Kategorie
Opowiadania

K i S 2

Minęły dwa lata. W Krainie Kamienia dwudziestojednoletnia Lisa poznała szlachcica Williama. Jej matka na początku była przeciwna tej znajomości, bo wydawało jej się, że jej starsza córka – przyszła dziedziczka tronu – powinna poślubić któregoś z książąt z okolicznych księstw. Jednak jej ojciec od razu zaakceptował wybranka swojej pierworodnej. Jej młodsza siostra nie zazdrościła Lisie chłopaka, chociaż również się w nim zauroczyła. Bardzo kochała swoją siostrę i nie chciała odbierać jej szczęścia.
Pewnego słonecznego dnia do Krainy Kamienia przybyli trzej mężczyźni w czarnych pelerynach. Kiedy przechodzili przez jedną ze wsi, zauważyli starszą kobietę, która nabierała wody ze studni. Mężczyźni podeszli do niej i spytali o zamek królewski. Kobieta, nie wyczuwając żadnego podstępu wskazała im drogę. Kiedy mężczyźni w pelerynach znaleźli się u wrót zamku, powiedzieli strażnikom trzymającym wartę przy bramie, że są bogatymi handlarzami i chcieliby widzieć się z królem. Strażnicy wpuścili ich na teren zamku. Odźwierny kazał trzem nieznajomym pokazać papiery, bo nie uwierzył im na słowo. Pokazali, więc ich wpuścił i wskazał drogę do komnat królewskich. Przybysze spokojnie przemierzali zamkowe korytarze. Przez jedno z okien zobaczyli Victorię, która przechadzała się po ogrodzie wśród kwiatów. Najmłodszy z nich stwierdził, że ta dziewczyna może im się przydać. Jego kompani zgodzili się z nim, ale najstarszy z nich powiedział, że tym zajmą się później i że najpierw muszą wykonać to, co zlecił im ich przywódca. Poszli więc do komnat królewskich. Kiedy tam weszli, przywitali się z Edwardem i z Agnes i poprosili o rozmowę. Oznajmili, że są handlarzami i chcieliby sprzedać królestwu spory kawałek ziemi. Król Edward, nie podejrzewając podstępu zgodził się podobnie jak jego żona. Mężczyźni zaproponowali parze królewskiej, że najpierw pokażą im ziemię na sprzedaż. Umówili się z królem i królową, że następnego dnia rano przyjadą po nich powozem. Kiedy wychodzili z apartamentów królewskich, na korytarzu spotkali Victorię. Grzecznie przywitali się z nią, a dziewczyna skinęła im głową, jednak nie odezwała się. I kiedy przyszła do swojej komnaty, widziała przez okno ich odjazd.
Lisa wróciła wieczorem. Victoria od razu opowiedziała siostrze o tym, że do zamku przyjechali jacyś trzej nieznajomi w czarnych pelerynach i że widziała ich przez okno, kiedy była w ogrodzie, a kiedy minęła ich na korytarzu, pozdrowili ją i poszli. Powiedziała też, że widziała przez okno swojego pokoju jak odjeżdżają. Obie siostry zaczęły zastanawiać się, kim mogli być tajemniczy mężczyźni. Dwie godziny później król i królowa poprosili córki o rozmowę. Wyjaśnili im, że po południu odwiedzili ich trzej handlarze i nazajutrz oboje wyjeżdżają, aby zobaczyć ziemię, którą tamci im zaproponowali. Poprosili starszą z sióstr, żeby zaopiekowała się zamkiem podczas ich nieobecności.
Następnego dnia wczesnym rankiem, Edward i Agnes przygotowywali się do wyjazdu, aby obejrzeć zaproponowaną królestwu poprzedniego dnia ziemię przez trzech handlarzy. Pożegnali się z Lisą. Victoria jeszcze spała, kiedy para królewska odjechała.
Lisa przechadzała się korytarzami zamku z zamyśloną miną. Miała złe przeczucia. Bała się, że rodzicom coś się stanie. Nie widziała wprawdzie trzech nieznajomych, ale nie wierzyła w ich szczere intencje. Bała się, że jeżeli straci ojca i matkę, nie będzie umiała rządzić królestwem tak, jak należy. Ale pomyślała, że może Victoria jej pomoże. W końcu… były siostrami i były ze sobą bardzo zżyte. Lisa wiedziała, że nie umiałaby żyć, gdyby Victorii coś się stało i czuła, że Victoria oddałaby za nią życie, gdyby jej groziło jakieś niebezpieczeństwo.
– Rodzice już pojechali? – Odezwała się Victoria tuż zza pleców siostry. Lisa aż podskoczyła. Nie spodziewała się jej. – Przestraszyłam cię? – Zapytała Victoria ze śmiechem. Generalnie była bardzo radosną osobą, choć nie mówiła za wiele. Lisa była bardziej otwarta, śmielsza, ale łatwo wpadała w gniew. Zaś Victoria była spokojniejsza. Bardzo trudno ją było obrazić, czy zdenerwować.
– Trochę. – Odpowiedziała jej siostra. – Ach, pytałaś jeszcze, czy rodzice już pojechali. Tak, pojechali wczesnym rankiem. Jeszcze spałaś. –
– I nie wiesz, kiedy wrócą? –
– Nie. Wiesz, – Odezwała się cicho Lisa. – od samego rana czuję się tak, jakby miało się coś stać. Coś bardzo złego. To takie przeczucie. Nie wiem, czy prawdziwe. –
– Wiesz Lisa, dzisiaj miałam straszny sen. Śnili mi się ci ludzie w czarnych pelerynach. Chcieli czegoś ode mnie. Kazali mi coś zrobić. Coś bardzo złego, ale ja nie chciałam. Protestowałam. A oni związali mi ręce i nogi i wrzucili do ciemnego lochu. Było tam zimno. Pamiętam, że w tym śnie bardzo się bałam i nie mogłam wyjść z tego lochu. Nie pamiętam nic więcej, bo się obudziłam. –
– Rzeczywiście straszny sen. – Powiedziała Lisa.
– A w ogóle jak układa ci się z Williamem? – Zapytała Victoria po chwili, zmieniając temat.
– Bardzo dobrze. William to dobry człowiek. I taki odpowiedzialny. A Poza tym jest silny, spokojny, uczciwy, ułożony i niewiele starszy ode mnie… –
– I przystojny. – Powiedziała Victoria, uśmiechając się do siostry. –
– O tak. William jest bardzo przystojny. –
Jakiś czas później Victoria nadal myślała o ostatnich wydarzeniach, których była ciekawa i jednocześnie obawiała się ich przyszłych konsekwencji. Na dworze nie było słońca, bo przesłoniły je jasne obłoki. Jednak nic nie wskazywało na to, żeby pogoda miała się zmienić. Nastolatka tak, jak poprzedniego dnia spacerowała po ogrodzie. Nagle niebo rozświetliła błyskawica, a po chwili rozległ się grzmot. Zerwał się gwałtowny wiatr. Victoria w szumie wichury usłyszała jakby tętent kopyt, rżenie konia i dźwięk toczącego się powozu. Jednak nie widziała nic. Nagle światło kolejnej błyskawicy odbiło się od czegoś srebrnego i szesnastoletnia królewna poczuła ukłucie czegoś ostrego w samo serce. Upadła i straciła kontakt z rzeczywistością. W tym samym momencie rozległ się kolejny grzmot. Znacznie głośniejszy od poprzedniego.
– Victoria, Victoria! – Usłyszała głos siostry. Otworzyła oczy. Lisa stała nad nią, a na jej twarzy malowało się przerażenie. – Co ci jest, siostrzyczko? Co się stało? – Pytała.
– Nie wiem. Nic nie pamiętam. – Odpowiedziała dziewczyna słabym głosem. Spojrzała w dół. Obok niej leżał srebrny sztylet. – Co to jest? – Spytała cicho.
– Co takiego? –
– To coś, co leży obok mnie. – Lisa rozejrzała się uważnie.
– Tutaj niczego nie ma. – Powiedziała spokojnie. – Musiało ci się coś przywidzieć. –
– Lisa, ja naprawdę go widzę. To tu jest. –
– Ale co? – Spytała zdezorientowana Lisa.
– Sztylet. Srebrny sztylet. Leży obok mnie. Dlaczego go nie widzisz? Dlaczego tylko ja go widzę? –
– Nie wiem. Pokaż mi, gdzie leży. – Victoria wskazała sztylet ręką. Lisa wyciągnęła dłoń, żeby dotknąć przedmiotu, ale w miejscu, gdzie powinien się znaleźć wyczuła tylko trawę. – Dziwne. – Powiedziała cicho, bardziej do siebie niż do siostry. – Ryan! Brian! – Zawołała. Dwaj służący zjawili się w mgnieniu oka przy dziewczętach. Znajdowali się w pobliżu i wykonywali swoje zadania, więc błyskawicznie zareagowali na wołanie królewny. – Pomóżcie mi ją przenieść do jej komnaty. – Poprosiła Lisa. Ryan i Brian byli młodymi, ale silnymi chłopakami. Byli młodsi od Lisy, ale starsi od Victorii. Obaj lubili obie królewny i szanowali parę królewską. Gdy Lisa poprosiła ich o pomoc, nie wahali się. Natychmiast przenieśli ranną Victorię do jej komnaty, a zdenerwowana Lisa podążała za nimi. Nikt nie zauważył, że nastoletnia królewna zabrała ze sobą tajemniczy srebrny sztylet. Przedmiot, który miał w przyszłości wyrządzić jeszcze więcej zła.
Kilka godzin później Victoria obudziła się w swoim pokoju. Próbowała przypomnieć sobie przebieg wypadku, ale nadal nic nie pamiętała. Rozejrzała się po komnacie. Leżała na miękkim łóżku z haftowaną pościelą z drogiego materiału, a obok niej na krześle obitym miękkim materiałem siedziała Lisa. Po pokoju kręciły się dwie służące: Chelsea – osobista służąca Lisy i Kelly – osobista służąca Victorii. Nastolatka dyskretnie zajrzała pod poduszkę. Srebrny sztylet leżał tam, gdzie go zostawiła przed zaśnięciem. Nie wiedziała, co sprawiło, że nieświadomie zaczęła chronić i ukrywać ten przedmiot. Postanowiła nie mówić nikomu, że zabrała go z ogrodu, zamiast zostawić tam, gdzie leżał. Po chwili do jej łóżka podeszła Kelly.
– Obudziła się. – Odezwała się Lisa.
– Tak? To dobrze. – Powiedziała Kelly.
– Victoria, jak się czujesz? – Spytała siostrę.
– Nie wiem. Jestem taka słaba i ta rana… boli. – Odpowiedziała królewna słabym głosem.
– Kelly, co z tą raną? – Służąca spojrzała na młodszą królewnę. Pochyliła się nad nią i zajrzała pod puchową kołdrę. Ostrożnie sprawdziła miejsce pod opatrunkiem.
– Już nie krwawi. Rana nadal jest, ale niezbyt głęboka. Myślę, że za kilka dni zostanie już tylko blizna. –
– Może podać herbatę, wasza wysokość? – Spytała Chelsea, patrząc na Lisę.
– Victoria? – Lisa zwróciła się do siostry.
– Tak, poproszę. – Odpowiedziała nastolatka.
Nagle ktoś zapukał do drzwi komnaty. Kelly na prośbę Victorii poszła sprawdzić, co się stało. W drzwiach stał Charles.
– Charlesie, nie jestem pewna, czy to dobry moment na odwiedziny. Królewna Victoria nienajlepiej się czuje, a królewna Lisa nie chce jej teraz zostawić… –
– To nie zajmie dużo czasu, Kelly. Ta sprawa nie może czekać. Dotyczy naszego królestwa. Obie królewny muszą o tym wiedzieć. Chodzi o parę królewską. – Przerwał jej stanowczo minister. Kelly spojrzała na siostry.
– Niech wejdzie. – Powiedziała Victoria.
– Co się stało, Charlesie? – Spytała Lisa.
– Królewno Liso, królewno Victorio, bardzo ciężko mi o tym informować, ale… właśnie się dowiedziałem, że podczas drogi powrotnej król Edward i królowa Agnes zginęli. W drodze zaskoczyła ich burza. Piorun uderzył w powóz… para królewska nie przeżyła. – Ta informacja przybiła Lisę i Victorię. Były świadome tego, że teraz, po śmierci ich rodziców, władzę powinna objąć starsza z sióstr.
Mijały kolejne dni. Lisa wycofała się z życia towarzyskiego, przestała chodzić na bale. Dużo czasu spędzała z siostrą i z Williamem, który dowiedziawszy się o śmierci pary królewskiej postanowił pomóc swojej ukochanej i jej siostrze. A Victoria? Cóż, szesnastoletnia królewna stała się niedostępna i zimna jak głaz. Nikt nie potrafił do niej dotrzeć. Z jej twarzy zniknął uśmiech. Odpychała każdego, kto próbował jej pomóc. Zamknęła się w sobie, było łatwo wyprowadzić ją z równowagi. Obie królewny stały się bardzo poważne.
Nastolatka nigdy nie rozstawała się ze swoim sztyletem. Cały czas miała go przy sobie. Mieszkańcy zamku zauważyli, że z Victorią zaczęło dziać się coś złego. Nieraz słyszeli kłótnie między siostrami, co wcześniej się nie zdarzało.
Pewnego dnia Victoria zniknęła. Nikt nie wiedział, dokąd odjechała. Zabrała swojego ulubionego konia i nikt w zamku nie widział jej przez trzy dni.
Tymczasem królewna Lisa postanowiła skontaktować się ze swoim wujem – królem Colinem, dlatego poprosiła Williama o pomoc. Miał zająć się królestwem aż do jej powrotu. Lisa opowiedziała wujowi o ostatnich wydarzeniach w jej kraju, jednak król Colin nie mógł jej pomóc. Ale dał swojej bratanicy wskazówkę.
Trzy dni później Victoria wróciła, lecz nie chciała nikomu powiedzieć ani gdzie była, ani co się z nią działo przez ten czas. Zbliżał się dzień koronacji Lisy na królową Krainy Kamienia, a Victoria zamiast cieszyć się, że jej siostra zostanie królową, a ona sama stanie się księżniczką była coraz bardziej wzburzona i zła. „Dlaczego to ja nie będę królową? Dlaczego to jej zawsze się układało? Ona piękniejsza, bardziej wspierana i rozpieszczana przez rodziców. To jej rodzice poświęcali więcej uwagi, nie mnie. To ona zawsze miała szczęście do wszystkiego. Nawet trafił jej się książę z bajki: bogaty, przystojny, opiekuńczy, troskliwy, silny, odpowiedzialny, ułożony, uczciwy. Zresztą, ona zawsze uchodziła za tę lepszą. A ja? Gdzie mi do niej? To z nią zawsze chcieli rozmawiać nasi goście, kiedy przyjeżdżali na bale. To ona zawsze skupiała na sobie uwagę wszystkich. Przyszła królowa! Taaa, królowa. Ale już niedługo. Do tej koronacji nie dojdzie! To ja będę królową, nie ty! To ja będę rządzić tą ziemią, nie ty!” Właśnie o tym myślała Victoria przemierzając z ponurą miną i zaciśniętymi pięściami korytarze zamku. „Nie dopuszczę do tej koronacji”. Myślała z zazdrością.
W dzień koronacji Lisy Victoria unikała towarzystwa kogokolwiek. Przez poprzednie dni razem z siostrą przebywała wśród mieszkańców Krainy Kamienia. Jeździła z nią do ludzi, nie dając po sobie poznać, że tak naprawdę nie podoba jej się to, że Lisa zostanie królową. Ale gdy nadszedł ten dzień, zaczęła precyzować swój plan. Dowiedziała się, że Lisa zaprosiła Williama na koronację i że ma przyjechać godzinę przed ceremonią. Kilka minut przed przyjazdem szlachcica powiedziała siostrze, że jej ukochany już jest i czeka na nią. Oznajmiła przyszłej władczyni, że szlachcic poprosił ją, żeby Victoria ją do niego przyprowadziła. Lisa, nie podejrzewając podstępu zgodziła się. Ufała Victorii i miała nadzieję, że jej zachowanie z ostatnich dni jest przejściowe. Tłumaczyła je tym, że Victoria bardzo przeżyła śmierć rodziców. Jednak nastoletnia królewna nie miała dobrych zamiarów. Zamknęła siostrę w komnacie bez okien, uniemożliwiając jej dotarcie na koronację. Tym sposobem Victoria doszła do władzy i otrzymała koronę i diadem.
Po koronacji postanowiła pozbyć się siostry i jej ukochanego i wygnała ich z zamku. To, co zrobiła nowa królowa rozgniewało Chelsea. Do tej pory starała się powstrzymywać emocje i nie sprzeciwiać się temu, co się działo. Kiedy dowiedziała się, że Victoria podstępem doszła do władzy i wygnała swoją siostrę a jej panią i przyjaciółkę, zaczęła przeciwstawiać się nowej królowej. To, że Chelsea nie słuchała jej rozkazów tak rozeźliło królową, która chciała podporządkować sobie wszystkich mieszkańców Krainy Kamienia, że związała ręce Chelsea i zamknęła ją w lochu. Po tym incydencie zaczęto naprawdę obawiać się królowej Victorii. Od tej pory nikt nie odważył się przeciwstawić tej monarchini z sercem jak głaz. Nazwano ją nawet Kamienną Królową.
Dniami i nocami obmyślała plan zemsty za to, co ją spotkało. Chciała, żeby ktoś cierpiał tak jak ona. Wreszcie postanowiła Pojechać w podróż i odnaleźć tego, kto sprawił, że teraz podejmowała złe decyzje. Rozkazała Davidowi – trzynastoletniemu stajennemu – przygotować konie i powóz. Zabrała ze sobą woźnicę Petera i jedną z dam dworu – siedemnastoletnią Karen.
W czasie podróży nikt nie zabierał głosu. Kiedy przybyli na ziemię, okrążyli ją dwa razy, jednak Victoria nie znalazła odpowiedzi na swoje pytanie. Rozkazała Peterowi zawrócić, ale nakazała mu jechać okrężną drogą. Chciała mieć więcej czasu na rozmyślania. Peter jechał teraz wolniej niż w drodze na ziemię, a Karen przyglądała się ukradkiem królowej, która rozglądała się uważnie na wszystkie strony. I tak znaleźli się w Krainie Stali.

10 odpowiedzi na “K i S 2”

Wiesz, coś w tym może być. To, że tak wyszło, to był najzwyklejszy przypadek. Chociaż nie ukrywam, że "baśń o Królowej Śniegu" od zawsze należała do jednej z moich ulubionych. 🙂

Trochę skojarzyło mi się z pierwotną wersją "królowej śniegu", gdy pod wpływem okrucha z lustra, Kay stał się okrótny.
Nie wiem czy taki był twój zamysł, niemniej podobało mi się.

Tak, wszystko się zgadza. Przecież ktoś inny rzucił w nią tym sztyletem, żeby jej zaszkodzić.

Mimo tego, że ten sztylet miał zły wpływ na nią to jednak w głębi przeczuwała, że to ktoś sprawił, że podejmowała złe decyzje. Przynajmniej tak rozumiem końcowy fragment części.

Skomentuj Monte Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

EltenLink