jeszcze pisała, że chciałaby być taka jak ja, że zastanawia się, co zrobiłabym na jej miejscu, jak postąpiłabym w jej sytuacji. Nigdy nie stawiałam się na jej miejscu i nigdy o tym nie myślałam. Jestem ciekawa, co powiedziałbyś o tym wszystkim. Jeśli chcesz, napisz mi o swoich przemyśleniach, o ile będziesz jakieś miał. Ryan, nawet nie wiesz, jak bardzo cieszę się, że Cię poznałam. Świadomość, że Cię mam, naprawdę wiele mi daje, szczególnie teraz, kiedy dzieli nas odległość. Chciałabym Ci tyle napisać, ale brakuje mi słów, więc napiszę po prostu, że całe moje serce należy już do Ciebie. Kocham Cię.
Twoja Natalie
Osiemnastolatek uśmiechnął się. Spodobało mu się brzmienie ostatnich słów listu. Nie spodziewał się, że Natalie napisze do niego. A jednak pamiętała o nim. Myślała o ich wspólnych chwilach przeżytych w Krainie Kamienia zupełnie jak on sam. W sercu czuł ciepło i ogromną radość. Nie był tak szczęśliwy od dnia, kiedy Natalie opuściła zamek. Zerwał się z ławki i mocno trzymając w dłoni kopertę z listem, popędził do zamku. Na korytarzu minął Kelly, która spytała, dokąd tak biegnie, ale nie miał czasu jej odpowiedzieć. Za zakrętem o mało nie zderzył się z Brianem. Ten zawołał coś za nim, jednak słowa przyjaciela zupełnie nie dotarły do Ryana. Zdziwił się, kiedy zatrzymał się przed swoim pokojem. Nie spodziewał się, że dotrze tu tak szybko. Błyskawicznie wpadł do środka, przeleciał przez pokój, złapał długopis i kilka kart papieru, usiadł przy stoliku i z zapałem zaczął pisać list. Słowa same spływały na kartki, a długopis wirował po papierze niczym zawodowy tancerz. Nie istniał czas, liczyły się tylko litery, słowa i zdania kreślone do dziewczyny, która zmieniła jego życie, która stała mu się tak bardzo bliska, dla której zrobiłby wszystko, by ją uszczęśliwić, która stała się całym jego światem. Dopiero gdy skończył, przypomniał sobie o czekającym przy bramie przyjacielu Natalie. Przestraszony, że ten już odjechał, znowu puścił się biegiem przez zamkowe korytarze i ogród. Na szczęście Riley nie zniknął. Ryan oddał mu list i dziękując za dostarczenie go do Krainy Stali i przekazanie adresatce, pożegnał się z nim, a chwilę później odprowadził wzrokiem oddalający się wóz. Miał nadzieję, że Natalie ucieszy jego odpowiedź.
Dwa dni później do zamku dotarli Lisa, William i Victoria. Chelsea od razu przywitała się serdecznie ze swoją przyjaciółką, której nie widziała od kilku miesięcy. Podobnie uczyniła Kelly, choć nie było Victorii jedynie przez dwa dni. Pozostali służący, dworzanie i ministrowie powitali Lisę i Williama jak parę królewską, a Victorię jak księżniczkę. Poprosili królewny o opowiedzenie im wszystkim o tym, co wydarzyło się w czasie ich nieobecności w zamku. Victoria opowiedziała o swojej wyprawie w kilku zwięzłych zdaniach, historia Lisy była dłuższa, ale wszyscy mieszkańcy zamku słuchali w milczeniu, z uwagą. Następnie Victoria z pomocą Kelly, Chelsea i innych służących zorganizowali uroczystą kolację z okazji powrotu Lisy i Williama do domu. Brian zajął miejsce obok nastolatki. Zamierzał skorzystać z rady przyjaciela i zaczął zwyczajną rozmowę z nią. Królewna, z początku zaskoczona, odpowiadała na pytania z wahaniem, nieco spięta, później jednak, wyczuwając swobodę u rozmówcy także się rozluźniła. Ryan uśmiechnął się, widząc przyjaciela konwersującego z szesnastolatką. Uczta trwała do późna. Victoria pomyślała, że już dawno w zamku nie było tak gwarno. Zdawało się, że nikt nie chce iść spać. Wreszcie Lisa dała znak, aby zakończyć przyjęcie. Była już zmęczona i wiedziała, że Victoria i William czują to samo, ponieważ wszyscy wstali bardzo wcześnie rano, by wyruszyć w drogę. Od następnego dnia starsza z sióstr rozpoczęła przygotowania do koronacji, która miała odbyć się za dwa tygodnie.
Kilka dni później Victoria otrzymała odpowiedź na list, który wysłała do Natalie. Wiadomość od córki stolarza była krótka.
Victorio
Dziękuję za list. Cieszę się, że chcesz pojednać się z siostrą. Mam nadzieję, że poukładasz relacje z nią, Williamem i Brianem. Dobrze się stało, że rozmawiałaś z Chelsea. Przepraszam, że nie pożegnałam się z Tobą. Nie przypuszczałam, że Ci na tym zależy. Nie martw się o mnie. Wróciłam do domu i miewam się dobrze. Spotykam się z przyjaciółmi, szykujemy kolejny koncert. Co prawda wcześniej pojawiła się jedna sprawa, którą musiałam rozwiązać, ale szybko się z nią uporałam. Jestem pewna, że Ty również poukładasz własne sprawy.
Pozdrawiam, Natalie

Kategorie
Opowiadania

K i S 10

Był wczesny ranek, kiedy Victoria wyjechała poza bramy zamku. Zostawiła go pod opieką ministrów, którym ufała najbardziej. Musiała wyjechać. Gdyby istniał inny sposób, by na odległość wykonać to, co zamierzała, nawet nie brała by go pod uwagę. Jej zadanie wymagało, by zrobiła to osobiście. Już wielokrotnie myślała o tym jak postąpić. W głowie układała różne scenariusze. Nie wiedziała jednak, jak potoczy się ten dzień. Tak bardzo pragnęła uzyskać przebaczenie. Ale… czy to będzie możliwe? Zachowała się bardzo źle, wręcz okrutnie. Czy można w ogóle wybaczyć coś takiego? Lecz wtedy nie była sobą. Nie panowała nad tym, co się z nią działo. Była jeszcze jedna rzecz, której Victoria się obawiała. Czy odnajdzie tę wieś i to miejsce? Pytała każdego mijanego człowieka o dom, w którym mieszkają William i Lisa. Jak dotąd nikt nie wiedział nic o takiej parze.
Zbliżało się południe, kiedy zobaczyła kilku chłopów pracujących w polu. Nie różnili się niczym od tych, których mijała wcześniej. Zatrzymała konia i patrzyła, jak zbierają kamienie z pola do worków i ładują je na spory wóz. Była za daleko, by usłyszeć, o czym rozmawiali. Zamierzała odjechać, ale coś ją powstrzymało. Zaczęła uważnie przyglądać się każdemu z pracujących mężczyzn. Miała wrażenie, że rozpoznaje jednego z nich. Nie miała pewności, bo stał tyłem do niej. Wyglądał na najmłodszego z całej grupy. "Czy mam przywidzenia, czy to naprawdę on?". Myślała. Nie wiedziała, co zrobić. Czy ma do niego podejść i ujawnić swoją obecność, czy nadal obserwować grupę z daleka i czekać na rozwój wydarzeń? A jeżeli on skończy pracę i wróci do domu? Wtedy już na zawsze straci możliwość rozmowy i spotkania z siostrą.
Nastolatka zdecydowała, że poczeka na moment, kiedy młody rolnik skończy pracę i pojedzie za nim. W tym czasie nazbierała wielki bukiet polnych kwiatów, zjadła prowiant, który wzięła ze sobą, po czym tak, jak w dzieciństwie zajęła się szukaniem okrągłych płaskich kamieni i budowaniem z nich piramidy. Przypomniała sobie wyjazdy z rodzicami na wakacje do letniej rezydencji, która znajdowała się w jednej z największych wsi nad rzeką Ilgerion. Zatęskniła za głosem matki, za silnymi rękami ojca, który sadzał ją na swoich kolanach. Zatęskniła za czasem, kiedy wszystko było takie proste. Zdała sobie sprawę, że będąc pod działaniem mocy sztyletu prawie wcale nie myślała o rodzicach. Czuła się okropnie, mając świadomość, jak bardzo ich zawiodła.
Słońce chyliło się ku zachodowi, gdy farmerzy załadowali ostatnie worki pełne kamieni na wóz. Ułożyli je tak, żeby zostało jeszcze trochę wolnej przestrzeni dla nich. Jeden z mężczyzn siedział tuż za końmi i kierował nimi. Żaden z nich nie miał pojęcia, że w ślad za wozem ruszył inny koń, a na nim siedziała nastoletnia królewna.
Nie miała czasu na obserwację tego, co mijała. Zresztą zdążyła zobaczyć sporo, zanim rolnicy skończyli pracę. Teraz podążała za nimi w bezpiecznej odległości tak, by żaden z farmerów jej nie dostrzegł. Słyszała odległy śmiech ludzi, ciche poskrzypywanie wozu, czuła zapach siana i polnych kwiatów. W tle grały świerszcze i odzywały się wieczorne ptaki. Po niebie płynęły pierzaste obłoki, a słońce traciło swój jasny blask.
Wóz toczył się polną drogą i stawał co jakiś czas. Chłopi schodzili na ziemię i odchodzili w stronę domów, zabierając ze sobą swoje worki i żegnając się z towarzyszami. Kiedy rolnik podobny do Williama zszedł z wozu, zarzucił na plecy jeden z trzech worków, a dwa pozostałe chwycił w obie ręce. Powoli ruszył w stronę niewielkiej chaty. Victoria zerkała na niego dyskretnie, jednocześnie rozglądając się uważnie wokoło. Wolno, utrzymując dystans jechała za nim. Zatrzymała konia dopiero przy ogrodzeniu. Zsiadła z wierzchowca i stanęła za rozłożystym drzewem tak, żeby nie było jej widać. Widziała jak Wiliam wchodzi przez furtkę na podwórko, kieruje się w stronę stodoły i znika w niej na chwilę. Kiedy wyszedł, nie miał już ze sobą worków. W tym momencie drzwi domu otworzyły się i stanęła w nich Lisa. Kiedy Victoria ją zobaczyła, poczuła strach, niepewność, poczucie winy i ogromny smutek. Młoda kobieta skierowała się do ogrodu. Przeszła pomiędzy kwiatami i grządkami z warzywami, schyliła się i podniosła coś z ziemi. Chwilę później Victoria straciła ją z oczu. Zobaczyła za to Williama idącego w stronę furtki.
– Lisa, idę po krowy! – zawołał.
– Dobrze! Idź! – Odkrzyknęła.
Kiedy William zniknął z jej pola widzenia, nastolatka powoli ruszyła w stronę furtki. Szła z wahaniem, obawiając się, że lisa może ją zobaczyć. Zerknęła na kobietę pielącą grządki w skupieniu. Pochylona nad pracą nie spostrzegła Victorii, która była przy bramie. Królewna zatrzymała się i wsunęła bukiet przez pręty ogrodzenia. Kwiaty spadły na trawę. Dziewczyna poczuła strach, silniejszy niż do tej pory. Zaczęła cofać się od bramy. Przerażała ją myśl o konfrontacji z siostrą, a jednocześnie bardzo pragnęła z nią porozmawiać, wyjaśnić swoje zachowanie, opowiedzieć historię najszczerzej jak umiała i naprawić krzywdę, jaką jej wyrządziła. I wtedy Lisa podniosła się z klęczek i rozejrzała niespokojnie, jak gdyby wyczuwała, że jest obserwowana. Wyraz jej twarzy zmienił się, kiedy ujrzała Victorię. Widać było, że się waha. Omiotła nastolatkę badawczym spojrzeniem, próbując odgadnąć jej zamiary. Dziewczyna popatrzyła Lisie prosto w oczy, starając się przekazać jednym spojrzeniem miłość, jaką do niej czuła, skruchę, poczucie winy, żal, zagubienie, tęsknotę, prośbę o wybaczenie. Chciała coś powiedzieć, wyjaśnić siostrze przyczyny zmiany swojego zachowania, przyznać się do tego, co zrobiła Natalie i Chelsea, opowiedzieć o wydarzeniach, które doprowadziły do uwolnienia jej od czaru sztyletu, ale nie była w stanie wydobyć z siebie głosu. Lisa wyczuła, że młoda królewna odnalazła ją, chcąc się pojednać. Podeszła do ogrodzenia i podniosła z ziemi bukiet. Bez słowa spojrzała na kwiaty, a potem na nastolatkę. Cisza przedłużała się. Żadna z nich nie potrafiła zdobyć się na odwagę, aby przemówić. Nagle Lisa odwróciła się w przeciwnym kierunku i spostrzegła Williama prowadzącego bydło. Wszedł na podwórze od drugiej strony i wprowadził zwierzęta do obory, aby je uwiązać. Kobieta zawahała się.
– Zaczekaj. – Odezwała się nastolatka, ale zrobiła to zbyt późno. Lisa już biegła po męża. Na krótką chwilę zniknęła w oborze, by pojawić się ponownie w towarzystwie Williama. Kiedy mężczyzna dostrzegł Victorię stojącą za bramą, jego mina zmieniła się ze spokojnej na rozgniewaną. W jego spojrzeniu widać było oburzenie i wściekłość. Do nastolatki doleciały słowa:
– Co ona tu robi! Jak śmiała przyjść po tym, co nam zrobiła! Potraktowała cię jak śmiecia i wyrzuciła z domu! Niech sobie mieszka w zamku, niech ma wygodne życie, klejnoty i jedwabie! Nam to nie potrzebne, poradzimy sobie bez nich. Jestem gotowy zrobić dla ciebie wszystko. Poszedłem za tobą do wsi. Pracuję jak rolnik, nie mówiąc nikomu o naszym pochodzeniu. Zgodziłem się na to, żebyś zajmowała się ogrodem i domem mimo tego, że powinnaś być prawowitą królową Krainy Kamienia. Jestem gotowy nawet na to, żeby mieszkać tu z tobą do końca naszych dni, ale jej nie zamierzam wpuścić do domu! –
– William, uspokój się, proszę. Czuję, że ona chce przeprosić. Po co innego miałaby tu przychodzić? Dała mi kwiaty. –
– To je wyrzuć i odpraw ją z kwitkiem. –
– Skarbie, nie mogę tak. To moja siostra. – Lisa przemówiła teraz błagalnym tonem. – Kocham cię jak nikogo na świecie, ale Victorię również kocham. To moja jedyna rodzina. Po tym jak… jak straciłyśmy rodziców… – Głos jej zadrżał, a w oczach pojawiły się łzy. Na moment spuściła głowę. – William, mam ciebie i ją, lecz ona… ma tylko mnie. Nie mogę jej zostawić. Tak, masz rację, skrzywdziła nas, jednak jestem gotowa jej wybaczyć. Mam przeczucie, że to nie jest jej wina, rozumiesz? – W spojrzeniu żony widoczna była miłość i determinacja. William zrozumiał, że jego ukochana zrobi wszystko, by pojednać się z siostrą.
– W porządku, możesz ją wpuścić. Zostawię was same. Ale gdyby okazało się, że przyszła tu po to, żeby cię skrzywdzić, to natychmiast mnie zawołaj. – Szlachcic spojrzał na żonę z miłością. Pocałował ją w usta i odwrócił się, chcąc wejść do obory. Obejrzawszy się za siebie, odezwał się jeszcze: – Jestem niedaleko, usłyszę cię. – Lisa skinęła głową w odpowiedzi, po czym ponownie podeszła do bramy, tym razem otwierając ją Victorii. Wprowadziła siostrę na podwórko i wskazała ławkę pod rozłożystym drzewem, tym samym, pod którym Victoria zostawiła swojego konia po drugiej stronie płotu. Siostry zajęły miejsca na jej obu końcach.
– William mnie nienawidzi, prawda? – Spytała nastolatka, nie patrząc Lisie w oczy.
– Owszem. Dziwisz się? – Ton Lisy był oschły. – Nie ufa ci. Zresztą ja też straciłam do ciebie zaufanie. Zmieniłaś się o 180 stopni. Wiesz, jak mnie bolało, że nie możemy się porozumieć? Podobnie jak ty cierpiałam po stracie rodziców, a ty dokładałaś mi jeszcze problemów. Twoje zachowanie względem mnie było okropne. I jeszcze ten twój wyjazd nie wiadomo gdzie. Powiesz mi wreszcie, dokąd wtedy pojechałaś? –
– Jeżeli masz coś jeszcze do powiedzenia, to radzę ci zrobić to teraz, bo moja historia będzie dość długa. – Uprzedziła nastolatka spokojnym tonem.
– Mam skończyć, tak? Więc skończę. Twoje zachowanie względem mnie było okrutne. Ja próbowałam rozmawiać z tobą, chciałam cię wspierać, a ty warczałaś na mnie jak wściekły wilk. Nie wiedziałam, jak mam dotrzeć do ciebie. Chciałam ci pomóc, a ty mnie odtrącałaś. Na moją prośbę służący i dworzanie interesowali się twoim samopoczuciem. Sami z siebie również chcieli ci pomóc. Wiesz, ile wsparcia w tamtym czasie dostałam od Chelsea? A ty nawet z Kelly nie chciałaś rozmawiać. A to, jak mnie potraktowałaś w dniu koronacji… i po niej… to, jak postąpiłaś z Williamem… Nikt nigdy w całym moim życiu nie skrzywdził mnie tak bardzo jak ty. – Lisa odetchnęła głęboko. Wreszcie mogła wyrzucić z siebie wszystkie emocje, jakie do tej pory skrywała przed światem. Wreszcie mogła porozmawiać z siostrą o rzeczach, które powiedziała jedynie Williamowi.
– Lisa, bardzo cię przepraszam. To naprawdę. nie była moja wina. – Odezwała się Victoria po długiej chwili milczenia. Nie patrzyła na siostrę. – Czy pamiętasz dzień śmierci naszych rodziców? Pamiętasz mój wypadek? –
– Tak, ale… dlaczego o tym wspominasz? – Lisa poczuła lodowaty dreszcz przebiegający po jej plecach.
– Bo… ten mój wypadek… ta rana… nie wzięła się z nikąd. Czy pamiętasz, co usiłowałam ci przekazać, kiedy mnie znalazłaś? Pamiętasz, o czym wtedy mówiłam? – Pytała nastolatka, a w jej głosie było słychać napięcie i strach. Młoda kobieta zamyśliła się na chwilę.
– Mówiłaś coś o jakimś sztylecie… że go widzisz. Ja go nie widziałam, nie wiedziałam, o co ci chodzi. Byłam przekonana, że masz przywidzenia. –
– To nie były przywidzenia. – Odpowiedziała młoda królewna poważnym głosem. – Ten sztylet był prawdziwy. Miałam go w ręce. Widziałam go. Zresztą… nie byłam jedyna. Natalie też go widziała. –
– Czyli to prawda, tak? Porwałaś tę dziewczynę i więziłaś ją w zamku? – Przeszywające spojrzenie dwudziestojednolatki przygwoździło szesnastolatkę do ławki. Dziewczyna skinęła głową w milczeniu. – Jak mogłaś zrobić coś takiego? Czułam, że to mogłaś być ty. Byli u mnie jej przyjaciele, wiesz? Szukali jej. Opowiedzieli o tym, jak Natalie zniknęła. Odkąd zaczęłam żyć na wygnaniu, dużo myślałam o tobie, o twoim zachowaniu. Czułam, że to, co zrobiłaś mnie i Williamowi to nie koniec. Z początku nie byłam w stanie poukładać wszystkiego w głowie. Było we mnie wiele skrajnych emocji i nie wiedziałam, dlaczego spotkało mnie coś takiego. Zastanawiałam się, co zrobiłam nie tak. Czym ci się naraziłam, że wyrzuciłaś mnie ze swojego życia? Mnie i osobę, na której bardzo mi zależało. Wreszcie, kiedy minęły pierwsze dni na wygnaniu, próbowałam ułożyć sobie wszystko w głowie i zrozumieć, co właściwie się wydarzyło. William musiał zadbać o znalezienie domu i zorganizować nam w nim miejsce, bo ja nie byłam w stanie tego zrobić. W głowie miałam taki mętlik, że nie mogłam skupić się na niczym. Do tego odczuwałam stratę mamy i taty. Musiało minąć kilka dni, zanim byłam gotowa, żeby zacząć funkcjonować. Zaczęliśmy żyć jak para prostych ludzi. Zaręczyliśmy się, wzięliśmy cichy ślub. Umówiliśmy się, że żadnemu z sąsiadów nie wyjawimy naszego prawdziwego pochodzenia. Nie chcieliśmy wracać do przeszłości. Pewnego wieczoru na progu naszego domu pojawili się młodzi ludzie, szukający przyjaciółki. William bał się, że mogą nas skrzywdzić, ale ja czułam, że są w porządku. Ugościliśmy ich i pozwoliliśmy im przenocować. Opowiedzieli nam o zaginięciu swojej koleżanki. Historia jej zniknięcia tak bardzo przypominała mi twój wypadek, że z początku pomyślałam, że to Hans, o którym wspominał mi wuj. Byłam u niego dokładnie wtedy, kiedy wyjechałaś. Jednak chwilę później doszłam do tego, nad czym zastanawiałam się od momentu wygnania. Znalazłam odpowiedź na pytanie: Czy byłabyś w stanie z zemsty zrobić komuś krzywdę? Wtedy zrozumiałam, że tak i wiedziałam już, że to byłaś ty. Natychmiast podzieliłam się swoimi przemyśleniami z Williamem i naszymi gośćmi. Opowiedziałam przybyszom twoją historię. Wspólnie doszliśmy do wniosku, że wiele elementów zgadza się z historią porwania Natalie. Następnego dnia daliśmy naszym gościom prowiant, wskazaliśmy im drogę do zamku i pożegnaliśmy ich. Potem oboje długo rozmawialiśmy. – Kiedy lisa skończyła mówić, odetchnęła głęboko. Już dawno nie czuła takiej ulgi jak w momencie, kiedy powiedziała Victorii to, co tkwiło w niej od miesięcy. – Czy mogłabyś wyjaśnić mi, dlaczego porwałaś tę dziewczynę i dlaczego się zmieniłaś? –
Victoria milczała przez chwilę, a potem zaczęła opowiadać Lisie całą historię z jej punktu widzenia. Powiedziała jej o tym, co czuła, o tym, że nie panowała nad tym, co się z nią działo, wyjawiła, że po jej wygnaniu uwięziła Chelsea. Ze szczegółami opisała jej wyjazd do prawie niezamieszkałej wsi, a potem wyjazd na ziemię z Peterem i Karen i powrót przez Krainę Stali, przypadkowe znalezienie domu Natalie, obserwację jej przyjęcia urodzinowego, moment porwania córki stolarza i wreszcie wszystko, co wydarzyło się w zamku w czasie obecności w nim rówieśniczki ze zwyczajnej rodziny. W miarę, jak Victoria rozwijała swoją opowieść, wyraz twarzy Lisy zmienił się ze skupionego na zdziwiony. Jej brwi uniosły się w wyrazie niedowierzania. Nastolatka zakończyła opowieścią o tym, że Natalie odeszła z zamku bez pożegnania z nią, że napisała list do niej i że nie ma pojęcia, co ma teraz robić, gdyż miała nadzieję, że ona i Natalie zaprzyjaźnią się, a tymczasem nie otrzymała jeszcze odpowiedzi na list, który do niej wysłała. Przyznała się siostrze nawet do tego, że wydaje jej się, że dla Briana jest kimś więcej i nie ma pojęcia, jak postępować w tej sytuacji.
– No proszę. To znacznie ciekawsza historia niż moja. – Skwitowała Lisa, kiedy Victoria skończyła mówić. Pogrążone w rozmowie nie zauważyły, że zapadła noc. Dopiero kiedy stanął przy nich William i powiedział im, która godzina, wróciły do rzeczywistości. Podniosły się z ławki i weszły do domu za mężem Lisy. Victoria jeszcze raz opowiedziała swoją historię Williamowi i przeprosiła go za swoje zachowanie. William zrozumiał i przyjął przeprosiny. Kiedy szykowali się do snu, Victoria poprosiła Lisę, by nazajutrz wróciła z nią i Williamem do domu i zasiadła na tronie jako prawowita królowa.
Następnego dnia Lisa i William z pomocą Victorii zebrali cały dobytek pary. W międzyczasie szlachcic szukał kogoś, kto mógłby odkupić od niego bydło i świnię. Dopiero wieczorem znalazł się kupiec. Kiedy szlachcic przebywał poza domem, siostry wysprzątały go do czysta. Wieczorem wszyscy troje zjedli wspólny posiłek i zmęczeni zasnęli. O brzasku wyruszyli do kamiennego zamku.

Kategorie
Opowiadania

Moja wizja.

W nieznanym kraju, w spokojnym lesie, na pięknej polanie leżało ciche jezioro. Woda w nim była chłodna i krystalicznie czysta. Za dnia blask słońca padał na jego taflę, w nocy liczne gwiazdy przeglądały się w nim jak w lustrze. Jasny księżyc oblewał je swoim światłem. Dookoła polany rosły gęste drzewa. Przy samym jeziorze kilka krzewów zapuściło swoje korzenie i wznosiło się ku niebu. Cała polana porośnięta była niezliczonymi, różnobarwnymi kwiatami. Królowała tu cisza. Nawet ptaki nie śpiewały. Tylko delikatny wiatr łagodnie poruszał gałęziami drzew. Ich szum był jak cicha muzyka. Trawa była tu soczyście zielona i miękka, a niebo przejrzyste.

Kategorie
Opowiadania

K i S 9

W południowej części królestwa Krainy Stali i Krainy Kamienia leżały góry Ilgerion. Pod nimi znajdowało się gorące źródło o tej samej nazwie. Tam brała początek rzeka, dzieląca swoim korytem obie krainy i wyznaczająca ich granicę. Rzeka tak jak góry i źródło, z którego wypływała również nazywała się Ilgerion. Góry wznosiły się wysoko nad ziemią, ale ich szczyty nie sięgały chmur. To właśnie tutaj, w dwóch górskich wioskach po obu stronach rzeki mieszkały dwie spokrewnione ze sobą rodziny. Niedaleko ich domów znajdował się jeden z mostów łączących oba jej brzegi.
Jared i jego żona Jennifer mieszkali w Krainie Kamienia, a Jasper i jego żona Carmen osiedlili się w Krainie Stali. Obie pary miały po troje dzieci: dwóch synów i córkę. Najstarszym z dzieci Jareda i Jennifer była córka Jamie, drugim z kolei był syn Jesse, a najmłodszy był syn Aiden. Z kolei u Jaspera i Carmen najstarszy był syn Logan, potem córka Leslie i wreszcie syn Kyle.
Obie rodziny, mimo że były oddzielone rwącym potokiem, przez lata zżyły się ze sobą i odwiedzały się prawie codziennie. Jared i Carmen byli rodzeństwem. Taki sam stopień pokrewieństwa istniał między Jennifer a Jasperem. Ich dzieci również były blisko związane ze sobą, ponieważ dorastały razem i nie dzielił ich więcej niż rok. Ale łączyło ich coś jeszcze – od dawien dawna ich przodkowie byli Strażnikami Źródła. W okolicy wierzono, że Źródło Ilgerion posiada niezwykłe właściwości. Woda ze źródła od zawsze miała uzdrawiającą moc, a jej zapach można było porównać do cytryny. Co ciekawe, woda traciła tę niezwykłą woń, kiedy zmieniała się w rzekę. Okolice źródła posiadały jeszcze jedną szczególną cechę – pomimo bliskości gór, a w górach jak to w górach pogoda gwałtownie się zmienia, tutaj klimat był nadzwyczaj łagodny. Lata nigdy nie były upalne, a zima właściwie nie istniała.
Tego dnia Leslie obudził śpiew ptaka. Musiał mieć gniazdo na drzewie niedaleko jej pokoju. Szesnastolatka wstała i nie podchodząc do okna wyjrzała przez nie na zewnątrz. Nie zauważyła ptaka. Prawdopodobnie skrył się wśród gałęzi. Dziewczyna czuła, że to będzie dzień, na który czekała od dawna. Rodzice, jeszcze gdy ich pociechy były kilkuletnimi dziećmi, zapowiedzieli im, że pewnego dnia przekażą im opiekę nad źródłem Ilgerion. Leslie wyczuwała podświadomie, że ten dzień właśnie nastąpił.
Niczym strzała wypadła ze swojego pokoju. Nawet nie zajrzała do kuchni, tylko od razu wybiegła z domu.
– Leslie! A śniadanie? – Dobiegł ją z otwartego okna głos matki.
– Zaraz wrócę i zjem wszystko razem z talerzem! – Odkrzyknęła. Rzuciła jeszcze błagalne spojrzenie mamie i puściła się pędem w kierunku mostu.
Już z daleka zobaczyła Jessego. Chłopak tak jak ona biegł w tę samą stronę. Oboje spotkali się na moście i obojgu oczy błyszczały z podekscytowania.
– Dzisiaj jest ten dzień! – Wypalił bez żadnego wstępu i powitania. Nie miał na to czasu.
– Wiem. – Odpowiedziała z szerokim uśmiechem.
– Ciągle zastanawiam się, jak będzie wyglądała cała ceremonia. Czy myślisz, że opieka nad źródłem Ilgerion jest bardzo trudna? – Spytał Jesse.
– Tata powiedział mi tydzień temu, że trzeba dobrze rozeznać się w zamiarach ludzi, którzy tu przychodzą, by nie oddać wody w niewłaściwe ręce. –
– Ale skąd będziemy wiedzieli, że ludzie, którzy się tu pojawią będą mieć dobre zamiary i nie wykorzystają wody ze źródła w złym celu? –
– Tego jeszcze nie wiem, ale mam nadzieję, że dzisiaj zostanie nam udzielona odpowiedź na to pytanie. – Odrzekła z powagą Leslie.
– Jesteś bardzo mądra, wiesz? – Stwierdził chłopak, z uznaniem spoglądając na siostrę cioteczną.
– Jamie jest mądrzejsza ode mnie. – Leslie wbiła wzrok w ziemię.
– Uważam, że to ty powinnaś zostać naszym przywódcą. – Dziewczyna podniosła wzrok zaskoczona. Na twarzy i w oczach ciotecznego brata malowała się szczerość.
– Jamie jest najstarsza, to ona najlepiej nadaje się do tego zadania. – Oznajmiła z przekonaniem w głosie.
– Jamie? – Brwi Jessego uniosły się w zdziwieniu. – Ona nie umie usiedzieć w jednym miejscu. Jest roztrzepana, gadatliwa i roznosi ją energia. Moim zdaniem przywódca powinien być spokojny, odpowiedzialny, rozważny, powinien podejmować przemyślane decyzje. Jamie jest ciągle zajęta. Wątpię, że będzie potrafiła dobrze strzec źródła. Nie będzie miała na to czasu. Nie zdziwiłbym się, gdyby za kilka miesięcy wyprowadziła się z domu. –
– Ja nie mogłabym wynieść się stąd. Przecież będziemy Strażnikami Źródła. To nasze zadanie. Nie możemy go nie podjąć. Powierzono nam je i powinniśmy się z niego wywiązywać, a w przyszłości przekazać je naszym dzieciom. –
– A może Jamie chce znaleźć męża i wrócić do domu razem z nim? Przecież żadne z nas nie znajdzie drugiej połówki, jeżeli będzie tkwić tutaj. Nasze dzieci powinny przejąć opiekę nad źródłem, gdy osiągną odpowiedni wiek. Tak zawsze powtarzali nam rodzice. –
– Wiem. Też to słyszałam. –
– A co, jeżeli Logan, Aiden i Kyle nie będą chcieli podjąć się zadania czuwania nad Źródłem Ilgerion? – Jessego ogarnęły wątpliwości. – Co wtedy zrobimy? –
– Wtedy oboje przejmiemy nad nim opiekę. – Leslie po raz kolejny wykazała się powagą i mądrością.
– Jestem pewien, że okażesz się świetnym przywódcą Leslie. – Powiedział Jesse z mocą. Dziewczyna znów odwróciła wzrok. Czuła, że nie ona powinna dowodzić Strażnikami Źródła.
Kiedy Leslie wróciła do domu, zobaczyła w ogrodzie Kylea pielącego grządki warzywne.
– Gdzie byłaś? – Spytał brat, gdy ją dostrzegł.
– Byłam na moście z Jessem. – Wyjaśniła nastolatka.
– Mama martwi się, że nic nie zjadłaś. –
– Wiem. –
– Dlaczego spotkałaś się akurat z Jessem? –
– Tylko on był na moście. –
– i nie było z nim Jamie i Aidena? –
– Nie. –
– Dlaczego wcześniej nie porozmawiałaś z nami tylko z nim? –
– Nie byłam pewna, czy już wstaliście, a musiałam z kimś porozmawiać. –
– A o czym rozmawialiście? –
– Opowiem Ci jak zjem. – Odpowiedziała i ruszyła w stronę domu. W drzwiach odwróciła się do brata. – Opowiem wam obu. – Dodała i zniknęła w środku.
Po południu, kiedy Jasper i Logan wrócili z pola, na którym pracowali od świtu, Leslie podeszła do ojca i opowiedziała mu o swoich obawach i o rozmowie z Jessem. Przy tej rozmowie byli też jej bracia, którzy poradzili jej, żeby się aż tak tym nie przejmowała.
– Co ma być, to będzie. – Stwierdził Logan.
– A nad wyborem przywódcy musimy zastanowić się wspólnie. – Dodał Kyle.
Nadszedł wieczór. Leslie i jej rodzina zjedli kolację. Jej ojciec i starszy brat tego dnia wyjątkowo nie wrócili do pracy w polu. Potem rodzice wraz z rodzeństwem przygotowali się do wyjścia.
– To dla was. – Powiedziała Carmen, wręczając rodzeństwu niebieskie lampiony o białym świetle. – Zapalcie je i wyruszamy. –
Cała piątka wyszła z domu. Na dworze było prawie ciemno. Na zachodzie ostatnie, coraz słabsze promienie słoneczne znaczyły smugi na niebie. Troje nastolatków oświetlało drogę lampionami i podążało w kierunku źródła. Carmen i Jasper szli kilka kroków za nimi. Szum potoku wskazywał im drogę. Chwilę później dotarli do mostu. Po drugiej stronie zobaczyli Jareda i Jennifer, a także ich dzieci, a dwójka z nich również niosła lampiony. Tylko nie Jamie. Rodzina Jessego przeszła przez most i dołączyła do krewnych z Krainy Stali. Cała dziesiątka skierowała się na południe w stronę źródła i gór.
– Jamie, – Odezwał się Logan. – dlaczego nie masz swojego lampionu? –
– Dowiesz się na miejscu. – Odpowiedziała osiemnastolatka.
Po piętnastu minutach wszyscy dotarli do groty, z której wypływało źródło. Stanęli przed nią i wtedy Jasper odezwał się:
– Zanim rozpoczniemy ceremonię przekazania kolejnemu pokoleniu opieki nad źródłem Ilgerion, Jamie chciałaby coś oficjalnie ogłosić. – Po tych słowach Jamie wystąpiła na przód.
– Zdaję sobie sprawę, że opieka nad źródłem Ilgerion to bardzo odpowiedzialne, a jednocześnie ważne zadanie. Przypuszczam, że moja decyzja nie zostanie przyjęta z entuzjazmem. Tak jak i wy, słyszałam o tym, że opieka nad tym miejscem była przekazywana z pokolenia na pokolenie przez wiele lat. Jednak ja postanowiłam, że rezygnuję z zostania strażniczką źródła. Nie chcę też wami dowodzić. Jeszcze nie wiem, jak potoczy się mój los, nie mam też żadnych planów. Ale jestem w stu procentach pewna, że nie chcę zamieszkać tu na stałe i tkwić przy źródle. – Po tych słowach wśród zebranych rozszedł się szmer. Jeszcze nigdy nie zdarzyło się, żeby któryś z przyszłych strażników zrezygnował.
– Jamie, czy jesteś pewna swojej decyzji? – Spytał Logan. Nie mógł uwierzyć w to, co się działo.
– Tak, jestem pewna. – Odpowiedziała dziewczyna.
– Więc kto nas poprowadzi, jeśli nie ty? – Spytał Aiden.
– Wybierzcie przywódcę. Ja się tego nie podejmę. –
– Ale Jamie, jesteś najstarsza i najmądrzejsza z nas. Dlaczego nie chcesz chociaż spróbować? – Odezwała się milcząca do tej pory Leslie.
– Gdybym złożyła przysięgę, już nie mogłabym się wycofać. – To była prawda i przyszli strażnicy wiedzieli o tym. Po złożeniu przysięgi nie można było zrezygnować.
– Więc będzie nas pięcioro, a nie sześcioro. – Stwierdził Kyle.
Chwilę później Carmen wyjęła z przepastnej kieszeni kurtki małe pudełeczko, a z jego środka wyciągnęła sześć karteczek, po czym jedną z nich włożyła z powrotem do pudełka. Jared wyjął z rękawa kurtki pudełeczko z ołówkami i rozdał je nastolatkom.
– Teraz myślę, że możemy przystąpić do wyboru przywódcy strażników, a następnie do złożenia przez was przysięgi. – Oznajmił Jasper. – Na przygotowanych kartkach napiszecie imię osoby, którą wybieracie na przywódcę, po czym wasze głosy zostaną odczytane.
Carmen wręczyła piątce nastolatków kartki, Jared ołówki, a chwilę później Jennifer zebrała wszystkie głosy i odczytała je. Jeden głos został przyznany Loganowi, a pozostałe Leslie. Następnie rodzice odebrali przysięgę od dzieci i wręczyli im pierścienie strażników. Wokół panowała noc, kiedy obie rodziny wróciły do domu. Leslie miała silne przeczucie, że coś się niedługo wydarzy. Tylko co?

Kategorie
Opowiadania

K i S 8

Dzień Natalie rozpoczął się tak jak zwykle. Wszystko wróciło do normy sprzed dnia jej urodzin, w którym została porwana do Krainy Kamienia. Szesnastolatka opowiedziała ojcu o tym, co ją spotkało. Ojciec na początku przestraszył się, ale po wysłuchaniu całej historii oznajmił, że jest dumny z Natalie.
– Tato, ale powiedz, co mam zrobić? Walter naprawdę się we mnie zakochał. Sam widzisz, że od mojego powrotu często mnie odwiedza i chce się ze mną widywać, a ja nie wiem, czy tego chcę. Nie wiem, jak powiedzieć mu, że kocham kogoś innego. –
– A naprawdę tak jest? Zakochałaś się w kimś? –
– Tak tato. On mieszka w Krainie Kamienia. Opowiadałam ci o dwóch służących, z którymi się zaprzyjaźniłam. Tak w ogóle było ich troje. Zakochałam się w jednym ze służących z zamku królewskiego. Nie chcę być z Walterem. Jest dla mnie tylko kolegą. Kocham kogoś innego tato. –
– A czy on… ten służący… czy on też ciebie kocha? –
– Tak. Tato, co byś zrobił na moim miejscu? –
– Na twoim miejscu powiedziałbym Walterowi prawdę. Może wtedy coś się zmieni. –
– To nie będzie takie proste. – Westchnęła dziewczyna. Tyler spojrzał na nią ze spokojem.
– Czy ktoś, kto uratował królestwo Krainy Kamienia od złego czaru i walczył z dziewczyną z królewskiego rodu może bać się rozmowy ze zwyczajnym chłopakiem? – Spytał z uśmiechem. – Po prostu powiedz Walterowi to, co czujesz. –
– Wiem. Ale nie mam pojęcia, jak mu to powiedzieć. Dla niego ta sytuacja też nie jest łatwa. Nie można odkochać się na zawołanie. – Natalie próbowała postawić się w sytuacji Waltera. Była pewna, że nie chciałaby być teraz w jego skórze.
Pół godziny później Walter pojawił się u Natalie. Dziewczyna nie była zaskoczona jego wizytą. Chłopak prawie co dzień przychodził do niej. Próbował z nią rozmawiać, ale córka stolarza niewiele mówiła. Często zamyślała się i raczej nie patrzyła w jego stronę. Jednak tego dnia postanowił powiedzieć jej prawdę o swoich uczuciach. Siedzieli na ławce w ogrodzie przed jej domem.
– Natalie, proszę, spójrz na mnie. – Skierowała na niego wzrok. – Chciałbym powiedzieć ci coś bardzo ważnego. – Nawet nie drgnęła i nie odwróciła się, więc chłopak mówił dalej. – Chciałbym, żebyś wiedziała, że zakochałem się w tobie. Kiedy pierwszy raz cię zobaczyłem, miałem nadzieję na przyjaźń. Chciałem rozmawiać tylko z tobą. Później, gdy zaprosiłaś mnie na urodziny, miałem nadzieję, że uda nam się bliżej poznać. Ty zostałaś porwana, a ja… nie mogłem przestać o tobie myśleć. Pragnąłem cię odnaleźć. Zrozumiałem, że jesteś dla mnie bardzo ważna, Natalie. Myślałem, że straciłem cię na zawsze. A kiedy pojawiłaś się w tamtą noc przy naszym ognisku, tak bardzo się ucieszyłem. Wprawdzie trudno było mi uwierzyć, że to ty, ale byłem szczęśliwy jak nigdy. A teraz… chciałbym być tylko z tobą. Czy zgodzisz się być moją parą? – Spodziewała się takiego pytania, więc wzięła głęboki wdech i nie spuszczając z chłopaka wzroku odezwała się spokojnie:
– Walter, ja zawsze traktowałam cię jak kolegę. Rozmawiałam z tobą, bo nie chciałam, żebyś czuł się odrzucony przez ludzi. Byłeś nowy, nie nawiązywałeś znajomości z innymi, chciałam być miła. Dlatego zaprosiłam cię na urodziny. Nie zamierzałam robić wyjątków. Miałam nadzieję, że poczujesz się przyjęty przez społeczność wsi. W dzień moich urodzin gadaliśmy tylko o muzyce. Cieszę się, że ty też się nią interesujesz, ale… jeśli o mnie chodzi… nic więcej… nie byłoby dobrze, gdybyśmy zaczęli się spotykać. – Nie wytrzymała i odwróciła wzrok.
– Co to znaczy? Dlaczego twierdzisz, że nie byłoby dobrze, gdybyśmy zaczęli się spotykać? Zamierzałaś mi powiedzieć, że nic więcej z tego nie będzie? – Pytał, nerwowo wyłamując palce.
– Nie możemy się spotykać. Nie możemy zostać parą. To byłoby niezgodne z moimi uczuciami. – Powiedziała cicho.
– Co? Ale dlaczego? – Nic z tego nie zrozumiał. Ona spojrzała mu prosto w oczy i odpowiedziała:
– Jestem zakochana, ale nie w tobie. Kocham kogoś innego. To on stał się dla mnie ważny. Ty zawsze byłeś, jesteś i będziesz dla mnie kolegą. Nie potrafię ci dać nic więcej. Naprawdę nie umiem. –
– Czy on… też ciebie kocha? –Walter zadał to pytanie drżącym głosem.
– Tak. –
– Jesteś pewna, że tak jest? – Spytał cicho, przestraszony.
– Nie mam żadnych wątpliwości. – Odpowiedziała, a w jej oczach malował się spokój.
– Nie potrafię być dla ciebie zwykłym kolegą. Przepraszam. – Wyszeptał, unikając jej wzroku, poczym wstał i odszedł.
Natalie została na ławce. Czuła, że Walter nie spodziewał się takiego obrotu spraw. Ale co mogła poradzić, skoro jej serce należało już do kogoś innego? Przynajmniej była szczera z Walterem. Powiedziała mu to, co czuła. Nie dawała mu fałszywej nadziei. „Może kiedyś jakoś uda mu się po tym pozbierać? Może znajdzie kogoś, kto odwzajemni jego uczucie? To nie moja wina, że tego nie potrafię”. Nagle usłyszała tętent końskich kopyt i jakiś turkot. Podbiegła do bramy. „Może to rolnik jedzie drogą”. Pomyślała. Za bramą nie było widać nic. „Co jest u licha”? Wydawało jej się, że odgłos był głośniejszy, jakby zbliżał się do jej domu, a teraz… kompletna cisza. Wróciła do ławki. Nie patrzyła już w stronę bramy.
– Przepraszam, – Usłyszała głos dziecka. Spojrzała w jego stronę. Jakiś chłopiec stał przy ogrodzeniu. Podeszła ku niemu.
– Kim jesteś? Zgubiłeś się? – Nastolatka była przekonana, że nigdy wcześniej nie widziała tego chłopca. Co prawda w zamku w Krainie Kamienia były małe dzieci, które uczono służby, ale nigdy nie widziała żadnego z nich na oczy.
– Czy masz na imię Natalie? –
– Tak. –
– Przybyłem z polecenia królewny Victorii z królewskiego zamku w Krainie Kamienia. Poproszono mnie o doręczenie listu. – Wyjaśnił chłopak. – A oto i on. – Wyciągnął kopertę z kieszeni kurtki i wsunął ją w ogrodzenie. Dziewczyna odebrała list i grzecznie podziękowała. Chłopiec pożegnał się i odszedł.
Natalie spojrzała na kopertę. Papier był gładki, ale sztywny. Widniała na nim własnoręcznie zrobiona pieczątka. Córka stolarza domyśliła się, że nie jest to pieczęć królewska. „Niemożliwe, żeby Ryan napisał do mnie list. Wie, że wróciłam do domu i że jestem bezpieczna. Kto u licha napisał ten list”? Usiadła na ławce i otworzyła kopertę. Wyjęła z niej złożoną kartkę papieru zapisaną drobnym pismem.
Natalie
Piszę do Ciebie ten list, ponieważ chciałabym wyjaśnić kilka spraw. Po pierwsze, nie rozumiem, dlaczego opuściłaś Krainę stali tak szybko. Myślałam, że zostaniesz chociaż przez jeden dzień. Po drugie, chciałabym dowiedzieć się, dlaczego nie pożegnałaś się ze mną. Widziałam Cię przez okno tamtej nocy z Ryanem, Chelsea i Kelly. Myślałam, że skoro nasza ostatnia rozmowa była tak szczera, to jest szansa, żebyśmy zaprzyjaźniły się. Sądziłam, że mnie do pewnego stopnia polubiłaś. Wiem, że nie zachowywałam się w porządku wobec Ciebie, ale po tym, kiedy czar sztyletu przestał działać, na powrót stałam się sobą. Po trzecie, wydawało mi się, że zależy Ci na tym, żeby pomóc mi i wszystkim mieszkańcom królestwa. Zdaję sobie sprawę, że nie traktowałam ich dobrze, ale zamierzam wszystko naprawić. Po czwarte, chciałabym odnaleźć moją siostrę i pogodzić się z nią. Zamierzam wyjaśnić jej, co się ze mną stało i przeprosić za swoje zachowanie. Zawsze miałam z Lisą bardzo dobry kontakt, była mi najbliższą osobą. Rozumiała mnie, rozmawiała ze mną, była dla mnie dobra, a ja wszystko zniszczyłam. Bardzo żałuję tego, co jej zrobiłam. Po piąte, nie powiedziałam Ci, że w czasie, kiedy się unikałyśmy rozmawiałam z Chelsea i wyjaśniłyśmy sobie wszelkie nieporozumienia. Poprosiła mnie, żebym odnalazła Lisę i pozwoliła jej wrócić do zamku, żeby mogła zasiąść na tronie jako prawowita władczyni Krainy Kamienia. Po szóste, koniecznie muszę porozmawiać z Williamem. Chciałabym wyjaśnić mu wszystko. Musi mieć o mnie nienajlepsze zdanie po tym, co zrobiłam jemu i Lisie. Po siódme, wydaje mi się, że Brian jest mną zainteresowany, a ja nie wiem jak postąpić. Brian to służący, ja jestem królewną. Nie wiem, czy wejście w jakąkolwiek relację z nim ma rację bytu i czy taka relacja jest w stanie przetrwać. Bardzo chciałabym mieć bliską osobę, taką, która będzie ze mną zawsze i mnie nie opuści. Kogoś, z kim byłabym naprawdę szczęśliwa. Znam Briana od dziecka. Zawsze zachowywał się uczciwie wobec ludzi. Zawsze miał głowę na karku, był bystry i inteligentny, potrafił rozwiązywać sprawy, które wydawały się nie do rozwiązania. Zawsze wiedział, co zrobić w danym momencie, znajdował wyjście z wielu trudnych sytuacji. Jako dzieci spędzaliśmy ze sobą dużo czasu. Jest między nami tylko trzy lata różnicy. Ostatnio patrzy na mnie tak, jakby się o mnie martwił, a ja nie mam odwagi z nim porozmawiać. Po raz pierwszy w życiu nie wiem, jak odezwać się do niego. Jestem zagubiona. Nie wiem, co czuję, nie wiem, co mam myśleć, nie wiem jak się zachować. Kelly nie zadaje mi pytań. Wie, że nic jej nie powiem. Nigdy z nikim nie dzieliłam się moimi wewnętrznymi przemyśleniami i rozterkami. Jedynie Lisa znała mnie najlepiej. Ty jesteś drugą osobą, której tak szczerze wszystko opowiedziałam. Wydajesz się być bardzo rozsądną dziewczyną, taką, co wie, czego chce i potrafi doprowadzić wiele spraw do końca. Chciałabym być taka jak Ty. Jesteś dla mnie wzorem, który chciałabym naśladować. Ciągle zastanawiam się jak zareagowałabyś albo w jaki sposób postąpiłabyś, gdybyś była na moim miejscu. Proszę, odezwij się. Napisz chociaż, czy wróciłaś do domu. Naprawdę nie musisz mi się zwierzać. Daj mi chociaż znak, że żyjesz. Zrozumiem, jeżeli nie będziesz chciała utrzymywać ze mną kontaktu.
Pozdrawiam, Victoria
Natalie westchnęła. Zastanawiała się, dlaczego Victoria właśnie do niej zwraca się ze swoimi problemami? Dlaczego właśnie jej opowiedziała o swoich przemyśleniach? Pisała, że miała nadzieję na przyjaźń z nią. Prosiła o znak, o krótką wiadomość. Natalie po raz pierwszy w życiu wahała się. Czy to dobry pomysł, żeby kontynuowała tę znajomość? Czy naprawdę chciała mieć w Victorii przyjaciółkę? Victoria pisała, że nigdy nikomu nie zwierzała się tak szczerze jak jej. Dlaczego wybrała właśnie ją? Czy uratowanie królestwa Krainy Kamienia miało wpływ na postrzeganie Natalie przez Victorię? Dlaczego królewna stwierdziła, że to właśnie Natalie jest osobą godną zaufania? Poza tym, córka stolarza nie przewidziała, że Victoria będzie w ogóle chciała pożegnać się z nią. Tamtej nocy uznała, że skoro poznała historię młodej królewny i uzyskała wyjaśnienia na temat wydarzeń, w których uczestniczyła może już wrócić do domu. Nawet nie przeszło jej przez myśl, że młoda królewna mogłaby nawiązać z nią bliższą relację. Dla Natalie była po prostu osobą, której musiała pomóc. Dostała zadanie, które miała wykonać. Misja dobiegła końca, wiele osób zostało uwolnionych spod czaru sztyletu, niebezpieczny przedmiot został ukryty. Nic już nie trzymało jej w Krainie Kamienia. Ale czy na pewno?

Kategorie
Opowiadania

K i S 7

Następnego dnia Ryan otworzył oczy. Było jeszcze bardzo wcześnie. Słońce dopiero wschodziło. Pomyślał o tym, że wczoraj Natalie opuściła zamek królewski i że nie wie, czy jeszcze kiedyś ją zobaczy. Poczuł w sercu ukłucie tęsknoty. Ze smętną miną podniósł się z łóżka, przygotował się na nadchodzący dzień i wyszedł z pokoju ze spuszczoną głową.
Przy śniadaniu nie odzywał się do nikogo. Kelly i Chelsea zajęły miejsca po jego bokach. Chciały go pocieszyć. Obie wiedziały o uczuciu jakim obdarzył dziewczynę, którą one uważały za bohaterkę. Chłopak nie rozglądał się na boki, dlatego nie zauważył wchodzącej do jadalni królewny Victorii. Dziewczyna pozdrowiła gestem wszystkich zebranych. W milczeniu zajęła swoje stałe miejsce. Jedząc posiłek, podobnie jak Ryan nie rozglądała się wokoło. Chciało jej się płakać, ale ze wszystkich sił starała się nie dać tego po sobie poznać. Jej twarz, jak zawsze chłodna i opanowana, także teraz nie zdradzała żadnych emocji. Victoria tak jak Ryan, myślała o Natalie. Dlaczego pożegnała się z Ryanem, Kelly i Chelsea, a z nią nie? Wydawało jej się, że Natalie na swój sposób ją polubiła. A może… to Victoria coś źle zinterpretowała? W tym momencie poczuła na sobie czyjś wzrok. Rozejrzała się. Brian patrzył prosto na nią z wyrazem współczucia na twarzy. Chciał pomóc jakoś królewnie Victorii, ale nie wiedział, jak to zrobić. Odkąd ją znał, był jej oddany. Nawet wtedy, gdy była pod wpływem złego czaru. Teraz martwił się o swoją panią. „Brian”. Victoria nigdy o nim nie myślała. Był dla niej tylko służącym i nikim więcej. Czy gdyby opowiedziała mu o tym, co teraz przeżywała, zrozumiałby ją? Nawet z Kelly, która była jej osobistą służącą nie mówiła o swoich wewnętrznych przeżyciach. Ukrywała je przed wszystkimi.
Jakiś czas później chodziła ogrodowymi alejkami, myśląc o dwóch rzeczach naraz: o nagłym odejściu Natalie i o Brianie. Czy ten służący naprawdę interesował się nią, czy tylko jej się wydawało? Tego nie była pewna. Miała wrażenie, że teraz została zupełnie sama z całym królestwem i ze swoimi przemyśleniami. A Natalie? Czy gdyby tu jeszcze była, pomogłaby jej? Co ona zrobiłaby w sytuacji, w jakiej obecnie znalazła się młoda królewna? Usiadła na ławce pod gruszą. Wzrok miała nieobecny, utkwiony w jakimś odległym punkcie. Natalie”. Z trudem powstrzymywała cisnące się do oczu łzy. Nie potrafiła zrozumieć postępowania dziewczyny. Niby wiedziała, że jej rówieśniczka tęskni za swoją rodziną i przyjaciółmi, ale nie rozumiała dlaczego nastolatka odeszła jeszcze tego samego dnia, kiedy Victoria opowiedziała jej wszystko. Wprawdzie sama powiedziała jej, że będzie mogła odejść, gdy pozna całą prawdę. Jednak nie śniło jej się, że dziewczyna z Krainy Stali zniknie jeszcze tego samego wieczoru, nie żegnając się nawet z Victorią.
Cały dzień zastanawiała się nad tym, co robić. Spacerowała po ogrodzie i pałacu, obserwując pracujących służących. Ministrowie zamknęli się w komnacie spotkań i rozmawiali o czymś. Victoria wiedziała, że nawet ona nie może im przeszkadzać. Damy dworu obsiadły ławki ogrodowe i szeptały między sobą, a dworzanie kręcili się po zamku. Był to dzień jak każdy inny, ale Victoria czuła, że coś się zmieniło. Czuła pustkę jaką pozostawiła po sobie dziewczyna z Krainy Stali. Niespodziewanie wpadła na pomysł. Napisze do Natalie. Wyśle służącego i woźnicę, żeby przekazali jej list. Peter wie, gdzie mieszka dziewczyna. Nie będzie problemu. Nie zgubi drogi.
Wieczorem Kelly pomagała Victorii w sprzątaniu komnaty królewskiej. Służąca widziała, że królewna jest zamyślona. Co chwilę jej wzrok uciekał w przestrzeń. Królewna mówiła dziś jeszcze mniej niż zwykle. Gdy skończyły, Victoria odezwała się:
– Kelly, czy mogłabym cię o coś prosić? –
– Oczywiście wasza wysokość. –
– Znajdź Diega i poproś go, żeby do mnie przyszedł. Albo nie. Pomóż mi proszę go znaleźć. –
– Diega? Tego najmłodszego ze służących? Przecież on jeszcze uczy się służby. Jest pod okiem Cedrica. A w ogóle to o co chodzi? –
– Muszę porozmawiać z Cedrikiem, żeby pozwolił małemu jechać z Peterem. –
– Jechać z Peterem? Ale dokąd? –
– Do Krainy Stali. –
– Chce królewna znowu porwać Natalie z jej własnego domu? – Spytała zaniepokojona Kelly.
– Nie chcę jej porwać. Chciałabym tylko, żeby ktoś dostarczył mój list. –
– List? –
– Tak. – Victoria spojrzała gdzieś w bok. Kelly domyśliła się, że w tym momencie niczego więcej się nie dowie. Będzie musiała poczekać, aż królewna sama podejmie decyzję, by powiedzieć jej o czym myśli.
Po kilkunastu minutach Kelly i Victoria znalazły Diega. Chłopiec czyścił duże pojemniki, w których stajenny nosił jedzenie dla koni.
– Diego? – Odezwała się spokojnie królewna. Chłopiec odłożył jeden z pojemników i dużą szczotkę i odwrócił się. Spojrzał na królewnę pytająco. – Mam dla ciebie bardzo ważne zadanie, Diego. Ale najpierw chodźmy porozmawiać z twoim mistrzem, dobrze? Za moment wrócisz i dokończysz swoją pracę. – Chłopiec skinął głową w milczeniu.
Kiedy znaleźli Cedrica, Victoria zwróciła się do niego ze swoją prośbą. Cedric nie miał jeszcze trzydziestu lat, ale dobrze opiekował się służącymi. Bardzo dbał o ich edukację i bezpieczeństwo. Na początku przestraszył się trochę, gdy młoda królewna opowiedziała mu o swoim pomyśle dostarczenia ważnej przesyłki. Ale Victoria patrzyła tak błagalnie, że zgodził się. Miał tylko jeden warunek. Chciał być przy rozmowie Victorii z Peterem.
Następnego dnia Peter szykował powóz do drogi, gdy Diego w towarzystwie Victorii i Cedrica wyszedł z zamku. Królewna podjęła spontaniczną decyzję, żeby pojechać razem z nimi. Cedric był spokojniejszy. Wiedział, że jego najmłodszy służący będzie pod dobrą opieką. Życzył powodzenia całej trójce.

EltenLink